Z okazji zbliżającej się uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa zapytaliśmy osoby znane i wierzące, czym jest dla nich adoracja Jezusa Eucharystycznego.

Z bóstwem i człowieczeństwem
Ernest Bryll poeta
Czym jest dla mnie adoracja? Najpierw wspomnienia z dzieciństwa. Te tłumne procesje w Gdyni w Boże Ciało 1947 r. My z drużyną harcerską i sztandarem. To proste, oczywiste i przecież też tworzące dla nas istotę tego święta. Ale potem w dorosłości, a może i pod starość, pytanie: jak to jest z tą adoracją? Jest bierna (w zachwyceniu nawet)? Czy też staram się odpowiedzieć, jak kiedyś Piotr Jezusowi, na pytanie: czy ty mnie kochasz? Wychodzi to jeszcze marniej niż starania Piotra. Bo Boże Ciało to i znak niezwykle trudnego dla nas przypomnienia o prawdziwie boskiej i ludzkiej naturze Chrystusa. Ciężko z pojęciem tej tajemnicy, a więc i adoracją. Bo Hostia jest prawdziwym, ciągle żywym ciałem, nie wspomnieniem uroczystości, jest zawsze tu.
Bo i niepokój; jak przyjąć tę boską i ludzką naturę w jej prawdziwości. No tak, jak po zmartwychwstaniu najbliżsi uczniowie – niepewni byli tej prawdziwej człowieczej natury – tak dziwiło ich i przerażało, że On chce z nimi zjeść. Że jest tak bliski jak w Galilei, kiedy przynosi im rybę, przekonuje do zorganizowania spotkania. Twarzą w twarz.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 24 (867), 12 czerwca 2022 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 czerwca 2022