Dokonując milenijnego aktu oddania Polski w macierzyńską niewolę miłości za wolność Kościoła w Polsce i na świecie, kard. Wyszyński wskazał, że miłość do Boga obejmuje nie tylko relacje osobiste czy narodowe, ale też otwiera na sprawy Kościoła powszechnego – powiedziała redaktor dzieł kardynała Iwona Czarcińska z Instytutu Prymasowskiego.
fot. www.flickr.com/photos/episkopatnewsPodkreśliła, że pobożność maryjna prymasa Wyszyńskiego miała charakter chrystocentryczny. "Maryja była bardzo ważna w jego życiu, ale nie stanowiła centrum. W centrum zawsze stał Bóg" – zaznaczyła. Wskazała, że na maryjny rys duchowości kardynała duży wpływ miał dom rodzinny i pobyt w seminarium.
W jego domu codziennie klękano do wspólnej modlitwy wieczornej, a w październiku domownicy odmawiali razem różaniec. Rodzice jeździli co roku na pielgrzymki. Tato – na Jasną Górę, mama zaś do Ostrej Bramy do Wilna, skąd przywozili wizerunki Matki Bożej, a potem dzielili się przeżyciami z dziećmi
– powiedziała.
– Ks. Prymas wspominał, że jako dziecko często widział swojego ojca, który godzinami modlił się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej – dodała. W ocenie Czarcińskiej ważnym momentem w życiu przyszłego Prymasa była śmierć jego matki. – Był z nią bardzo mocno związany, więc było to szczególnie trudne przeżycie. Po latach wspominał, że w Maryi znalazł Matkę, która nie umiera i to Maryja wprowadziła go w bliską osobową relację z Bogiem – zauważyła. Według niej znaczącym wydarzeniem, które odcisnęło piętno na życiu przyszłego kardynała, były też święcenia kapłańskie.
Z powodu choroby i złego stanu zdrowia otrzymał je później niż koledzy z roku. Nie odbyły się w głównej nawie katedry, ale w bocznej kaplicy, gdzie wisiał obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Prymas wspomniał, że cieszył się z tego, ponieważ – jak mówił – tylko oczy Najlepszej Matki patrzyły na ten dziwny obrzęd, kiedy kandydat do święceń nie miał siły stać. Leżąc krzyżem, zastanawiał się, co zrobić, żeby wytrzymać do końca uroczystości
– relacjonowała Czarcińska.
Dodała, że jedyną Mszę św. prymicyjną kard. Wyszyński odprawił dwa dni po święceniach – na Jasnej Górze, gdzie zawiozła go jego siostra Stanisława.– Czuł się na tyle słabo, że prosił Maryję o łaskę, aby mógł przynajmniej przez rok sprawować Mszę św. Tymczasem dobry Bóg pozwolił mu ponad 50 lat celebrować Eucharystię, z wyjątkiem pierwszych dni w więzieniu, kiedy nie było mu to dane – przypomniała redaktor.
Zwróciła uwagę, że wiele zdarzeń w życiu Prymasa działo się w święta Matki Bożej. Na przykład o swojej nominacji biskupiej dowiedział się 25 marca w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. – Zanim odpowiedział kard. Hlondowi, całą noc zastanawiał się, co zrobić. Później wyrzucał sobie, że nie miał zaufania, aby – jak Maryja – od razu wyrazić zgodę na wolę Bożą – przywołała Iwona Czarcińska.
Podkreśliła, że Wyszyński chciał naśladować Maryję w posłuszeństwie Bogu i w zaufaniu do Niego. – Nie koncentrował się na zewnętrznej stronie kultu, ale pragnął, aby relacja z Matką Bożą zmieniała coś w naszym życiu – wskazała. Zaakcentowała, że w trudnych czasach stalinowskich, kiedy władza niszczyła Kościół i prześladowała katolików on umiał zachować pokój serca.
Powtarzał: +Znalazłem dłonie, w których można ubezpieczyć Kościół i naród. Wszystko postawiłem na Maryję+" – zacytowała redaktor. – Jego zawierzenie Bogu i Maryi było tak silne, że mogli Oni działać w jego sercu i poprzez niego w Kościele – uzupełniła.
Jednym z owoców prymasowskiego zawierzenia Bogu przez Maryję były śluby jasnogórskie złożone przez naród w trzechsetną rocznicę ślubów królewskich Jana Kazimierza 1 kwietnia 1656 r.
– wyjaśniła.
Podkreśliła, że ze ślubów jasnogórskich powstał program Wielkiej Nowenny, który był gruntowanym przeoraniem życia narodu przed tysiącleciem chrztu Polski, bo Prymas ukierunkowywał Polaków na potrzebę wierności Bogu, życia w łasce uświęcającej, obrony życia, zwłaszcza dzieci nienarodzonych, na znaczenie uczciwości małżeńskiej i rodziny silnej Bogiem oraz zachęcał do walki z wadami narodowymi. – Choć dopiero ostatni rok Wielkiej Nowenny poświęcony był bezpośrednio czci Matki Bożej, to jednak cały program, który zaproponował Kościołowi w Polsce, był owocem jego życia w głębokiej więzi z Maryją – stwierdziła Czarcińska.
Zwróciła uwagę, że Prymas Tysiąclecia uczył, że "słuchać Maryi to nic innego jak przemieniać na lepsze swoje życie i kształtować je, opierając się na Ewangelii". Według niej bardzo ciekawą inicjatywą duszpasterską Prymasa było nawiedzenie polskich parafii przez kopię cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.
Matka wyszła do swoich dzieci, które z różnych powodów nie mogły przyjechać do Niej na Jasną Górę, aby wysłuchać ich troski, zmartwień, ale też radości – mówił Prymas. Nawet biskupi nie spodziewali się owoców, które przyniosło nawiedzenie obrazu
– powiedziała.
W ocenie Czarcińskiej w XXI w. ludzie bardzo potrzebują wsparcia Matki Bożej. Redaktor przyznała, że Prymas uczył, że nasza pobożność maryjna wtedy będzie prawdziwa, kiedy przemieni nasze życie, relacje w naszych rodzinach, w sąsiedztwie i w całym społeczeństwie. Wskazywał, że miłość do Boga i Maryi powinna otwierać nasze serca na innych ludzi, na ich potrzeby, troski, zmartwienia i mobilizować nas do miłości społecznej.
Iwona Czarcińska przez lata należała do grona najbliższych osób w otoczeniu kard. Stefana Wyszyńskiego. Pracując w Instytucie Prymasowskim, działa na rzecz utrwalenia nauczania i zachowania pamięci o kardynale Stefanie Wyszyńskim.
Tutaj możesz sprawdzić:
Abp Polak: Nauczanie kard. Wyszyńskiego ożywiało ducha narodu
Krewny kard. Wyszyńskiego: nie opuściliśmy wiary i Kościoła (rozmowa)
Przewodniczący Episkopatu: Testament kard. Wyszyńskiego to świadectwo życia człowieka nietuzinkowego