28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przezwyciężać lęk i strach

Ocena: 0
6712
Niezwykły rok trzydziestolecia męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki przeżywamy z bagażem wielu historycznych doświadczeń.
Beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki – plac Piłsudskiego w Warszawie, 6 czerwca 2010 roku

Dzięki „rewolucji solidarnościowej” odzyskaliśmy niepodległość, weszliśmy w porządek struktur NATO oraz Unii Europejskiej. Dotknął nas wszystkich dramat katastrofy pod Smoleńskiem, który wyznaczył na długie lata standardy i jakość narodowych dyskusji i wyzwań politycznych. Stale aspirujemy do życia w demokracji i nadziei poszanowania przez inne, zwłaszcza sąsiadujące z nami, narody. Chcielibyśmy zachować własną plemienną tożsamość, tradycję oraz więź z religią chrześcijańską, bez której nie sposób wyobrazić sobie kolorytu polskości.

Postacie lęku

Wydawałoby się, że zarysowują się przed nami pokaźne szanse rozwoju. Żyjemy w miarę bezpiecznie w porównaniu z poprzednimi wiekami. Trudno naturalnie przyjąć, że niebawem znikną z ziemskich krajobrazów wojny, międzynarodowe konflikty i nędza, że uzyskamy powszechną stabilizację. Mimo to ufamy, że losy współczesności zyskają pomyślny przebieg.

Z drugiej jednak strony odczuwamy w takim widzeniu sprawy pewien fałsz, jakąś niezbyt jeszcze wyraźną rysę. Nie jesteśmy spokojni; lękamy się, nie wiedząc dokładnie, gdzie znajdują się źródła tego lęku. Czy mają one charakter metafizyczny, czyli każą nam niepokoić się już tylko z tej racji, że jesteśmy ludźmi i że nasze możliwości są ograniczone przez kruchą cielesność i przygodność istnienia? A może lęk powodowany jest tym, że brakuje nam dobrej woli, by stawiać opór trudnościom, odsuwać własne słabości, nawracać się z dnia na dzień na ewangeliczne ścieżki życia? Może to w nas drzemią pokłady różnorakich lęków, kłębią się pod sercem, podskórnie wirują, są trudne do opanowania, niełatwe do opisania i wyjaśnienia?

Pytamy zatem, czy lęk ma zawsze łatwo uchwytny przedmiot? Czy jest oczekiwaniem czegoś złego, bo przecież, chcąc nie chcąc, boimy się ubóstwa, choroby, śmierci. Oczywiście, wypada na przykład bać się hańby, niesławy; ten bowiem, kto się jej obawia – wskazywał u świtu europejskiej cywilizacji Arystoteles – zdaje się być człowiekiem prawym i obdarzonym poczuciem humoru. Czyżby więc lęk należał do niezbywalnych cech naszej osobowości, ludzkiego stylu życia, skoro to najgłębszy wyraz naszego człowieczeństwa, tego, że jesteśmy bytami żywymi, wciąż rozwijającymi swoje możliwości i potencjalności? Marmurowy posąg nie przyjmuje pocałunków ani nie wchodzi w osobowe więzi z innymi ludźmi. Wobec powyższego bywamy narażeni na zranienie, odrzucenie, odczucie niedogodnych ułomności. Przyjrzyjmy się temu problemowi w świetle wypowiedzi i życia ks. Jerzego Popiełuszki.

Żyć w prawdzie

Brak prawdy jest podłożem wszelkich trudności, które człowiek napotyka zarówno w horyzoncie życia osobistego, jak i społecznego. Ks. Popiełuszko był o tej fundamentalnej zasadzie szczerze przekonany i uważał ją za probierz swojej duszpastersko-kaznodziejskiej aktywności. Zaświadczał całym sobą, że w każdej, nawet najbardziej dramatycznej sytuacji zapomnienie o konkretnej prawdzie, choćby o tym, że zawsze byliśmy narodem powiązanym nierozerwalnymi więzami z religią chrześcijańską, prowadziło do duchowego zniewolenia, osłabienia narodowej substancji. Jeżeli natomiast trwaliśmy wiernie przy prawdzie, wówczas zewnętrzna czy polityczna wolność musiała prędzej czy później nadejść. Na dwa lata przed swoją tragiczną śmiercią w kazaniu poświęconym św. Maksymilianowi, patronowi udręczonej Polski, ks. Jerzy Popiełuszko umacniał wiernych w ufności, że jeszcze nie wszystko stracone i zresztą nie może być nigdy stracone, gdyż umiłowanie Ewangelii umożliwia przezwyciężanie lęków, które trapią Polaków.

Sam w tamtych godzinach odczuwał ogromny nacisk i wrogość Służby Bezpieczeństwa. Fala oficjalnych oskarżeń otaczała go coraz ciaśniej. Reżimowe gazety prześcigały się w mnożeniu oszczerczych agitek zarzucających mu rujnowanie porządku publicznego, zachęcanie do organizowania – jak pisano – kampanii dywersyjnych przeciwko socjalistycznej praworządności. Ustawicznie prowadzono nasłuch radiowy na terenie żoliborskiej parafii; obstawiano kościół ubekami, którzy nawet nie kryli się ze swoimi niecnymi zamiarami i jeździli dla postrachu, z głośnym piskiem opon, wokół kościelnego placu. Miało to wprowadzać atmosferę grozy, niepewności, wzajemnych podejrzeń. Ks. Popiełuszko, nękany „głuchymi telefonami” i pozorowanymi włamaniami, coraz mocniej uświadamiał sobie, że może zostać oskarżony o najbardziej nawet „terrorystyczne” zamiary i czyny.

Ks. Piotr Bożyk, katecheta Jerzego Popiełuszki, przypomniany stan rzeczy nazwał początkami męczeństwa żoliborskiego duszpasterza. „Wszystko to nic, to głupstwo. Ja się nie ugnę” – cytował słowa swego suchowolskiego wychowanka. I dodawał: „W życiu Jerzy musiał pokonywać ciągłe trudności. Uważam, że jest patronem trudnych spraw. Dzisiaj jest bardzo potrzebny. Powinno się więc bardziej eksponować przykład jego życia w czasach relatywizmu, kiedy wszystko staje się względne”. Potwierdzał, że ks. Popiełuszko nie okazywał – przynajmniej na zewnątrz – lęku; próbował mężnie znosić tę nadzwyczaj groźną atmosferę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter