28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Niósł zapach Boga

Ocena: 5
2883

Kierownik duchowy i przyjaciel Prymasa Wyszyńskiego, współtwórca Zakładu Ociemniałych w Laskach, duszpasterz inteligencji – ks. Władysław Korniłowicz może zostać kolejnym polskim błogosławionym.

fot. archiwum FSK

Ks. Władysław Korniłowicz wśród niewidomych dzieci

Kilkanaście dni temu Stolica Apostolska uznała heroiczność cnót ks. Korniłowicza, co oznacza, że do ogłoszenia beatyfikacji potrzeba tylko uznanie cudu za jego wstawiennictwem. – Teraz czekamy na zbadanie takiego przypadku – mówi s. Radosława Podgórska FSK, autorka positio (dokumentacji biograficznej ze świadectwami), które zostało złożone dziesięć lat temu w Stolicy Apostolskiej. Od tego czasu miało miejsce wiele łask i uzdrowień przypisywanych ks. Korniłowiczowi, w Laskach wciąż nazywanemu Ojcem. W Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża odprawianych jest rocznie około 34 nowenn za jego wstawiennictwem, najczęściej o pojednanie w rodzinie, o dar potomstwa, uwolnienie z nałogów, uzdrowienie z nowotworów. – Wtedy w tej jednej konkretnej intencji modlimy się jednocześnie we wszystkich wspólnotach w Polsce i w jedynej na Ukrainie – wyjaśnia s. Radosława.


 

Z ZURYCHU DO SEMINARIUM

Władysław Korniłowicz urodził się w 1884 r. w Warszawie jako jeden z czterech synów – każdy zaznaczył się w dziejach polskiej kultury – wybitnego psychiatry i neurologa dr. Edwarda Korniłowicza. Mama, Wiktoria z domu Poll, poświęciła się wychowaniu dzieci, i w przeciwieństwie do męża była osobą głęboko wierzącą – piszą w znanej biografii ks. Korniłowicza siostry Teresa Landy i Rut Wosiek FSK. Na wieść, że syn chce pójść do seminarium, ojciec zalecił mu odłożenie decyzji i ukończenie studiów przyrodniczych. Po dwóch latach nauki Władysław porzucił jednak Wydział Przyrodniczy w Zurichu i wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie, którego władze skierowały go do Fryburga na studia z filozofii i teologii. Święcenia kapłańskie przyjął w kwietniu 1912 r. w Krakowie, z rąk bp. Adama Sapiehy.

Spędzał wakacje w Zakopanem, gdy wybuchła I wojna światowa. Nie mógł wrócić do leżącej w zaborze rosyjskim Warszawy, został więc kapelanem Zakładu Generałowej Jadwigi Zamoyskiej, jak nazywano Szkołę Domowej Pracy dla Dziewcząt. Dziś w tymże domu w Kuźnicach siedzibę ma TPN. W kaplicy, gdzie ks. Korniłowicz odprawiał Msze, można zobaczyć jego ornat. Kiedy mógł już w 1916 r. wrócić do stolicy, pracował jako wikariusz w Górze Kalwarii, Lesznie i Siennicy. Był prefektem szkół warszawskich, archiwistą i notariuszem w Kurii Metropolitalnej. W 1918 r. został kapelanem wojskowym i ruszył na front. Legionista Eugeniusz Kłoczowski wspominał, jak w marcu 1919 r. ks. Korniłowicz spędził tydzień w okopach i ojcowskim podejściem sprawił, że do spowiedzi przystąpili wszyscy ochotnicy z Legii Akademickiej. Żołnierze rozmawiali o tym na froncie całymi miesiącami, bo jeszcze rok wcześniej, na rekolekcjach akademickich Komunię Świętą przyjęło najwyżej 10 proc. studentów. W grudniu 1920 r. ks. Korniłowicz, jako sekretarz abp. Sapiehy, odbył dwumiesięczną podróż do Austrii, Włoch, Francji i Belgii, gdzie poznał osobiście Jacques’a Maritaina i dzieje jego nawrócenia.

Po powrocie do Warszawy zaczął gromadzić przedstawicieli inteligencji. Powstała grupa nazwana „Kółkiem”, w której spotykali się ludzie różnych wyznań, poglądów i zawodów. „Tu upatrywał drogę przenoszenia ducha odnowy religijnej w szersze kręgi społeczeństwa” – piszą s. Landy i s. Wosiek. Wielu się nawróciło; pierwsza była młoda Żydówka Zofia Landy, niewierząca i wychowana poza tradycjami religijnymi, po studiach filozoficznych na Sorbonie. Została później franciszkanką i przyjęła imię Teresa. Wkrótce do chrztu przystąpił jej przyjaciel, rzeźbiarz Franciszek Tencer, a później pisarz żydowskiego pochodzenia Marceli Blüth.

– Na spotkania „Kółka” przychodzili m.in. Gałczyński, Staff, Iwaszkiewcz, Kossak-Szczucka, Nałkowska, prof. Konrad Górski – wylicza s. Radosława. Na początku zebrania wszyscy klęcząc odmawiali „Ojcze nasz”, czytano Ewangelię, literaturę filozoficzną, klasyków mistyki. „Kółko” przyciągało studentów; wkrótce powstało pismo „Verbum”.


 

NASZ OJCIEC

Można go śmiało nazwać współtwórcą Lasek, założonych dla osób niewidzących przez – również niewidomą – matkę Różę Czacką. Ksiądz Korniłowicz został jej spowiednikiem w 1918 r.

– Przeniósł nas z kręgu służby tylko osobom niewidomym fizycznie i ukierunkował na osoby niewidome duchowo – mówi s. Radosława. – Matka Czacka chciała, by osoby niewidome fizycznie swoje życie przeżywały w duchu zadośćuczynienia za duchową ślepotę świata. Ksiądz Korniłowicz gromadził osoby poszukujące Boga czy żyjące bez Niego i przysyłał do Lasek jako wolontariuszy.

Wcześniej, kiedy jeszcze Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi mieściło się przy ul. Polnej w Warszawie, członkowie „Kółka” spotykali się w tamtejszej kaplicy. Jak wspominała matka Czacka, zacieśniały się stosunki między „Kółkiem” a Laskami, dzięki czemu stały się one terenem działalności charytatywnej „Kółka”. Do Lasek ks. Korniłowicz przeprowadził się w 1930 r. Był spowiednikiem dzieci i dorosłych, widzących i niewidomych. Głosił rekolekcje, zajmował się formacją III Zakonu św. Franciszka.

Mówiono, że ma szczególny dar posługi wobec żyjących na pograniczu wiary i niewiary. „Zwłaszcza do chorych śpieszył bez zwłoki, (…) przerywał natychmiast zajęcia, zmieniał łatwo porządek dnia, wysiadał z pociągu czy tramwaju i spieszył z pomocą. Był wspaniały, zwłaszcza przy łożu zakaźnie chorych, nie widział dla siebie niebezpieczeństwa – służył z bohaterstwem i jako kapłan, i jako sanitariusz, odsuwając innych, by ich ochronić. Tym tłumaczy się, że Ojciec tylu wybitnych ludzi w ostatniej chwili ich życia pojednał z Bogiem. Był ojcem konwertytów” – pisał w „Tygodniku Powszechnym” w grudniu 1946 r., trzy miesiące po śmierci ks. Korniłowicza, ks. Stefan Wyszyński, jego duchowy syn.

„Nie znajdę w swych myślach lepszego wyrazu dla zwięźlejszej charakterystyki ks. Korniłowicza. Był przede wszystkim ojcem. Ojcostwo swe zaczynał zazwyczaj w konfesjonale. Większość życia spędził właśnie tam” – wspominał ks. Wyszyński. Do swoich penitentów ks. Korniłowicz zwracał się w konfesjonale: „Moje dziecko”. – Ustawiały się do niego tłumy. O czwartej nad ranem siostry interweniowały, by położył się spać – opowiada s. Radosława. – Nie dawał gotowych rozwiązań, ale ukierunkowywał, zapraszał do współpracy z Bożą łaską, rozwijał penitenta ku dojrzałości.

Nie był krasomówcą. „Nie starał się o piękno formy. Słowo cenił. (…) Kto umiał słuchać, (…) wyczuwał w tym wielkim trudzie rodzącego się słowa głębię przemyślenia, przeżycia i wiary – oceniał ks. Wyszyński. Jego życie przenikała za to modlitwa. Do brewiarza zapraszał świeckich. „Modlił się życiem, modlitwę przerywał dla spraw bieżących, po czym wracał do niej dziwnie łatwo i bezzwłocznie (…). Miał wielki dar skupiania się. Widziano go nieraz w natłoczonym korytarzu pociągu, na pomoście tramwaju, w najgorszych warunkach zewnętrznych, oddanego modlitwie” – napisał ks. Wyszyński. – Wiernych przyciągała Msza św., którą celebrował niesamowicie skupiony, z wielkim mistycyzmem, jakby w tym momencie był tylko Ojciec i Pan Bóg – mówi s. Radosława.

Bardzo subtelny, empatyczny, potrafił słuchać, co przyciągało innych do niego. – Z relacji z Bogiem wynikał jego ogromny szacunek do drugiego człowieka – ocenia siostra. „W pełni oddany Bogu i tak bliski człowiekowi. (…) Podróże, ruch, szybkie przenoszenie się z miejsca na miejsce, samolot, radio, auto, najszybszy pociąg, różne zdobycze techniczne były pasją Ojca (…). To były dlań środki dążenia do ludzi, śpieszenia im z apostolską pomocą” – wspominał ks. Wyszyński. Praktykował franciszkański styl. – Jeśli coś lepszego dostał na talerzyku do zjedzenia, zaraz przekazywał dalej. Podobnie rzeczy osobiste – podkoszulki, spodnie – siostry musiały mieć w zapasie, bo stale komuś oddawał swoje – opowiada s. Radosława. – Ubóstwo rozumiał inaczej, mówił, że „ubogi to ten, kto ma wszystko u Boga”.

Przed wybuchem II wojny światowej napisał apel do katolików niemieckich o zaprzestanie wojny – co poszło w eter – i był potem poszukiwany przez Niemców. Wyjechawszy z Lasek, zamieszkał w zakładzie sióstr w Żułowie. Mimo konspiracji prowadził rekolekcje m.in. w Warszawie i Lublinie, spotykał się z penitentami, odwiedził nawet w Krakowie swojego wychowanka – dziś błogosławionego – o. Michała Czartoryskiego OP.

W 1941 r. stwierdzono u ks. Korniłowicza guza mózgu, jednak dopiero w kwietniu 1944 r. był operowany, a na sali był przy nim ks. Wyszyński. W rocznicę powstania warszawskiego ks. Korniłowicz wygłosił jeszcze doskonałe kazanie na cmentarzu wojennym w Laskach. Zmarł w opinii świętości 26 września 1946 r.

„To życie to kilka, kilkanaście może kilkadziesiąt lat, a potem wieczność!” – przypomina s. Radosława perspektywę, przez którą patrzył na świat ks. Korniłowicz. Po lekturze positio watykański urzędnik powiedział, parafrazując papieża Franciszka, że ks. Korniłowicz niósł zapach Pana Boga.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter