28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak dziś głosić Ewangelię?

Ocena: 4.9
7291

Dzisiaj wielu dochodzi do wniosku, że nasze metody głoszenia Chrystusa światu są niedoskonałe. Proponują więc zmiany. Czy nowe propozycje zawsze są lepsze?

fot. Piotr Drzewiecki

Lepiej unikać myślenia na zasadzie: „Tam dobrze, gdzie nas nie ma”. Przysłowie głosi: „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Proponowałbym więc zacząć od pewnych konkretnych zasad głoszenia wiary i sprawdzić, na ile są realizowane przez nas, w Polsce. Punktem wyjścia będą wskazania obecne w Ewangeliach.

 

Inaczej niż dawniej

Gdy Jezus już się stał sławny, tłumy same szły za nim, nawet na pustkowie. Dziś też ludzie podążają na spotkania z papieżem, na pielgrzymki, na rekolekcje; przychodzą na Mszę niedzielną. Czy to formy ewangelizacji? Częściowo tak, ponieważ spotkania wierzących pobudzają wiarę, a inni, widząc takie świadectwo, też mogą się do niej skłonić. Zasadniczo jednak jest to skutek ewangelizacji wcześniejszej.

Jezus, przychodząc w nowe miejsce, szedł zwykle do synagogi. Samo to słowo oznacza „zebranie”, gdyż w budynku synagogi zbierali się co sobotę wierni dla słuchania słów Pisma Świętego, nauczania i modlitwy. Była to więc najlepsza okazja, by ich spotkać. Takie zebrania pełniły też rolę dzisiejszych mediów: wymieniano wiadomości i opinie. W chrześcijaństwie funkcję taką spełniały kościoły. Obecnie jednak więź między ludźmi oparta na miejscu zamieszkania i lokalnym miejscu spotkań stała się dużo słabsza. Osłabła bowiem naturalna podstawa instytucji parafii – więź terytorialna. Tereny kontaktów między ludźmi się zmieniają. Parafia pozostaje miejscem modlitwy i życia sakramentalnego, ale jej rola społeczna i edukacyjna musi maleć – i nie ma na to rady.

Gdzie zatem spotykamy się i gdzie przebywamy? Gdzie czekają ludzie? Wymieńmy te tereny: rodzina, szkoła, praca, media, społeczność narodowa. Jak w nich funkcjonuje ewangelizacja? Co robią i powinni robić katolicy duchowni i świeccy?


Tam, gdzie są ludzie

Rodzina, dom – to miejsce podstawowe, i zawsze tak będzie. Duszpasterstwo rodzin kojarzy się jednak z wybraną grupą, która chce się gromadzić przy parafii. Wiele ruchów religijnych też grupuje rodziny. Te działania obejmują tylko mniejszość.

Rodzice chrześcijańscy odpowiadają oczywiście za ewangelizację swoich dzieci. Wielu to czyni, ale wielu zaniedbuje. Jeśli chodzi o księży, podstawową formą kontaktu z rodzinami jest kolęda. A raczej – powinna nią być. Kolęda zredukowana do powitania, pokropienia i odpytania dzieci o lekcje religii nie spełnia tej funkcji. Żeby porządnie obejść parafię i z każdym porozmawiać, trzeba całego roku, a nie paru tygodni.
Niektórzy proboszczowie wprowadzają kolędę całoroczną, ale pozostają wyjątkiem. Wiem, że to ciężka praca, której się dopiero trzeba nauczyć. Owoce nie będą widoczne prędko. W wielu przypadkach jest już za późno, domy się zamknęły. Zwracam jednak uwagę, że u konserwatywnych protestantów amerykańskich, którzy okazali się dość odporni na laicyzację, praca pastora polega właśnie na odwiedzaniu rodzin po kilka godzin dziennie.

Dzieci bardzo dużo przebywają w szkole. Jest więc ona naturalnym miejscem na katechizację i naukę religii, jakkolwiek by to widzieć i nazywać. Masowa katechizacja musi mieć pewne wady: nie wszyscy katecheci sobie radzą, wielu uczniów sprawia problemy. Jednakże szkoła pozostaje wyjątkowo ważnym miejscem ewangelizacji.

Można ją uzupełniać katechizacją w parafii, zwłaszcza sakramentalną, stąd przygotowania do pierwszej Komunii, bierzmowania i małżeństwa. Kwestionowanie katechizacji zasadniczej, szkolnej, jest jednak bardzo szkodliwe. Bez niej Kościół utraciłby kontakt ze sporą częścią dzieci oraz kadrę pracowników świeckich. Dlatego lewica przy wsparciu katolików „postępowych” zawsze katechizację szkolną zwalczała, bo chce szkołę zlaicyzować. Po stronie kościelnej w czasach katechizacji parafialnej za komuny dorobiono do niej teorię, ale wracanie dzisiaj do tamtej sytuacji to pomyłka.

Następna sfera to miejsce pracy. W porównaniu z czasami „Solidarności” w duszpasterstwie pracowników nastąpił dotkliwy regres. A była szansa, by pójść dalej. Warto sięgnąć do dorobku tych ruchów i organizacji katolickich, które się tym terenem interesują. Trzeba też przypominać, że praca zawodowa to służba bliźnim, a nie samo zarobkowanie. I że miejsce pracy to także miejsce mówienia o Bogu.

Trzeba oczywiście pamiętać również o innych płaszczyznach spotkań między ludźmi, związanych z wypoczynkiem, zainteresowaniami, stowarzyszeniami. Te sfery spontanicznie „zagospodarowały” w pewnym stopniu ruchy religijne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, biblista, autor m.in. książek „Biblijny pogląd na świat”, „Od Biblii do gazet”, „Bóg stał się dzieckiem”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter