25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie bój się, tylko Mi ufaj!

Ocena: 0
3074

Pomyślała, że to nie przypadek, że przez trzy lata Bóg ją przygotowywał. Tego dnia wybrała św. Brata Alberta na patrona na czas choroby i chciała jeszcze raz spotkać się twarzą w twarz z Chrystusem z „Ecce Homo”. Dlatego po kilku dniach wraz z mężem i ks. Damianem pojechali do Krakowa. Na początku odwiedzili Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. „Ecce Homo” zostawili na koniec, ale już tam nie dotarli.

– Kiedy w Łagiewnikach modliłam się przed Najświętszym Sakramentem, przyszedł SMS, że są wyniki biopsji. Nie chciałam już dłużej czekać, więc prosto z Łagiewnik pojechaliśmy do lekarza. Okazało się, że to nowotwór złośliwy… Jakoś czułam, że tak będzie – opowiada Basia. Nie rozpaczała, choć czuła się bezradna. Postanowiła zaufać bezgranicznie Jezusowi, i to On dał jej siłę, aby przyjąć tę wiadomość ze spokojem. – Był to jednak najtrudniejszy moment dla mojego męża. Rysiek mocno wierzył, że wynik będzie dobry. W pierwszym momencie trudno było mu przyjąć, że jest inaczej. Mimo to usłyszałam wtedy najpiękniejsze słowa, jakie każda żona chciałaby usłyszeć w takiej sytuacji: „Przejdziemy przez to razem, ja będę z tobą” – mówi wzruszona Barbara.

Za słowami poszły też czyny. Ryszard zwolnił się z pracy i założył własną firmę, aby być bardziej dyspozycyjnym i towarzyszyć żonie w chorobie.

 

Jezu, ufam Tobie

W lipcu 2011 r., przed samą operacją, Basia i Rysiek jeszcze raz pojechali do Krakowa, tym razem do Sanktuarium „Ecce Homo”. – Na miejscu ze zdziwieniem stwierdziłam, że to nie jest to, że o wiele bardziej ciągnie mnie do Łagiewnik. Miałam wrażenie, że Chrystus chce mi powiedzieć: „Nie bój się, nie myśl o cierpieniu, o tym, co cię czeka, tylko mi ufaj” – przyznaje Basia.

Potem była operacja, kolejny wynik i okazało się, że to najgorsza odmiana nowotworu piersi, najbardziej złośliwa, najgorsze rokowania. Jednak w swoim sercu Basia cały czas słyszała słowa Jezusa: „Tylko Mi ufaj”. – Nie było łatwo, ale oddawałam wszystko Jezusowi i ciągle powtarzałam: „Jezu, ufam Tobie, Tobie się oddaję, uczyń ze mną, co zechcesz!” – wspomina Barbara.

We wrześniu zaczęła się długa chemioterapia, ze wszystkimi skutkami ubocznymi. Przez cały czas Basia pamiętała o słowach o. Cyriaka, aby dobrze wykorzystać czas choroby, nadać sens cierpieniu. Każda chemia była w jakiejś konkretnej intencji. – Gdy było najtrudniej, widziałam, że dana osoba najbardziej potrzebuje mojej modlitwy i ofiary. A Jezus ciągle powtarzał: „Nie bój się! Tylko Mi ufaj”, więc ufałam, a On dawał siłę i moc. Bywały jednak chwile, kiedy było bardzo ciężko, kiedy nie potrafiłam się modlić, wtedy inni modlili się za mnie. A ja myślałam, byle tylko wytrwać do końca. Jeszcze tylko trzy, dwie, jeszcze tylko jedna chemia… Tak bardzo chciałam, aby to się już skończyło, żeby znów było normalnie.

 

Kryzys i cud

Podczas ostatniej chemii zakomunikowano Basi, że konieczna będzie radioterapia. Ponownie pojawił się lęk przed tym, co ją czeka i Jezusowe: „Nie bój się! Tylko Mi ufaj!”. Kilka dni przed radioterapią Barbara dowiedziała się, że zostanie babcią. – Była to najpiękniejsza wiadomość, na którą tak bardzo czekałam i która dawała niesamowitą siłę. Chciałam walczyć, aby jeszcze zdążyć zobaczyć maleństwo, przytulić, pokazać mu, co znaczy miłość babci – opowiada. Kiedy wydawało się, że radioterapia minęła bez komplikacji, pojawiły się kolejne problemy. Coraz większa rana, coraz większy ból i zupełna bezsilność. Kolejny szpital i kolejna diagnoza: rana jest tak rozległa, że konieczny będzie przeszczep skóry.

– Tego nie potrafiłam już przyjąć. Dla mnie był to czas największego kryzysu – i chyba najważniejsze w moim życiu rekolekcje. Wszystko we mnie się buntowało, „moje” sposoby radzenia sobie z chorobą zupełnie zawiodły – wspomina Basia. Sytuacja przerosła ją zupełnie. Powiedziała wtedy Jezusowi, żeby coś z tym zrobił, bo ona już nie daje rady. I zdarzył się cud. Rana zaczęła goić się sama, tak że przeszczep nie był już potrzebny. Lekarze nie potrafili w to uwierzyć. Zdrowej skóry z każdym dniem przybywało i po dwóch tygodniach Barbara wróciła do domu.

 

Serce z „Ecce Homo”

Rana się zagoiła, ale blizny pozostały. – Bardzo trudno było mi zaakceptować mój wygląd, moje oszpecenie, moją niepełnosprawność. Podczas jednych rekolekcji dzieliłam się świadectwem, jak Bóg działa w moim życiu, jak mnie uzdrowił. Potem podeszła do mnie jedna z osób i powiedziała, że gdy słuchała tego, co mówię, pomyślała sobie, że na mojej piersi Bóg wymalował takie samo serce jak na obrazie „Ecce Homo”. To było niesamowite. Od tej pory zupełnie inaczej patrzę na to moje okaleczone ciało – przyznaje Barbara.

Od Serca Jezusa uczy się miłości i tego, jak być dobrą żoną, mamą i babcią, i to Serce stara się dawać innym, a Jezus nieustanie jej błogosławi. Kiedy patrzę na Basię, widzę uśmiechniętą, piękną kobietę, pełną miłości, życia, optymizmu i energii. – Czuję się dobrze i mam dobre wyniki. Wiem, że to Jezus mnie uzdrowił. Wiele osób, które zachorowały w tym samym czasie, przeszło już na drugą stronę. A ja żyję! – mówi. – Mam dla kogo, bo ufam Jezusowi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter