23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Miłość nieprzyjaciół

Ocena: 0
2287

 

To nastawienie wobec gnębicieli przepajało jego serce przez wszystkie następne lata. Odosobniony w Stoczku Warmińskim kard. Wyszyński zwrócił uwagę, że „miarą dla miłosierdzia Bożego jest nie tyle świętość i chwała Jego przyjaciół, ile zbawienie największych łotrów. Dopiero widok zbawionych zbrodniarzy, których cały świat znienawidził, a których Bóg jeszcze uratował, otworzy nam oczy na potęgę miłosierdzia Bożego”. Opuszczając zaś Stoczek, napisał: „Modliliśmy się wiele za naszych opiekunów, których nie uważaliśmy za naszych nieprzyjaciół”. Nieco później listownie poinformował swoją siostrę: „Nie trzeba na nikogo się skarżyć ani też do nikogo mieć żalu, tylko cierpliwie i spokojnie się modlić o to, by Bóg pozwolił wypełnić zadanie chwili obecnej”. W noc Bożego Narodzenia 1954 r. zaznaczył: „Ostatnia modlitwa – za naszych dozorców, zwłaszcza za tych, co teraz siedzą na korytarzach, i za żołnierzy stojących wokół w śniegu, wśród lasu, na posterunkach. Wiemy, że tym ludziom musi być najboleśniej i najciężej”. Co więcej, podzielił się bardzo głęboką myślą: „Najkrótszą drogą, która prowadzi do wewnętrznego pojednania z naszymi krzywdzicielami, jest wspomnienie na pytanie zadane przez Chrystusa Judaszowi: »Przyjacielu, na coś przyszedł?« – Jednakże »Przyjacielu«! Chrystus zawsze posługiwał się takim słowem, które odsłaniało istotę sprawy. Zdrajca »przyjacielem« Zbawcy! Bo Zbawiciel pragnie zbawienia świata, a Judasz Mu pomaga zdradą swoją, jest mimowolnym narzędziem planów Chrystusa, współdziała z Nim. »Współpracownik Odkupienia«. – Wszyscy nasi przeciwnicy, pomimo swej woli, współdziałają z nami, przyczyniają się do dzieła wyzwolenia w nas Bożych sił. Może i nie przypuszczają, jak wielką przysługę okazują człowiekowi, który umie korzystać z łaski Bożej, który chce korzystać z łaski cierpienia. Cóż to znaczy, że chcą mi być »wrogami«, kiedy ja widzę w nich przyjaciół i współpracowników w dziele mego odkupienia?”.

 


SZCZYT MORALNOŚCI

W sam dzień tegoż Bożego Narodzenia dozorcy więzienia nie pokazali się na oczy, więc pytał: „A może, biedni, myślą, że nie umielibyśmy spojrzeć na nich po bratersku? Może uważają, że święta religijne są zarazem wzrostem napięcia antybezbożniczego? A myśmy modlili się o ich pogodę i miłość, która się rodzi w stajni, dla ludzi stajni i obór. Oby mogli zrozumieć, jak bardzo Chrystus jest właśnie dla nich”. Miesiąc później pisał: „Jak szczytem prawdy chrześcijańskiej jest nauka o Trójcy Świętej, tak szczytem moralności chrześcijańskiej jest nauka o miłości nieprzyjaciół. »Zło dobrem zwyciężaj« – (…) To właśnie świadczy o wielkości człowieka. (…) Głos sumienia jest głosem wielkości człowieka. By go stłumić, trzeba dopiero sztucznie »wychować« uczucie nienawiści. Przed trzema laty czytaliśmy w prasie ustawę zjazdową: »Musimy wychować się w nienawiści: musimy bardziej nienawidzić«. Duch polski, wypielęgnowany przez Ewangelię, dąży do miłości. Trzeba dopiero »uchwał«, by go odmienić. Polacy nie umieją nienawidzić: dzięki Bogu i Jego Ewangelii!”.

W ciężkiej sytuacji zdrowotnej ojca pisze do siostry: „Idzie mi o to, by Ojciec (…) do końca zachował w sercu miłość do wszystkich ludzi. Najważniejszą zdobyczą, którą wynosimy z tego świata, jest jednak miłość; wszystko inne, choćby największe zasługi, pozostawiamy na progu nowego życia. Tyle jest radości w niebie i chwały, ile było miłości na ziemi”. W Wielki Czwartek 1955 r.: „Całuję ze czcią nogi wszystkich owiec moich; wszystkich, którzy Cię kochają i którzy Cię nienawidzą (…) wszystkich, którzy z nienawiści ku Tobie stali się moimi nieprzyjaciółmi; wszystkich, którym każesz okazać miłość, by ratować ich dusze… Wszystkich – bez wyjątku”. Nawiązując do św. Szczepana, prosił Boga: „bym umiał modlić się za nieprzyjaciół”. Mając przed oczyma słowa Jezusa na krzyżu „Ojcze, odpuść im…” i zwróciwszy uwagę, że Pan Jezus umarł także za swoich prześladowców i chce ich zbawić, pisze: „Taki przykład pozostawił Sacerdos in aeternum. Czyż może być inny stosunek kapłana do swoich prześladowców! Przecież oni też muszą się zbawić, muszą doznać miłości i łaski Bożej. Któż im to ułatwi? Skoro Bóg nas związał: nieprzyjaciół i kapłanów, to może dlatego, że pragnie modlitwy naszej dla naszych prześladowców. Wszak czynić mamy na wzór Pasterza pasterzy! Zresztą, ci ludzie zazwyczaj »nie wiedzą, co czynią«. (…) Wszak to są niewolnicy samych siebie. Godni współczucia! Czy moje czyny byłyby lepsze, gdybym żył bez wiary, bez pomocy łaski, bez zasad moralności chrześcijańskiej?”.

Napisał też: „Ale Bóg tak umiłował świat, że Syna Swego dał… (…) Trzeba więc, za przykładem Ojca, miłować świat… I to tak bardzo… Nie można nazywać go złym, skoro Bóg widział go dobrym… Słucham uważnie Ducha Prawdy, który mi dziś to przypomina”. Wspominając swego patrona, św. Stefana (Szczepana): „Pragnę modlić się najgoręcej za wszystkich, którzy chcą uważać się za moich nieprzyjaciół”. Zacytował Piusa XII: „Przyszłość należy do tych, którzy miłują, a nie do tych, którzy nienawidzą”.

 


WOBEC BIERUTA

Bardzo wymowny jest stosunek kard. Wyszyńskiego do Bolesława Bieruta. Dowiedziawszy się o jego śmierci, która nastąpiła w Moskwie 12 marca 1956 r., bardzo szeroko wymienił zło, jakie wyrządził on Kościołowi i jemu samemu. Przypomniał m.in., że Bierut „miał odwagę pierwszy i jedyny z dotychczasowych władców Polski zorganizować walkę polityczną i państwową z Kościołem. (…) Z jego imieniem będą związane odtąd w dziejach Narodu i Kościoła te straszne krzywdy, które zostały wyrządzone Kościołowi. (…) pozwalał na przeprowadzenie tak perfidnego planu – usypiania czujności rękami katolików postępowych – i konsekwentnego, stopniowego niszczenia tylu instytucji kościelnych i religijno-społecznych. W ciągu rządów Bolesława Bieruta, pomimo zawartego »Porozumienia«, zniszczono prasę, wszystkie niemal pisma i księgarnie oraz wydawnictwa, nie wyłączając urzędowych organów Kurii Diecezjalnych; zniszczono dobroczynność kościelną, mnóstwo placówek wychowawczych i opiekuńczych; zniszczono szkolnictwo i szpitalnictwo kościelne; zlikwidowano mnóstwo klasztorów i domów zakonnych (…) Straszne gwałty, których dopuszczano się na więźniach i zakonnikach w czasie śledztw, nadmierne ciężkie wyroki sądowe, wskutek których więzienia zaludniły się sutannami i habitami, jak nigdy od czasów Murawiewa – to wielki i bolesny rozdział tych rządów. (…) współpracował w gwałcie dokonanym na osobie kardynała przy jego deportacji z Warszawy”.

Zakończył jednak: „pragnę modlić się o miłosierdzie Boże dla człowieka, który tak bardzo mnie ukrzywdził. Jutro odprawię Mszę Świętą za zmarłego: już teraz »odpuszczam mojemu winowajcy«, ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w tym życiu jaśniejsze czyny, które zjednają Boże miłosierdzie”. I wyznał przy tej okazji: „Tyle razy w ciągu więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta. (…) Może wszyscy o nim zapomną rychło, może się go wkrótce wyrzekną (…) – ja tego nie uczynię. Tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo”.

Trudno nie być pod wrażeniem jakże wymownej, stałej, niezachwianej i ciągle pogłębianej miłości nieprzyjaciół. Jest to niewątpliwie fascynującym signum sanctitatis – znakiem świętości Prymasa.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter