20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Moda na apostazję?

Ocena: 0
7018
Dopiero w naszych czasach tytułowego wyrazu „apostazja” zaczęto używać w sensie pozytywnym. Na przykład wyraz ten w ogóle się nie pojawia w odezwie nawołującej do występowania z Kościoła, którą ponad 100 lat temu – w czerwcu 1910 r. – rozlepiono w różnych miejscach Krakowa, również na murach kościołów.
Warto odnotować, że w tradycyjnym sensie negatywnym używa się w tej odezwie wyrazu „zaprzańcy”, jednak z jakichś trudnych do zrozumienia powodów określono nim gorliwych katolików.

Spójrzmy na tekst owej odezwy: „Nie bądźcie obłudni, występujcie z Kościoła! Precz z kłamstwem w życiu! Nie bójcie się prześladowań. A rzuci się na was cała zgraja czarnej międzynarodówki z pomocą tych zaprzańców, którzy dla kariery poświęcili swe przekonania”.

Trudno dociec celów tamtej akcji. Jedno tylko nie budzi wątpliwości: że jej autorzy chcieli dać w ten sposób wyraz swojej nienawiści do Kościoła.

Rzeczywista fala wystąpień z Kościoła u nas w Polsce miała miejsce podczas okupacji niemieckiej na ziemiach przyłączonych do Rzeszy. W artykule ks. Jerzego Myszora, poświęconym historii duszpasterstwa w parafii katedralnej w Katowicach, można znaleźć m.in. następującą informację: „W czasie trwania okupacji duszpasterze katowiccy odnotowali wystąpienia z Kościoła ludzi mocno zaangażowanych w [hitlerowskiej] hierarchii partyjnej, chociaż w porównaniu do sytuacji w innych miastach śląskich nie było ich zbyt wielu: w 1941 – 51, w 1942 – 9, a w 1943 – 17”.
Apostazja może się przytrafić nawet chrześcijanom skądinąd bardzo porządnym i to nawet w sytuacji obiektywnie niezbyt trudnej. Wystarczy, że szatan znajdzie w naszej duszy jakąś szczelinę
Fakt faktem, że przez wieki takie wyrazy jak „apostazja”, „odstępstwo”, „zaprzaństwo” kojarzyły się Polakom raczej negatywnie. Ale też nie określano tymi wyrazami odejść łagodnych, za którymi nie stały żadne niskie pobudki i którym nie towarzyszyła agresja ani nienawiść skierowana przeciwko swojej dotychczasowej przynależności duchowej.

Przeciętny Polak na ogół szczerze zgadza się z rozróżnieniem, jakie na temat apostazji i nawrócenia zaproponował bł. John Henry Newman. Wbrew pozorom – twierdzi Newman – nie są to pojęcia relatywne, tzn. nie jest tak, że ten, kto odchodzi od nas, dopuszcza się apostazji, kto zaś przychodzi do nas, doświadcza nawrócenia. Apostazja i nawrócenie są to postawy duchowo sobie przeciwne. Nawrócenie bowiem jest to otwieranie na to nowe, czego dotychczas nie znałem, połączone z pragnieniem zachowania możliwie jak najwięcej z tego, co było mi drogie dotychczas. Natomiast apostazja jest to przejście do obozu przeciwnego, połączone z aktywną wrogością wobec swoich przynależności dotychczasowych.

W naszej polskiej historii z apostazją spotykaliśmy się najczęściej na gruncie przynależności narodowej. Od wieków tak było i zapewne zawsze tak będzie, że jacyś Polacy się ruszczyli albo niemczyli, z kolei zaś jacyś Rosjanie, Niemcy czy Francuzi się polszczyli – i nikt się w tych procesach nie dopatrywał narodowej apostazji. Renegatami, narodowymi apostatami zwykle nazywaliśmy takich ludzi, którzy nie tyle od polskości odpłynęli, co raczej się jej zaparli i stali się jej zapamiętałymi wrogami. Bo to zapewne nie przypadek, że w nienawiści do Polaków wyróżniali się ci Niemcy i ci Rosjanie, którzy sami mieli polskie korzenie. Zjawisko to trafnie rozpoznał Adam Mickiewicz, który w Panu Tadeuszu tak oto opisuje majora Płuta: „Ten Major, Polak rodem z miasteczka Dzierowicz, / Nazywał się (jak słychać) po polsku Płutowicz, / Lecz przechrzcił się; łotr wielki, jak się zwykle dzieje / Z Polakiem, który w carskiej służbie zmoskwicieje”.

Analogicznie jest z apostatą religijnym: on nie tyle odpłynął od religii, w której się urodził, co z nią zerwał i stał się jej zajadłym wrogiem.

APOSTACI BIBLIJNI

Pierwsza biblijna wzmianka o apostatach znajduje się w Księdze Powtórzonego Prawa 13,13-16. Apostaci są tam nazwani „ludźmi przewrotnymi, którzy wyszli spośród ciebie i uwodzą współmieszkańców: Chodźmy, służmy obcym bogom!”. Autorzy biblijni rozpoznali w nich – jak powiedzielibyśmy to dzisiaj – śmiertelne zagrożenie dla tożsamości religijnej narodu, a tym samym dla samego jego istnienia.

Kilka wieków później lęk przed jakimiś konkretnymi apostatami powstrzymywał podczas oblężenia Jerozolimy króla Sedecjasza przed poddaniem miasta najeźdźcom, co podpowiadał królowi prorok Jeremiasz: „Obawiam się mieszkańców Judy, którzy przeszli do Chaldejczyków, by czasem mnie nie wydano w ich ręce i by mnie nie wyszydzili”
(Jr 38,19).

Szczególnie często o apostatach czytamy w Pierwszej Księdze Machabejskiej. Były to czasy przemian, zapoczątkowanych podbojami Aleksandra Macedońskiego. Również w narodzie żydowskim pojawiły się wówczas tendencje na rzecz integracji hellenistycznej, jaka się w ówczesnym świecie dokonywała, a to doprowadziłoby w końcu do tego, że cały naród porzuciłby własną religię.

Przejmująco brzmi znajdujący się na początku tej księgi opis tego, co się wówczas działo: „W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: »Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas; wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili«. Słowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre. Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, żeby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i zaprzedali się im, aby robić to, co złe”.

Żeby uchronić swoje dzieci przed apostazją, Kościół jak dobra matka ostrzega, że powrót do wiary może okazać się niemożliwy. Zarazem jednak tym, którzy pragną wrócić, okazuje miłosierdzie


Ludzie ci aktywnie działali przeciwko własnemu narodowi, ponaglając kolejnych wrogich królów z dynastii Seleucydów do zintensyfikowania działań na rzecz wykorzenienia ojczystej religii. Kiedy się czyta kolejne informacje na temat aktywności tych apostatów – por. 1 Mch 6,21-22; 7,5-6; 9,23-27; 10,61; 11,21-26 – odnosi się wrażenie, że biorąc czysto po ludzku, niewiele brakowało, żeby oni zwyciężyli i żeby lud Przymierza rozpłynął się w ówczesnym tyglu narodów.

Przejdźmy do Nowego Testamentu. Masowe porzucenie Jezusa przez uczniów, którzy nie byli w stanie uwierzyć w prawdę Eucharystii, miało się później w historii Kościoła powtarzać wielokrotnie. Na szczęście, nawet w najbardziej dramatycznych momentach nigdy nie zabrakło uczniów, którzy byli wierni Jezusowi aż do końca: „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6,66-69).

Odnotujmy na koniec stanowcze ostrzeżenie przed apostazją, jakie do chrześcijan zagrożonych prześladowaniami za wiarę skierował autor Listu do Hebrajczyków: „Niemożliwe jest tych – którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a jednak odpadli – odnowić ku nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko” (6,4-6).
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter