19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nad wszystkim jest Bóg

Ocena: 0
1677

Jego przypadek, był jak dźwięk dzwonu, który wezwał wielu ludzi do modlitwy.  - mówi o. Łukasz Baran CSsR, kapelan Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, w rozmowie z Patrykiem Lubryczyńskim.

fot. arch. o. Łukasza Barana

Opiekował się Ojciec duszpastersko ks. Pawłem Komarem?

Księdza Pawła poznałem w Wielki Czwartek. Zostałem do niego wezwany z posługą jako kapelan szpitala. Kiedyś znalazłem bardzo ciekawą wypowiedź Seneki, który na pytanie, dlaczego Bóg na najlepszych zsyła choroby albo smutek oraz inne dolegliwości, odpowiadał, że przecież i na wojnie niebezpieczne rozkazy otrzymują najdzielniejsi. Księdza Pawła opisałbym jako człowieka bardzo dzielnego, który walczył o swoje życie. Później, kiedy już wyszedł ze śpiączki, pokazał ogromne świadectwo wiary. Kiedy tylko się obudził, zapragnął przyjąć Pana Jezusa do serca. Dla młodego kapłana to było ogromne wyzwanie. Gdyby mnie kiedyś spotkała podobna choroba, to czerpałbym z niego wzór, jak przeżywać cierpienie. Jego przypadek, był jak dźwięk dzwonu, który wezwał wielu ludzi do modlitwy.

 

Zapamiętał Ojciec jakiś szczególny moment?

W Wielki Piątek, gdy był już w stanie śpiączki farmakologicznej, musiałem mu udzielić absolucji generalnej na wypadek śmierci. Nie mogłem udzielić mu sakramentu namaszczenia chorych, ponieważ był podpięty pod respirator i zaintubowany. Dzięki życzliwości lekarzy mogłem podejść do niego bardzo blisko. Dzieliła nas tylko szyba izolatki. W Poniedziałek Wielkanocny miałem z nim pierwsze spotkanie i długą kapłańską rozmowę o tym wszystkim, co go spotkało. To było dla mnie piękne, że kiedy odzyskał już jako tako siły, to pierwsze, o co poprosił, to o parametry liturgiczne, kielich, mszalik. Jego łóżko stało się ołtarzem. Sala chorych, w której leżał, stała się kościołem. Tam przez tydzień odprawiał Mszę Świętą. Ze względu na stan zdrowia nie mógł schodzić do kaplicy szpitalnej.

Kiedyś słyszałem taką historię ks. Aleksandra Fedorowicza, który był proboszczem w Izabelinie. W jedną z niedziel przed śmiercią ubolewał: „Co ze mnie za ksiądz, skoro niedziele spędzam w łóżku i bez Mszy Świętej”. Jego brat, Tadeusz Fedorowicz, również ksiądz, powiedział: „Przecież ty swoim cierpieniem odprawiłeś Eucharystię”. Te słowa można odnieść do ks. Pawła, którego cierpienie było ofiarą składaną Panu Bogu.

 

Miał Ojciec kontakt z jego najbliższymi?

Jako kapelan mam zwyczaj, że kiedy udzielę pacjentowi absolucji lub sakramentu namaszczenia, staram się informować o tym najbliższych. Pamiętam, że na drugi dzień, w Wielką Sobotę, zadzwoniłem z informacją do ks. Zbigniewa Stefaniaka, proboszcza parafii św. Mikołaja w Grójcu. Widać było, że proboszcz jest człowiekiem wiary i wierzy w Bożą Opatrzność. Był dobrej myśli, że nad tym wszystkim jest jeszcze Pan Bóg.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter