29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Jawność sądu ostatecznego

Ocena: 0
846

Dobrze jest nasze sprawy przyszłe, pozaziemskie, starać się zobaczyć jako uwieńczenie procesów duchowych, jakie dokonują się w nas obecnie.

fot. xhz

Przecież zarówno niebo, jak i piekło zaczynają się już teraz: w tym sensie, że już teraz zaczyna się nasza bliskość z Bogiem i nasze otwarcie na sens ostateczny; i niestety już teraz zaczyna się w człowieku duchowe spustoszenie. Tam, po przekroczeniu granic śmierci, ostateczne ukierunkowanie człowieka odsłoni się w całej pełni, w stopniu dla nas obecnie niewyobrażalnym.

Otóż zauważmy, że już teraz dokonuje się jakieś ujawnianie dobra i zła, które są w człowieku. Przypatrzmy się uważnie temu zjawisku, bo rzuca ono nowy promień na tajemnicę człowieka.

 


UKRYTE DOBRO I ZŁO

Dlaczego dobro i zło często unikają ludzkich oczu i szukają ukrycia? Sądzę, że różne przyczyny są powodem podobnego zachowania. Dobro nie lubi wystawiać się na widok publiczny, żeby nie stracić swojej prawdziwości: wszak wtedy jest ono prawdziwym dobrem, kiedy czyni się je ze względu na nie samo, a nie po to, żeby je ludzie widzieli. Człowiekowi czyniącemu dobro wystarczy, że widzi je Ojciec wszechobecny. Bo jeśli sam Ojciec niebieski widzi jakiś mój czyn jako dobry, to jest on niewątpliwie dobry. Wyobraźmy sobie, że ziarno pszeniczne chciałoby się pochwalić przed ludźmi, jak pięknie kiełkuje: musiałoby wyjść z ziemi na światło słoneczne i uschłoby; czy nie powinno raczej pozostać w ziemi, gdzie Ojciec niebieski nie tylko widzi jego szczęśliwy rozwój, ale i użycza wzrostu?

Zło ukrywa się z zupełnie innych powodów. Człowiek musiałby zniszczyć w sobie wszczepiony przez Stwórcę szacunek dla dobra, aby czynić zło jawnie i bez skrępowania: jest to możliwe dopiero przy głębokim stopniu zwyrodnienia. Zwykle zło szuka dla siebie kryjówki. Na przykład żeby „radować się, pożerając w ukryciu biedaka” (Ha 3, 14) – bo niewielu miałoby odwagę czynić to otwarcie i na oczach przyjaciół. Jest to oczywiście krótkowzroczne, bo przecież nikt nie ukryje się przed Bogiem: „Nie ma ciemności ani mroku, gdzie by się schował nieprawy” (Hi 34, 22). Cóż z tego, że cudzołożnikowi uda się ukryć swój grzech przed ludźmi? Mędrzec powiada: „tylko oczy ludzkie są postrachem dla niego, a zapomina, że oczy Pana, nad słońce dziesięć tysięcy razy jaśniejsze, patrzą na wszystkie drogi człowieka i widzą zakątki najbardziej zakryte” (Syr 23, 19).

Jednak i dobro, i zło tylko od czasu do czasu pozostają w ukryciu. Z kiełkującego w głębi ziemi ziarna dość szybko wyjdzie na światło dzienne młoda pszenica, która za jakiś czas wyda owoc trzydziesto-, sześćdziesięcio- lub stokrotny. Podobnie rak, zżerający bez mojej wiedzy żołądek lub wątrobę, prędzej czy później (raczej, niestety, prędzej niż później) się ujawni. Postawmy sobie proste pytanie: Co jest powodem, że czynione przeze mnie dobro i zło jakby ze mnie emanuje, ma tendencję do ujawniania się?

 


ŚLAD W NAS

To jest chyba tak: dobro i zło, które czynię, stają się jakby cząstką mnie samego. Czyniąc dobro, zbliżam się do swojej duchowej dojrzałości; czynione przeze mnie zło dokonuje w mojej duszy jakiegoś zniszczenia. Zatem ani dobro, ani zło nie są tak jak świergot ptaka – dźwięk, który przestaje istnieć w momencie, gdy ptak zamyka swój dzióbek. Nasze czyny pozostawiają w nas coś, co już na zawsze tam pozostanie. To „coś” przenika nasze przyzwyczajenia, mowę, nasze oczy i twarz; grafolodzy twierdzą, że nawet charakter pisma. To nie przypadek, że rozpustnik nie ma twarzy przeduchowionej, a z oczu człowieka, który często okazywał innym życzliwość, bije jakieś ciepło.

Rzecz jasna, nikomu nie wolno sądzić człowieka na podstawie jego wyglądu. Ojciec Beyzym, prawdziwy bohater miłosierdzia, który bez reszty poświęcił się trędowatym, był bardziej podobny do rzezimieszka niż do świętego, ale każdy jego dzień promieniował świętością. Nie warto też wpadać w samouwielbienie, jeśli wydaje mi się, że patrząc w lustro, spostrzegam tam twarz raczej szlachetną. Życie dostarcza mnóstwa dowodów, że szacowny wygląd miewają również – za przeproszeniem – śmierdzący egoiści, siwe włosy zaś nie muszą być gwarancją szlachetnego postępowania.

A jednak coś w tym jest: dobro ani zło nie są szczelnie zamknięte w duszach, lecz jakoś z nas promieniują. Nie przypadkiem jedni ludzie cieszą się opinią przystępnych i uczynnych, a do drugich trudno zwrócić się z prośbą o przysługę nawet w wielkiej biedzie. Nie da się również bez końca zwodzić ludzi swoją powierzchowną życzliwością, która znika w momencie, kiedy zaczyna cokolwiek kosztować. I prędzej czy później odkryją ludzie gołębie serce schowane pod pozorami surowości i nieprzystępności. I przeważnie tak się dzieje, że ucho przy dzbanie krętacza w pewnym momencie się urywa, a oliwa sprawiedliwości wypływa na wierzch. Krótko mówiąc, już na tej ziemi prawda o człowieku jakoś się odsłania.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter