Syn Boży znał tajemnice ludzkiego serca. Wiedział o jego przywiązaniach i zniewoleniach. Dlatego bogatemu młodzieńcowi, pytającemu o wskazania, mógł powiedzieć z miłością: „Jednego ci brakuje”. I rzeczywiście, zabrakło mu tego, by sprzedać wszystko i rozdać ubogim. Jezus trafił na najbardziej czuły i najsłabszy punkt owego młodzieńca. Wiedział, że w gruncie rzeczy nie tyle posiada on, ile „jest posiadany” przez swój majątek. Nagromadzone dobra odebrały mu wolność. Bogactwo było dla niego cenniejsze niż Bóg. Dla bogactwa gotów był zrezygnować nawet z życia wiecznego. I tak oto człowiek, poniekąd szlachetny w wielu dziedzinach i marzący o niebie, okazał się bałwochwalcą.
Wolność wewnętrzna nie zależy od stanu posiadania. Jest atrybutem ducha. Chociaż duch ludzki całkowicie od materii oderwać się nie może, to w ludzkim wydaniu tę wolność trzeba by określić za św. Janem Pawłem II jako dążenie do tego, aby bardziej „być”, niżeli „mieć”; jako zdolność miłowania kogoś bardziej niż czegoś. Celem jest taki rozkwit miłości w nas, który nazywa się świętością i prowadzi do osiągnięcia życia wiecznego. W tym kontekście wolność od tego, co się posiada, jest konieczna, aby dostąpić zbawienia.
Każdy z nas może mieć inne wartości, które go zniewalają i podporządkowują sobie; którym służymy bardziej niż Bogu. Owym bogactwem mogą być nie tylko pieniądze, ale również: kariera, zdolności, ambicje, młodość, przyjaźnie, rozrywka i każda inna wartość obiektywnie dobra. Problem zaczyna się wtedy, gdy wspomniana wartość zaczyna w naszym życiu konkurować nawet z Bogiem i często tę konkurencję wygrywa.
Ewangelia o bogatym młodzieńcu dotyczy więc tak naprawdę każdego z nas. Zachowujemy przecież przykazania, od młodości spełniamy praktyki religijne. Autentycznie pragniemy życia wiecznego. Warto jednak pomyśleć, co Chrystus miałby na myśli, gdyby stanął przede mną, spojrzał z miłością i powiedział: „jednego ci brakuje”. Co byłoby tym „jednym”, czego powinienem się wyzbyć?
ks. Henryk Zieliński fot. Howdy, I’m H. Michael Karshis / Foter / CC BY Idziemy nr 41 (524), 11 października 2015 r. |