25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Miara miłości

Ocena: 0
1241

Niełatwo jest rodzicom cieszyć się, gdy dziecko odchodzi z domu. Nawet wówczas, gdy osiągnęło już dojrzałość, założyło rodzinę i w nowej sytuacji jest szczęśliwe.

Trudno bowiem o miłość całkowicie bezinteresowną, która nie szuka swego szczęścia, ale – nawet za cenę własnego cierpienia – pragnie dobra osoby kochanej. Może więc często, zamiast kochać ludzi, tak naprawdę kochamy siebie w nich.

Człowiek, w którym się kochamy, jest nam potrzebny. Jest częścią naszej miłości własnej, nawet wtedy, gdy dla niego podejmujemy różne wyrzeczenia. Bo przecież nawet hodowanie rybek, papugi czy psa łączy się z pewnymi ofiarami, a mimo wszystko wielu robi to – dla własnej przyjemności. Czasem na miejscu pieska czy rybek może się znaleźć drugi człowiek. Jego prawdziwe dobro się nie liczy. Nawet wtedy, gdy dla niego jesteśmy gotowi zapracować się na śmierć, gdy rzucamy do jego stóp cały świat. Rozłąka dla osoby porzuconej kończy się często utratą poczucia własnej wartości, depresją, a nawet próbą samobójstwa. I nie myślmy, że taka postawa cechuje głównie relacje damsko-męskie. Grozi ona również rodzicom, którzy nieodpowiedzialnie kochają siebie w swoich dzieciach. Może się nawet zdarzyć, że i w relacji do Pana Boga będziemy kochać tylko siebie i tylko siebie szukać.

Czyżby ten problem dotyczył również Apostołów, skoro w Ewangelii czytanej dzisiaj w Kościołach pan Jezus wytyka im: „Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode mnie”? Niewykluczone – potwierdza to przykład św. Piotra, chcącego niegdyś odciągnąć Jezusa od zbawienia świata przez krzyż – że Apostołowie bali się rozłąki z Chrystusem i nie ułatwiali Mu spełnienia woli Ojca.

Może wcześniej nie zauważyli, jak bardzo Jezus kochał swojego Ojca? Jak bardzo pragnął z Nim przebywać i z Nim rozmawiać na modlitwie? Często zarywał noce, aby je spędzić na modlitwie do Ojca. Może Apostołowie zapomnieli, że egzystowanie w ludzkiej naturze było wyrazem uniżenia się Syna Bożego? Może myśleli wtedy tylko o sobie: żeby na zawsze mieć przy sobie Kogoś, kto burze ucisza i chleb rozmnaża?

A prawdziwa miłość potrafi tak dalece pragnąć szczęścia osoby kochanej, że dla jej dobra przyjmie nawet rozłąkę i nie da poznać, że serce boli. Bo rozumie, że nikt z nas nie jest Bogiem i nie potrafi dać drugiemu człowiekowi pełni szczęścia. Takiego dorastania do prawdziwej miłości, która jest wolna od egoizmu, musimy się ciągle od Chrystusa uczyć.

ks. Henryk Zieliński
fot. The Preiser Project via Foter.com / CC BY

Idziemy nr 18 (552), 1 maja 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter