19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Mistyk ukryty

Ocena: 5
2099

W tym roku obchodzona jest setna rocznica śmierci czcigodnego sługi Bożego o. Wenantego Katarzyńca. Był gorliwym czcicielem Najświętszego Sakramentu. Św. Maksymilian Kolbe napisał o nim, że „nie silił się na czyny nadzwyczajne, ale zwyczajne wykonywał nadzwyczajnie”.

fot. z archiwum o. Edwarda Staniukiewicza OFMConv

Grób o. Wenantego Katarzyńca

 

O. Wenanty Katarzyniec urodził się 7 października 1889 r. we wsi Obydów, należącej do parafii Kamionka Strumiłowa w archidiecezji lwowskiej na kresach II RP. Jego rodzicami byli ubodzy chłopi Jan i Agnieszka Katarzyńcowie. Na chrzcie świętym 12 października 1889 r. otrzymał imię Józef. Od najmłodszych lat jego pragnieniem było życie kapłańskie, co uwidaczniało się w dziecięcych zabawach, takich jak sprawowanie liturgii i głoszenie kazań dla rówieśników. 

– Tata troszkę się zaniepokoił, skierował pytanie w tej sprawie do ówczesnego proboszcza z Kamionki Strumiłowej. Ale ksiądz odpowiedział, że jeżeli nie ma jakichś rażących nadużyć, to dzieci mogą się w ten sposób bawić – opowiada kustosz Grobu Ojca Wenantego w Kalwarii Pacławskiej o. Edward Staniukiewicz OFMConv. 

W latach 1904-1908 kształcił się w seminarium nauczycielskim we Lwowie. Mieszkał w internacie, żyjąc bardzo ubogo, utrzymując się ze stypendium państwowego, udzielania korepetycji i pomocy rodziców. Codziennie rano służył do Mszy św., często chodził do kościoła sióstr franciszkanek na adorację Najświętszego Sakramentu. 

W czerwcu 1907 r. ukończył 18 lat i zapukał do furty klasztornej lwowskich franciszkanów z zamiarem wstąpienia do zakonu. Przełożony wypytał go dokładnie, kim jest i czym się zajmuje. Józef Katarzyniec powiedział, że finalizuje ostatni rok studium nauczycielskiego oraz przygotowuje się do matury. Prowincjał zalecił mu, aby najpierw zakończył naukę, zdał egzaminy oraz nauczył się łaciny. Młody Józef nie zniechęcił się i w ciągu roku spełnił wszystkie kryteria. Po wykazaniu się bardzo dobrą znajomością łaciny i greki został przyjęty do zakonu franciszkanów 20 czerwca 1908 r. 

 


PRZEŁAMANY OPÓR 

O. Edward wspomina, że w rodzinnym domu przyszły sługa Boży spotkał się z oporem rodziców, którzy chcieli, aby został nauczycielem, z czym wiązała się wysoka pozycja społeczna i możliwość materialnego wspierania rodziny. Zachowały się relacje sąsiadów, którzy po raz pierwszy słyszeli, jak w domu Katarzyńców wywiązała się burzliwa kłótnia. – Józef stanął przed rodzicami bardzo zdenerwowany, wyjął wszystkie pieniądze z kieszeni i oddał im, mówiąc, że to wszystko, co ma. Jednocześnie oświadczył: „Pieniędzy mi nie potrzeba, a na stanowisku w świecie bym się zepsuł”. Obiecał rodzicom, że będzie się za nich modlił – opisuje o. Staniukiewicz. 

Po przełamaniu oporu serc matki i ojca przybył do klasztoru franciszkanów we Lwowie. W dniu 25 sierpnia 1908 r., po odprawieniu ośmiodniowych rekolekcji, rozpoczął nowicjat i otrzymał imię zakonne Wenanty, na cześć św. męczennika o tym imieniu. We wrześniu 1909 r. wraz z dziesięcioma kolegami z nowicjatu wyruszył z konkretnym celem osiągnięcia świętości do Krakowa, gdzie rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. 

Klerycy nazywali go „ostatnim z Horeszków”, zamykając w tym przezwisku wszystkie dobre i śmieszne cechy bohatera „Pana Tadeusza”. Wenanty był małomówny, dlatego bardziej dowcipni współbracia przezywali go także „mumia egipska”. – Na prima aprilis franciszkańscy studenci wymyślili, że schowają się przed profesorem pod ławki. Kiedy wykładowca przyjdzie, nie będzie nikogo i zajęcia zostaną odwołane. Ukryli się wszyscy oprócz Wenantego, który stał i czekał na profesora. Nikt nie miał mu za złe, że nie wziął udziału w żarcie. Bracia szanowali go za jego autentyczną postawę – przypomina kustosz Grobu o. Wenantego. 

 


MIŁOŚNIK ADORACJI 

W czasie studiów, 10 września 1913 r., został wybrany przez współbraci na prezesa koła naukowego Zelus Seraphicus, które pod jego przewodnictwem doskonale się rozwijało. Wielu kleryków pociągnął do Arcybractwa Adoracji Najświętszego Sakramentu, a sam, jeśli tylko mógł, co godzinę zjawiał się przed tabernakulum. Później jako kapłan należał do kapłańskiej wspólnoty eucharystycznej. – Swojej penitentce w zaufaniu wyznał: „jak ludzie przychodzą do Komunii św. i udzielam im Pana Jezusa, widzę, jak za nimi stoją aniołowie” – wyjaśnia o. Edward. 

Po święceniach kapłańskich 2 czerwca 1914 r., które otrzymał w bazylice św. Franciszka w Krakowie, pojechał do rodzinnej wsi, aby sprawować Mszę św. prymicyjną. Obydów znalazł się w tym czasie na linii frontu I wojny światowej. Cofające się wojsko austriackie straszyło miejscowych okrucieństwem nadciągających Rosjan. Przerażeni mieszkańcy wsi zgarnęli dobytek i uciekli do lasu. O. Wenanty odprawił dla mieszkańców Mszę św. w kaplicy we wsi Różanka, zachęcając, aby dalej nie uchodzili. Gdy wojsko rosyjskie wkroczyło do wioski, okazało się, że wśród żołnierzy jest sporo Polaków, którzy oblegli konfesjonał franciszkanina i przystąpili do Komunii świętej. Po tym zdarzeniu powszechnie podziwiano rozsądek o. Katarzyńca, mówiąc o nim, że to „anioł i pocieszyciel ludu”. 

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter