Zesłanie Ducha Świętego, opisane w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich, w Ewangeliach jest nam jedynie zapowiedziane.

Widzimy w nich, że ten Duch Święty, otrzymany przez Apostołów, jest oczywiście posłany również do nas, dwa tysiące lat później, „aby z nami był na zawsze” (por. J 14,16).
Ten Duch Święty, Trzecia Osoba Trójcy Świętej, jest nam w tekście św. Jana przybliżany w kontekście miłości („jeżeli Mnie miłujecie”, „jeśli Mnie kto miłuje” itd.). Tak również przypomina nam o Nim Katechizm: „»Bóg jest miłością« (1J 4,8.16) i miłość jest pierwszym darem, zawierającym wszystkie inne. Ta miłość »rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany« (Rz 5,5)” (KKK 733). O tej miłości już tyle słyszeliśmy... Pewnie w zanadrzu każdy z nas chowa pewne dobre rady na miłość, może np. św. Jana od Krzyża: „Gdzie nie ma miłości, tam połóż miłość, a znajdziesz miłość”. Być może ktoś mógłby powiedzieć, że już po tylu życiowych mądrościach chciałby miłość w końcu przeżyć? I równie prawdopodobnie każdy z nas mógłby powiedzieć, że ją przeżył, ale z jakichś przyczyn nie trwa ona wiecznie, nie trwa obecnie. Spójrzmy może razem, dlaczego.
Bóg, świętowany dziś w Osobie Ducha Świętego, oprócz wszystkich swych przymiotów, jest również dobrym pedagogiem, nauczycielem, który nas „nauczy i przypomni” nam (J 14,26) o rzeczach ważnych. Ważnych dla naszego życia wiecznego, a przez to i na tej ziemi, gdzie decydujemy, w którą stronę, po tych naukach życiowych, chcemy dalej iść na dalsze „kształcenie”, dalsze wzrastanie nas samych.
Wraz z upływem lat widzimy, jak wielka mądrość kryje się w przypowieści o siewcy, gdzie równie dobrze przygotowane do zasiewu ziarna z jakichś przyczyn nie przynoszą owocu. W przypowieści wygląda na to, że wszystko zależy od okoliczności, ale również i wiele zależy od nich („nie mają w sobie korzenia i są niestali”, Mk 4,17). „Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich” (J 14,24), nie zachowuje wskazówek, ostrzeżeń. Nie miłują Boga, nie zachowują posianego słowa. Zapominają…
Choć serce nie sługa i możemy emocjonalnie być poruszeni bez naszego większego udziału ku czemuś, to jednak miłość, owoc całej naszej osoby, jest kierowana przez nas. Każdy z nas wybiera, czy Boga kocha, czy nie. Czy stawiamy Go w osobistej hierarchii wysoko, czy raczej pojawia się On jako coniedzielny dodatek.
Dziś Duch Święty przypomina nam o „obowiązku” kochania Boga, aby mógł On w nas uczynić Swe mieszkanie (por. J 14,23).