24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Łzy z La Salette

Ocena: 0
11911
Właśnie mija 166 lat, odkąd Matka Boża ukazała się na La Salette.
Tu nie da się trafić przypadkowo. Wstążki wąskich dróżek przytulonych do grzbietów Alp wiją się dookoła. Spadek ciśnienia odczuwa się z każdym metrem. Ruszając z Doliny Rodanu położonej 34 m n.p.m. przy 30°C, po ciężkiej podróży znajdujemy się na wysokości prawie 2000 m z temperaturą około 10°C.

– To nie jest łatwe miejsce – mówią miejscowi. Wystarczy, że słońce schowa się za góry i natychmiast robi się bardzo zimno. Może być też tak, że rano obudzimy się w chmurze, z nad której widoczna będzie tylko głowa figury Matki Bożej i szczyty gór.

– Mówię wam, nigdy tego nie odżałujecie, jak stąd wyjedziecie. A nigdy to bardzo długo – mówi już na przywitanie o. Andrzej Zagórski, misjonarz z La Salette. – Wolę mówić o sobie, że jestem tu jako kapelan, a nie przewodnik, żeby ludzie nie myśleli, że to jakieś muzeum. To jest żywe miejsce i wierzę, że Maryja nie objawiła się tu przypadkowo, bo żeby się tu dostać, trzeba się trochę natrudzić. A jak już człowiek w coś zainwestuje, to chciałby mieć też jakiś efekt. Może więc zacznie się modlić lub kontemplować.

Każdy odjedzie stąd oczarowany, chociaż poza sanktuarium i domem pielgrzyma nie znajdzie tu żadnego jarmarku. Bazylika otoczona jest wianuszkiem gór. Nie ma tu za dużo do roboty. Codziennie wspólnota księży saletynów zaprasza na Mszę Świętą o godz. 7.00, potem jest jutrznia, główna Msza Święta, program audiowizualny, zwiedzanie bazyliki, po południu zaś różaniec, nieszpory i wieczorne nabożeństwo do Matki Bożej połączone z procesją z lampionami. Poza tym zostają już tylko góry.

Najwyższy szczyt ma tu prawie 3 tys. m, ale są też tzw. szczyty „rekreacyjne”, na które idzie się koło godziny. – Można szybciej, ale w górach zalecana jest pokora.


PIĘKNA PANI

Przewodniki krótko omawiają wydarzenia, jakie miały miejsce na La Salette. Znajduje się w nich najczęściej kilka słów na temat wydarzeń oraz dzieci – Melanii i Maksymina – które doświadczyły łaski oglądania płaczącej nad ludzkością Matki Bożej.

Najświętsza Maria Panna ukazała się tu tylko jeden raz, 19 września 1846 r., co pokazują trzy grupy figur obrazujące główne fazy objawienia. Najpierw Matka Boża usiadła na kamiennej ławeczce dla pasterzy pilnujących swoich owiec. Tam właśnie zobaczyli ją 15-letnia Melania i młodszy o 4 lata Maksymin, którzy doglądali trzody na zboczu góry Gargas 2207 m n.p.m.

Dzieci zobaczyły na dole światło, „jakby spadło słońce”, choć jeszcze przed chwilą go nie było. Przeraziły się bardzo tego widoku. Opisywały go jako ognistą kulę światła, w której znajdowała się płacząca kobieta. Miała łokcie wsparte na kolanach i twarz skrytą w dłoniach. Nagle kula otworzyła się, a kobieta wstała. Powiedziała wówczas: „Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie się, jestem tutaj aby wam opowiedzieć wielką nowinę”. Wtedy dzieci opuszcza strach, a Maryja przez dłuższy czas głosi swoje orędzie.

– Dziś figury stoją dokładnie tam, gdzie miało miejsce to wydarzenie i odpowiadają wzrostowi dzieci i Maryi, która według opisu była trochę większa niż ówczesne kobiety i unosiła się około 20 cm nad ziemią – objaśnia misjonarz. – Z opisów dzieci wiemy, że wyglądała jak miejscowe kobiety w czepcu, fartuchu i chuście, miała jednak królewski diadem na głowie i żywe różnokolorowe róże na głowie wokół chusty i pantofelków. Na piersiach miała krzyż z cierpiącym Chrystusem, do którego na obu jego ramionach przytwierdzone były młotek i obcęgi. To z niego biło światło, o którym mówiły Melania i Maksymin.

Objawienie trwało około 30 minut. W tym czasie Maryja przeszła drogą, którą dziś wyznaczają białe krzyże, a następnie uniosła się półtora metra nad ziemię i jeszcze raz powtórzyła: „dobrze ogłoście to całemu mojemu ludowi” i rozpłynęła się w świetle. Maksymin, trzpiot i łobuz, miał jeszcze wtedy ochotę na róże, które zobaczył na pantofelku Maryi, chciał jedną zabrać na pamiątkę, jednak po chwili wszystko zniknęło. Dzieci jeszcze przez chwilę wpatrywały się w niebo, kiedy Melania powiedziała: „może to była wielka święta?”, na co Maksymin odpowiedział: „żebyśmy to wiedzieli, to poprosilibyśmy ją, żeby nas ze sobą zabrała”.

Trzeba jednak wiedzieć, że dzieci nie chodziły na katechezę, nie umiały czytać ani pisać, nie były też u Komunii Świętej. Dwa dni później przyszły tam jeszcze raz, żeby pokazać dorosłym, gdzie widziały Piękną Panią. Już wówczas w miejscu, gdzie siedziała Matka Boża, biło źródełko.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter