17 stycznia
piątek
Antoniego, Rościsława, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nadzieja na szczęście

Ocena: 4.94
565

Człowiek jest zaprogramowany na to, by osiągnąć szczęście. Bez nadziei na coś większego niż nasze zmienne i przemijające życie staje się to niemożliwe.

fot. rorozoa/Freepik

Od samego początku życia pozostajemy w oczekiwaniu na coś, co przybliża nas do szczęścia, lub pragniemy zachować to, co już mamy jako nasze dobro. Taką postawę filozofia człowieka nazywa nadzieją. Przyjście na świat Jezusa Chrystusa nadało tej postawie jeszcze głębsze znaczenie. Narodzone w ubogim żłóbku Dziecię stało się źródłem nadziei żywej.

 


NADZIEJA LUDZKA

W pierwszej kolejności wyraża i podtrzymuje w człowieku oczekiwanie na osiągnięcie jakiegoś ważnego dobra. Pobudza wolę działania. Bez nadziei człowiek popada w stan apatii, a następnie rozpaczy, jeśli w jego przeczuciu nic dobrego go w życiu nie czeka.

W zależności od etapu życia chcemy osiągać różne dobra. Dziecko chce poznawać świat przez zabawę. Uczeń – osiągać sukcesy w szkole i w życiu towarzyskim. Osoba dorosła będzie miała nadzieję na zbudowanie dojrzałego życia rodzinnego i sukces zawodowy. Człowiek w podeszłym wieku ma nadzieję na dobre życie swojego potomstwa oraz pogodną starość w zdrowiu i bliskości z innymi. Możemy odnaleźć w sobie jeszcze wiele innych dóbr, które będą pobudzały nasze życie. Ostatecznie bez nadziei staje się ono nieznośne. Dlatego warto szukać mądrych celów do osiągnięcia. Nadzieja raz oszukana niekiedy nie chce wrócić do pierwotnego stanu.

Nadzieja to również przekonanie, że uda nam się zachować osiągnięte już dobro. Jak zauważa filozof prof. Zbigniew Pańpuch, nadzieja musi dotyczyć dóbr już osiągniętych, ponieważ „człowiek, sam będąc bytem przygodnym i żyjąc wśród dóbr przygodnych, może je w różny sposób utracić”. Jest to twierdzenie określające tragizm naszego istnienia. Dążymy do tego, by jak najbardziej zabezpieczyć swoje życie, a kiedy jesteśmy u kresu tych działań, pojawia się pytanie o trwałość osiągnięć. Czy długo będę zdrowy? Czy moja rodzina przetrwa? Takie i podobne pytania pojawiają się niemal od razu po tym, jak zauważę, że na obecną chwilę wszystko jest dobrze, a moje życie osiągnęło stan stabilizacji. Wtedy nadzieja okazuje się postawą bardzo potrzebną, bez której nie sposób docenić osiągniętej stabilizacji i wytrwać na dalszej drodze do szczęścia. Inaczej lęk przed stratą tego, co mam, pożre radość z osiągniętych już dóbr.

W podtrzymaniu nadziei pomaga nam nasza rozumna natura. Rozumem jestem w stanie poznać i ustalić, które dobra są najważniejsze i jak o nie dbać, aby nie utracić tych rzeczywiście istotnych. Iluż ludzi zobaczyło bezsens swojego życia, gdy zauważyli, że ich życiowe walki były toczone nie o to, co ważne? Wraz z upływem czasu nabieramy doświadczenia i dystansu do tego, co wydawało nam się bardzo ważne na jednym etapie życia, natomiast na innym etapie traciło znaczenie, a co innego je zyskiwało. Umiejętność dostrzeżenia i docenienia dobra, które chcemy zachować, wiąże się z roztropnością. Dzięki niej jesteśmy o wiele bezpieczniejsi. Umiemy z dystansem oceniać nasze życiowe cele.

Obok rozumu, który pomaga nam właściwie korzystać z doświadczeń życia, mamy jeszcze mądrość ludzi nas otaczających. Rodzice, dziadkowie, przyjaciele – oni mogą uczyć nas nadziei przez to, co przekażą nam w darze. Każde spotkanie z każdym człowiekiem może pobudzać w nas nadzieję. W dobrych przykładach ukryta będzie inspiracja do takich samych działań, w złych natomiast – przestroga przed błędami, których nie warto popełnić. W filozoficznym ujęciu nadziei to właśnie spotkanie z osobą jest wymiarem życia, w którym nadzieja realizuje się w najwyższym stopniu. Przywoływany już prof. Zbigniew Pańpuch zauważa, że dla jednej osoby wyłącznie druga osoba może być kimś adekwatnym. Gdybyśmy otaczali się tylko rzeczami, to niemożliwa byłaby jakakolwiek komunikacja, dzielenie się swoim życiem, emocjami itp. Człowiek bez drugiego człowieka usechłby jak roślina bez wody.

 


NADZIEJA CHRZEŚCIJAŃSKA

Nadzieja jako oczekiwanie na dobro albo nadzieja jako przekonanie o zachowaniu dobra już osiągniętego realizuje się w życiu każdego człowieka, bez względu na jego wiarę czy niewiarę. W przebiegu życia okazuje się jednak, że pojawiają się sytuacje i doświadczenia, które rodzą pytanie o głębszy sens. Zauważamy, że wszystko przemija, my również. Przychodzimy i odchodzimy. Śmierć zadaje każdemu z nas najpoważniejsze pytanie: Czy jest coś większego niż ona? Jeśli nie, to nasze życie staje się pozbawione nadziei głębszej, zdolnej do udzielenia zadowalającej odpowiedzi na dylematy przemijania.

Na starożytnych sarkofagach chrześcijańskich znajdujemy na nie odpowiedź. Pojawia się na nich wizerunek pasterza, który odsyła do prawdziwego Pasterza, czyli Jezusa Chrystusa. Jak pisał Benedykt XVI w encyklice o nadziei Spe salvi, chrześcijanie wywodzący się z Rzymu odczytywali obraz pasterza w nowej perspektywie, która nadawała nowe znaczenie postaci tak dobrze znanej starożytnym z przedstawień sztuki antycznej: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego […] Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23 [22], 1. 4). Jezus został dla pierwszych chrześcijan przewodnikiem na drogach życia; również w czasie, kiedy nadzieja jest najbardziej potrzebna, czyli w czasie choroby, odchodzenia, śmierci. „Świadomość, że istnieje Ten, kto również w śmierci mi towarzyszy i którego «kij i laska dodają mi pociechy», tak że «zła się nie ulęknę» (por. Ps 23, 4), stała się nową «nadzieją» wschodzącą w życiu wierzących” – podsumowuje papież.

Spotkanie z Jezusem stało się dla pokoleń ludzi najsilniejszym źródłem nadziei. Święty Paweł w Liście do Efezjan pisze do adresatów, że zanim spotkali Chrystusa, byli ludźmi jakby „niemającymi nadziei ani Boga na tym świecie” (por. Ef 2, 12). Benedykt XVI komentuje te jego słowa wymownym zdaniem: „Pomimo że mieli bogów, «nie mieli Boga» i w konsekwencji żyli w mrocznym świecie, bez jasnej przyszłości”. Wejść w relację z jednym Bogiem oznacza wejść w posiadanie nadziei, której nieustannie bijącym i żywym źródłem staje się Bóg – Jezus Chrystus. Dlatego nadzieja dla chrześcijan staje się czymś, co jest w danej chwili, co się urzeczywistnia już teraz.

Chrześcijańskie spojrzenie na nadzieję różni się zasadniczo od czysto ludzkiego. Nadzieja nie jest po prostu oczekiwaniem ani przekonaniem, że coś utrzymam w swoim posiadaniu. Nadzieja chrześcijańska już jest „posiadaniem Boga”.

 


NADZIEJA W KOŚCIELE

Kościół nazywa nadzieję jedną z cnót teologalnych, czyli takich, które łączą mnie z Bogiem, a bardziej plastycznie „dają mi Boga”. Obok nadziei cnotami teologalnymi są jeszcze wiara i miłość. Wiara pobudza mój rozum do poznawania prawd o Bogu, nadzieja daje mi Boga, którego poznałem w wierze, a miłość jest tym „impetem życia”, dzięki któremu przemienia się świat. Cnoty teologalne otrzymujemy od Boga w czasie chrztu i są w nas zalążkiem Bożego życia i „Bożej chwały”. Jedyne, co mamy z nimi zrobić, to wzorem Jezusa „czynić postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (zob. Łk 2, 52), czyli dbać o to, co nazywamy stanem łaski uświęcającej, i rozwijać swoje życie zgodnie z Bożymi przykazaniami. A wtedy będzie w nas więcej wiary, więcej nadziei i więcej miłości – więcej Boga.

Nadzieja, która jest cnotą i wzrasta dzięki łasce Bożej, to jedno z imion nowego życia. Fundamentem tego życia jest Bóg, który przez swoje Słowo i przykazania pomaga nam w odpowiednich proporcjach układać życiowe sprawy. Bóg daje nam łaskę przez posługę Kościoła, abyśmy podtrzymywali w sobie Jego życie. Jeśli umiejętnie przyjmiemy nadzieję Bożą, której obraz znajdujemy w życiu Chrystusa, to nasze cele, hierarchia wartości, wybory i pragnienia znajdą właściwą miarę. Życie stanie się po prostu lepsze, bo „taka nadzieja zawieść nie może”, jak pisał do Rzymian św. Paweł.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Wikariusz parafii św. Wacława na Gocławku w Warszawie, absolwent filologii polskiej i teologii


redakcja@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 stycznia

Piątek, I Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Antoniego, opata
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 1, 29-39
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna do św. Agnieszki - 12-20 stycznia
Nowenna do św. Wincentego Pallottiego - 13-21 stycznia

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter