19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jak rozumieć Słowo Boże?

Ocena: 0
2604

Coraz nam trudniej rozpoznawać treści przekazujące nauczanie Jezusa Chrystusa. To deprymujące, również dlatego, że spora ilość prac teologicznych, mających z założenia przybliżać owe wątki, wprowadza w jeszcze większy interpretacyjny niepokój.

fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Co więc mamy zrobić, na ogół nieobyci z osiągnięciami lingwistów, znawców Biblii, nierozumiejący kontekstów kulturowych, które przecież trzeba brać pod uwagę, chcąc podążać za Jezusową myślą? Czy pozostaje nam jedynie spontaniczna lektura własna i poszukiwanie ukrytych znaczeń tekstów świętych?

Powinniśmy zaufać prywatnej intuicji? Czy podejmować trud studiowania, poszerzania religijno-teologicznej wiedzy? A może wystarczy dobre postępowanie, unikanie zła, troska o ubogich, potrzebujących pomocy? Uczciwe, szlachetne życie od razu wprowadza w przestrzeń, na którą pada Jezusowe światło. Wiedza teologiczna bywa potrzebna, ale czy konieczna, by odczuwać żar Boskiej miłości?

 

Zrozumieć Mistrza

Postawmy się w sytuacji uczniów Jezusa. Są blisko Mistrza, który ich poucza, ujawnia istotę zbawczego posłannictwa, naprowadza na sens Wcielenia. Rozumieją Go na tyle, by móc później Jezusową naukę rozgłaszać. Nieodwołalnie mogą więc o sobie powiedzieć, że „dano im poznać tajemnice królestwa niebieskiego” (Mt 10,17). Jednakowoż pytają: Dlaczego do ludzi, którzy Cię słuchają, mówisz w przypowieściach? Czyż oni, tak jak my, nie są w stanie uznać w Tobie Mesjasza, Boga, Zbawiciela? Czy im czegoś ważnego brakuje, co uniemożliwia włączenie się w krąg zwolenników Twojej „nowej nauki”? Odpowiedź Jezusa jest zadziwiająca, chyba nawet niepokojąca: „Bo kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma”. Jak tę formułę rozumieć?

Otóż należy przyjąć, że Jezus zapowiadając nadejście królestwa Niebieskiego mówił o czymś niewidzialnym i dlatego przez przypowieści czynił to co niewidzialne widzialnym tak dalece, jak to było możliwe. Chciał przy tym zwrócić uwagę na fakt, że królestwo Boże stoi niejako otworem przed wszystkimi ludźmi. Chodzi tylko o to, by pozostawać w duchowym napięciu, by chcieć słuchać Jezusa, wprowadzać Jego wskazania w konkret codziennych decyzji. Jeżeli tego nie czynimy, jeżeli nasza wiara jest zaledwie naskórkowa, wówczas tracimy to, czym już dysponujemy, nie możemy zatem liczyć na to, że życie „coś nam doda”. Zatwardziałe serca nie są w stanie dosłyszeć Jezusowej prawdy, gdyż słuchają wybiórczo, z lękiem. Starajmy się, żeby nasze uszy słyszały, tzn. oglądajmy dookolną rzeczywistość w świetle Bożego słowa, wykradajmy swemu egoizmowi chwile na modlitwę, na dobre i miłosierne uczynki, na przebaczające spojrzenie. To oczywiście wąska droga prowadząca do królestwa Bożego, ale tylko taką drogą osiąga się wieczne szczęście nieba. Niezwykłe rzeczy – trudno przeoczyć – przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.

 

Moja wiara

Dlatego każdy z nas powinien się zastanowić, jak to było i jak jest z jego wiarą, że uwierzył, mocą swego serca i rozumu, że Bóg w swoim Synu objawił się w ziemskim porządku, że Kościół stanowi niezależną przestrzeń, gdzie stykamy się z Bogiem w sferze sakramentalnej, w modlitwie i w liturgii. Wierzymy Bogu, ponieważ pozostaje prawdomówny; nie może nas przecież oszukiwać, omamiać, rzucać słów na wiatr. A ponadto urodziliśmy się w miejscu, które pielęgnuje wiarę w Jezusa z Nazaretu, dzięki któremu sam Bóg dał się poznać każdemu z nas. Wzrastamy w aurze zaufania Temu, który umarł na krzyżu, zmartwychwstał i zaprasza do uczestnictwa w zapowiedzianym królestwie. Ta wiara umacnia granice naszego doświadczenia. Otwiera na wszystko, co się zdarza i może się wydarzyć. Nie zamyka w ciasnym kręgu rutyny, również tej religijnej. Przynosi wolny oddech i nastawia na delikatny rytm sumienia. Buduje religijną wspólnotę.

Niektórzy mówią, że słowo „wspólnota” kojarzy im się z konwencjonalnym stylem życia, zamazywaniem indywidualnych emocji, a nawet tłumną wrażliwością. Czy tak jest w istocie? To całkowicie mylny trop. Termin „wspólnota” odsłania to, co stanowi sam rdzeń Kościoła, mianowicie zwołanie w miejsce liturgicznego uwielbienia Stwórcy Wszechrzeczy. Wspólnota to więź o szczególnym zabarwieniu, pochodzącym z religijnego nadania. Próbujemy być razem, nie tylko dlatego, że łączą nas określone plemienne związki, naturalne koligacje, ale zasadniczo dlatego, że zbliża nas do siebie przynależność do Ludu Bożego. Oznacza to, że powinniśmy być świadomi swej chrześcijańskiej tożsamości, rozumieć, że budowa wspólnoty – przestrzeni tworzonej przez relacje – pociąga za sobą konieczność wypełniania określonych obowiązków i składania egzystencjalnego świadectwa. Dlatego nieustannie warto mieć na uwadze nauczanie Mistrza z Nazaretu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter