25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nawrócona modelka

Ocena: 0
18044

Gdyby przed trzema laty ktoś dał mi pistolet, powystrzelałabym wszystkich duchownych. Teraz cytują mnie z ambony. To prawdziwy cud! Dlatego mówię młodym: Nie bójcie się! Bóg istnieje! – opowiada Iwonie Świerżewskiej była modelka w Mediolanie Ania Golędzinowska.

fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

 

Miała Pani wszystko, o czym marzą miliony: sławę, pieniądze, luksusy. A jednak w jednej chwili porzuciła to Pani bez żalu. Dlaczego?

Bo tak naprawdę nie miałam nic. Większość ludzi sądzi, że jeśli ktoś zamieszkał w klasztorze, to znaczy, że coś mu się w życiu nie powiodło, że przed czymś od świata ucieka. Ja miałam wszystko. A jednocześnie byłam bardzo głęboko nieszczęśliwa i samotna. W telefonie miałam zapisane dwa tysiące numerów, w tym kontakty do wielu sław, a jednak kiedy potrzebowałam przyjaciela, okazywało się, że nie mam do kogo ust otworzyć. Kiedy dwa lata temu pojechałam do Medjugorie, miejsca, gdzie od wielu lat objawia się Matka Boża, nie byłam świadkiem żadnego cudu. Nie widziałam Maryi ani tańczącego słońca, ale coś we mnie się zmieniło. Odnalazłam samą siebie. Tę małą dziewczynkę, która nie musiała nikogo udawać, po prostu była sobą.


A więc świat celebrytów nie dał Pani szczęścia?

Życie celebrytki daje szczęście na chwilę. A potem zostaje ciągła walka ze wszystkimi i o wszystko. To jest świat fikcji, wiecznego udawania. Wszystko w nim było sztuczne, nawet ja sama. Miałam sztuczne włosy i paznokcie. Po przekroczeniu progu domu zakładałam na twarz maskę sztucznego uśmiechu. Zrezygnowałam z tego w pełni świadomie. Nie dlatego, że zmusiły mnie do tego okoliczności, ale dlatego, że znalazłam coś ważnego. Kiedy odnajdziesz Boga, wszystko inne traci na wartości. W Medjugorie spotkałam ludzi, którzy nie mają wiele, ale wszystkim gotowi są się dzielić. Celebryci za wszystko chcą coś w zamian. Miałam wyjść za mąż za siostrzeńca byłego premiera Włoch Silvio Berlusconiego. Zrezygnowałam z tego małżeństwa, ponieważ czułam, że wiążąc się z nim związałbym się też z jego rodziną, z jego światem. Musiałabym żyć według ich reguł.


Czy to znaczy, że ten związek to już przeszłość?

Mój były narzeczony jest bardzo dobrym chłopakiem. Jeżeli przyjmie Boga do serca, to być może będzie przed nami przyszłość. Ale nawet jeśli nie będziemy razem, to cieszę się, że mogłam pokazać mu tę drugą, duchową stronę życia.


Cofnijmy się trochę wstecz. Jak wyglądało Pani dzieciństwo?

Podobnie jak wielu polskich dzieci. Mój ojciec był dobrym człowiekiem, niestety był również alkoholikiem. Zmarł, kiedy miałam dziesięć lat. Matka wpadła w depresję i nie umiała sobie poradzić z wychowaniem mnie i mojej siostry. Chciała, żebyśmy miały tatusia, więc przyprowadzała do domu kolejnych „wujków”. Doszło do tego, że kiedyś jeden z nich próbował mnie wykorzystać. Powiedziałam o wszystkim mamie, ale nie uwierzyła mi. Widocznie czasem łatwiej jest pewnych rzeczy nie dostrzegać. Wtedy nie trzeba przyznawać się do błędów. Wychowała mnie ulica. Z dziećmi z sąsiedztwa kradłam w sklepach, wagarowałam i wdawałam się w bójki. Teraz rozumiem, że tak naprawdę pragnęłam tylko miłości i akceptacji. Żeby ktoś powiedział mi: nie jesteś do niczego, masz prawo marzyć.


A jak trafiła Pani do Włoch?

Jako szesnastolatka poszłam na casting, na którym mnie i innym dziewczynom wmawiano, że będziemy pracować w Mediolanie jako modelki. Na miejscu okazało się, że zamiast na wybieg trafiłyśmy do klubu nocnego, gdzie byłyśmy zmuszane do prostytucji. Jeden z klientów tego lokalu pewnej nocy mnie zgwałcił. To cud, że udało mi się stamtąd uciec. Nie chciałam jednak wracać do Polski. Przynajmniej nie jako przegrana. Zaczęłam rozsyłać swoje zdjęcia do agencji modelek i tak krok po kroku rozwijała się moja kariera. W pewnym momencie dałam się uwieść temu stylowi życia. Na chwilę sprzedałam duszę diabłu.


Co to znaczy?

Już w Polsce zetknęłam się z narkotykami. Ale dopiero wśród ludzi z showbiznesu odkryłam świat, gdzie kokaina była na porządku dziennym. Jeżeli nie brałabym kokainy, nie byłabym jedną z nich. Wstawałam rano i moją pierwszą myślą było: kiedy wciągnę następną działkę. Przez dragi miałam dosłownie przepalony mózg. Nie mogłam spać ani jeść. Którejś nocy obudziło mnie ujadanie mojego psa. Podniosłam głowę i z przerażeniem zobaczyłam przed sobą starszego mężczyznę z brodą, który patrzył na mnie z wyrzutem i kiwał głową. Jakby chciał mi powiedzieć: „Aniu, co ty robisz ze swoim życiem?”. Myślałam, że to jakieś zwidy, ale mój pies przecież też go widział. Nie wiedziałam, kim był, ale wyraz jego twarzy wciąż mnie prześladował. Osiem lat później dostałam książkę o św. ojcu Pio i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To był ten sam starzec!

Zamiast na wybieg trafiłyśmy do klubu nocnego,
gdzie byłyśmy zmuszane do prostytucji.
To cud, że udało mi się stamtąd uciec


Czy wtedy odnalazła Pani drogę do Boga?

Kiedy postanowiłam wydać książkę, wydawca zaproponował mi wspólny wyjazd do Medjugorie. Pomyślałam sobie wtedy: zrobię mu tę łaskę i pojadę, choć wtedy nie widziałam w tym sensu. Sądziłam, że całe te objawienia to jakieś oszustwo wymyślone przez kogoś, aby wyłudzać pieniądze od pielgrzymów. Jednak podczas Drogi Krzyżowej odprawianej na jednej z gór otaczających Medjugorie usłyszałam głęboko w sercu głos mówiący: „Aniu, wybacz tym wszystkim, którzy cię skrzywdzili”. A trzeba przyznać, że lista była długa. Przez te wszystkie lata nagromadziłam w sobie morze żalu i goryczy. I nagle ten głos mówiący: musisz wybaczyć. Kiedy wreszcie wypowiedziałam te dwa słowa: „przebaczam wam” – moje serce, dotąd skamieniałe, znów ożyło. Poczułam, jak spada z niego ogromny ciężar. Po powrocie do Mediolanu powiedziałam wydawcy: mogę teraz wziąć moją książkę i wyrzucić ją do śmieci. Bo narodziłam się na nowo. Udało mi się przewrócić stronę w księdze mojego życia.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter