Nasze relacje osobiste przenikają się nawzajem bez uszczerbku dla intymności – tak jak w Trójcy Świętej.
Fot. pixabay.com / CC0komentarze Bractwa Słowa Bożego, autor: ks. Błażej Węgrzyn
Pierwsze czytanie: 2 Kor 4, 7-15
Chociaż ani razu Paweł nie używa tego słowa, to w dzisiejszym urywku pisze o Kościele. Wiara w Chrystusa-Kapłana, który ze mną i za mnie umarł, bym ja z Nim i z Niego żył, powinna naturalnie przechodzić w doświadczenie Kościoła. Działa w nas śmierć, podczas gdy w was życie. Stanowimy jeden duchowy organizm: nie jesteśmy zamknięci każdy w swojej hermetycznej więzi z Jezusem, ale otwarci na wzajemną wymianę darów; nie jesteśmy religią indywidualistyczną, ale wspólnotową. Nasze relacje osobiste przenikają się nawzajem bez uszczerbku dla intymności – tak jak w Trójcy Świętej. Taka wizja pozwala Pawłowi przetrwać aktualną próbę: cierpienia znosimy zewsząd, żyjemy w niedostatku, znosimy prześladowania, obalają nas na ziemię, jesteśmy wydawani na śmierć… lecz, lecz, lecz, lecz, lecz: nie poddajemy się zwątpieniu, nie rozpaczamy, nie czujemy się osamotnieni, nie giniemy, życie Jezusa objawia się w nas. Paweł nie jest herosem, nie podaje siebie jako wzoru męstwa – Paweł wyznaje wiarę w Kościół, w którym jest ojcem rodzącym w bólach swoje dzieci (zob. Ga 4, 19); nawet jeśli tego bólu nie da się bezpośrednio, „technicznie” z tymi konkretnymi korynckimi dziećmi powiązać. I może właśnie dlatego określamy Pawła tytułem „Apostoła Narodów”: nie tyle z racji podróży misyjnych i listów, ile z racji autentycznego zrodzenia Kościoła.
Psalm responsoryjny: Ps 116B, 10-11.15-16,17-18
W tej pieśni łączą się dwa głosy: głos Chrystusa, którego krzyż ma w oczach Ojca najwyższą wartość (cenna jest w oczach Pana śmierć Jego wyznawców), i głos chrześcijan, których do wiary zrodził Kościół-Matka (jestem synem Twojej służebnicy, Panie). Ich wspólnym mianownikiem jest cierpienie, które przeżywane w Bogu wyzwala i staje się jakby sakramentem.
Ewangelia: Mt 5, 27-32
Jezus splata w jedno dwa przykazania, dążąc także do scalenia osoby ludzkiej: jej czynów (VI przykazanie) z jej sercem (IX przykazanie). Nie chodzi Mu jednak o samą-li tylko jednoznaczność, przejrzystość i spójność. One są dopiero owocem wypracowania w sobie takiego spojrzenia na cielesność, które porzuca kategorie przedmiotowości i instrumentalności, rozpatruje zaś ją w kategoriach podmiotowości i sakramentalności. Ciało, bowiem jest sakramentem osoby, jest nośnikiem jej duchowości i zawiera w sobie potencjał oblubieńczy. Jezus – sam czysty, czyli cały oddany Bogu i ludziom, pozbawiony połowicznych decyzji i nieuporządkowanych przywiązań – przywraca ciału właściwą godność, a całej osobie jedność.