Duch Święty został dany 50 dni po Zmartwychwstaniu, kiedy w Wieczerniku czuwali Apostołowie z Maryją. Dlaczego więc po raz drugi mamy przyjmować Go w sakramencie bierzmowania?
Sakrament chrztu też jest sakramentem Ducha Świętego, a wraz z bierzmowaniem i Eucharystią należy do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej. Chrześcijańskie życie dąży ku pełnej dojrzałości. Bierzmowanie nazywamy więc sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej albo sakramentem charyzmatów. Jest to obdarowanie charyzmatyczne darami Ducha Świętego do mężnego wyznawania wiary, bycia dojrzałym chrześcijaninem i świadkiem. Dlatego kładziemy nacisk, aby do sakramentu przystępowali ludzie dojrzali, i przyjmowali go świadomie. Oni w tym momencie przejmują inicjatywę, która do tej pory spoczywała na rodzicach, przejmują odpowiedzialność za własny rozwój w wierze. Wchodzą na swoją charyzmatyczną ścieżkę życia, która prowadzi również do wyboru określonego powołania, bazującego na podstawowym powołaniu chrześcijańskim do życia w Kościele katolickim.
Skoro przez sakramenty otrzymujemy indywidualnie charyzmaty, to po co są w Kościele wspólnoty charyzmatyczne?
Wspólnoty charyzmatyczne są bardzo ważne i potrzebne. One odsłaniają żywotność Kościoła, który nie opiera się tylko na pewnej instytucji, ale urzeczywistnia działanie Ducha Świętego. W tej różnorodności jedni znajdują się np. na Drodze Neokatechumenalnej, komuś innemu odpowiada bardziej Ruch Światło-Życie czy Odnowa w Duchu Świętym. Całe to bogactwo wspólnot jest piękną fantazją Ducha Świętego – o ile będą te wspólnoty pozostawały w jedności, posłuszeństwie, zgodzie z nauczaniem Kościoła.
Dlaczego najczęściej ze wspólnot stricte charyzmatycznych ludzie przechodzą do Kościoła zielonoświątkowego?
To pokazuje pewien kryzys w formacji albo problem w rozwoju, jeśli chodzi o wiedzę. Może być to także skutkiem poszukiwania kolejnych doświadczeń. Niekiedy atrakcyjność zewnętrzna, spektakularność jest bardzo pociągająca. Czy jednak pochodzi od Ducha Świętego? Kiedy analizujemy w naszej Katedrze Mistyki nadzwyczajne doświadczenia mistyczne, takie jak np. wizje, stygmaty, lewitacje, bilokacje, to w odniesieniu do świętości brane są one pod uwagę w ostatnim stadium analizy, lub wręcz pomijane. Trzeba tutaj być bardzo ostrożnym. Rozumiem, że młodzi ludzie potrzebują pewnej świeżości – i to też jest pewnym wyzwaniem dla Kościoła, by zadbać o ich pogłębioną formację.
W odniesieniu do trzech Osób Boskich największy problem mamy z Duchem Świętym. Z jakiego powodu?
Łatwiej wejść nam w relację z Bogiem Ojcem, bo w stworzeniu świata i człowieka upatrujemy ojcostwa Boga. Z kolei Jezus Chrystus stał się człowiekiem i przybliżył nam w tajemnicy Wcielenia tajemnicę Boga. „Czy nie wiesz, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Kto mnie widzi, widzi i Ojca” – odpowiada Jezus Filipowi. W modlitwie arcykapłańskiej mówi: „Ojciec i Ja jedno jesteśmy”. Osoba Chrystusa jest dla nas wręcz „namacalna”.
Ducha Świętego zaś doświadczamy inaczej – przez skutki Jego działania. To tak, jakbyśmy patrzyli na znajdujący się na jeziorze jacht: przy określonym wietrze żagle się napinają i jacht zaczyna halsować. Widzimy, że płynie, ale przecież wiatru nie widzimy. Podobnie jest z działaniem Ducha Świętego w Kościele. To Słowo Boże, wykonywanie Nauczycielskiego Urzędu Kościoła, który strzeże depozytu wiary i go przekazuje, udzielanie sakramentów, modlitwa, charyzmaty, nasza miłość wobec drugiego człowieka, życie powołaniem. „Nikt bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć: Panem jest Jezus” – przypomina św. Paweł. Znakomitym przykładem jest charyzmatyczny rozwój form życia konsekrowanego w całej historii Kościoła.
Prawda o Duchu Świętym odsłaniana była sukcesywnie, począwszy od dzieła stworzenia w Starym Testamencie. Klarowne zapowiedzi mamy jednak dopiero w Nowym Testamencie. Od początku istnienia Kościół nauczał o Duchu Świętym. W symbolu nicejsko-konstantynopolitańskim z 381 r. wyznajemy wiarę w „Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków”. Na kolejnych synodach i soborach w Kościele zajmowano się kwestią Ducha Świętego, aż do Soboru Florenckiego w 1442 r. Potem nastąpił okres ciszy, aż do wydania w 1887 r. encykliki Divinum illud Leona XIII, przez kolejne dokumenty, aż po encyklikę Dominum et vivificantem Jana Pawła z 1986 r. Może po prostu zbyt mało staramy się wchodzić w działanie Ducha Świętego.
Jak przeżywać Niedzielę Zesłania Ducha Świętego?
Po pierwsze, uświadomić sobie, że żyję w otoczeniu Ducha Świętego – czy więc korzystam z Jego darów? Trzeba postawić sobie pytania: Jakim mam być chrześcijaninem na obecnym etapie mojego rozwoju? Jakim mam być ojcem, matką, siostrą zakonną, kapłanem, profesorem – kimkolwiek jestem? Ta niedziela uświadamia nam, że Kościół, w którym żyjemy, pomimo swoich grzechów, błędów i brudów, które są skutkiem grzechu człowieka, prowadzony jest przez Ducha Świętego. To jest Jego dzieło, w którym my się znajdujemy. Ta niedziela jest też podziękowaniem za wszystkie dobre natchnienia w naszym życiu, uwielbienie Boga, który nie zostawia nas samych. On zsyła nam Ducha Świętego, prośmy więc o Niego i o dobre korzystanie z Jego darów.