19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

ŚDM znakiem nadziei (wywiad) cz.2

Ocena: 0
285

Bp Suchodolski wyjaśnia, że wśród polskiej młodzieży widać proces przechodzenia od „wiary kulturowej” ku wierze z osobistego wyboru. Jego zdaniem proces ten może być szansą dla polskiego katolicyzmu, ale wymaga reformy duszpasterstwa i systemu katechizacji.

Fot. arch. idziemy.pl

Dotąd bazowaliśmy właśnie na tym typie religijności, i stąd jej masowość. Do niedawna wydawało się, że mamy świątynie pełne ludzi młodych, a dziś to się gwałtownie zmienia. „Katolicyzm kulturowy” zastępuje wiara płynąca z osobistego wyboru.

I to może być dobrym znakiem, gdyż autentyczna, żywa wiara zawsze wynika z osobistego wyboru, a nie z kontekstu kulturowego. I dlatego młode pokolenie buntuje się wtedy, gdy mają wrażenie, że wiara jest im narzucana. Potrzebują więcej wolności na swojej drodze wiary. Stąd konieczny jest moment przejścia od „wiary kulturowej” do wiary z osobistego, wolnego wyboru. A sakrament bierzmowania powinien być skutkiem takiego osobistego wyboru. I tylko wtedy będzie przynosić owoce.

Tymczasem wielu rodziców i wielu duchownych nie jest skłonnych do przejścia na taki model. Kiedy czytam Ewangelię, widzę, że Jezus pozwalał odejść, a nawet to pytanie zadał swoim apostołom. Mówi o tym także przypowieść o synu marnotrawnym, któremu Ojciec podarował wszystko, ale pozwolił mu odejść i czekał aż powróci. Musimy pozwolić młodym ludziom, aby ten decydujący, życiowy wybór dokonał się w wolności. Nawet, jeśli ta wolność pobłądzi. Wolność jest kluczem do odkrycia przez młodego człowieka autentycznej wiary.

W diecezji siedleckiej od nowego roku szkolnego chcemy zmienić formę przygotowania do bierzmowania. Odejść od przygotowywania całych klas na rzecz przyjmowania chętnych. Będzie to praca w małych grupach z animatorami. Na wrzesień zaplanowaliśmy warsztaty, w których będą uczestniczyli księża, którzy prowadzić będą przygotowania w tej nowej formie.

Ksiądz Biskup poruszył kluczowy problem młodych, jakim jest kwestia wolności. Podobnie jest chyba z zasadami etyki seksualnej. Niestety dla przeciętnego młodego człowieka wolność kojarzy się raczej z wyborem tego, co Kościół zabrania. Chyba klucz sukcesu duszpasterskiego polega na tym, że młodym będziemy ukazywać to, co proponuje Kościół w tej sferze jako dobro, które warto jednak wybrać? I że jest to drogą do wolności.

Jan Paweł II, pisząc pierwszy „List do młodych” w 1985 r., analizując perykopę o bogatym młodzieńcu, pokazał, że istnieć mogą dwa zupełnie różne modele wiary. Może być to „życie w świadomości przykazań” i „życie w świadomości daru”. Wielu młodym pokazywaliśmy dotąd Kościół i wiarę tylko w tej pierwszej perspektywie - życia w świadomości przykazań: obowiązków, ograniczeń i zakazów, jakiegoś pręgierza, natomiast jest to tylko pewna część propozycji Jezusa. Ewangelia idzie o wiele dalej. Tym dalej jest „życie w świadomości daru”.

Dlatego tworzenie przestrzeni dla ludzi młodych, gdzie mogą wybrać wiarę w pełnej wolności, i realizować życie w bezinteresownym darze dla innych - jest tak naprawdę pełną Ewangelią. Jeśli młody człowiek zatrzyma się na „świadomości przykazań”, to nie pozna tak naprawdę Ewangelii. Ewangelii, która zawsze prowadzi do wolności. Co jest piękne w młodych, że mają pragnienie służby, wolontariatu. I to jest ta druga cząstka Ewangelii. Przygotowując więc propozycję dla młodych, choćby na etapie przygotowania do bierzmowania, jeśli zrobimy tylko lekcję z doktryny, katechizmu i z udziału w nabożeństwach, to tak naprawdę zabijemy w nich tę przestrzeń dobra, która w nich jest.

Druga sprawa, to dawanie młodym odpowiedzialności w Kościele. W metodzie harcerskiej jest tak, że młody człowiek bardzo szybko zostaje zastępowym i przejmuje odpowiedzialność za innych. Podobną metodę proponował ks. Franciszek Blachnicki. Bardzo szybko czynił z młodych animatorów. My tymczasem młodych traktujemy jako przedmiot naszej pracy pasterskiej, nie dopuszczamy do odpowiedzialności i w ten sposób nie pozwalamy im się rozwinąć.

Powróćmy do katolickiej etyki seksualnej. Jak ją młodym przedstawić w atrakcyjny sposób?

Dawniej było to o wiele łatwiejsze, gdyż zewnętrzny świat nie kwestionował tego, że w tej sferze obowiązywać winny pewne normy, a tym bardziej nie kwestionował faktu, że jesteśmy mężczyznami albo kobietami. Przekaz wiary i wartości rodzinnych był znacznie silniejszy niż dziś i dokonywał się w niemal każdej rodzinie. Tymczasem dziś, młodzi wychodząc z rodzinnego domu często nie mają już żadnego mocnego fundamentu. Mogą nawet przyjąć przekazywane im na etapie katechizacji prawdy katechizmowe w zakresie etyki seksualnej, ale jakże często kłóci się to z ich osobistym doświadczeniem życiowym. Łatwo więc dochodzą do wniosku, że Kościół nie ma racji.

Ale czy jesteśmy w stanie pokazać młodym miłość jako najlepszą drogę do szczęścia? A przy okazji, że taki skarb jak miłość musi być szczególnie chroniony? I chyba tylko taki jest sens zakazów i nakazów w tej sferze?

Ma Pan rację, że warto jest pokazywać drogę do pięknej i czystej miłości jako istotny skarb. Kiedy byłem duszpasterzem akademickim to bardziej niż do katechizmu sięgałem do książek i nauczania Karola Wojtyły. Nawet dramaty Wojtyły pięknie pokazywały ludzką miłość, nawet jeśli było to zmaganie nie wolne od trudności. I młodzież się temu poddawała.

W nauczaniu na temat miłości i seksu nie może być arbitralnych twierdzeń typu: „Kościół mówi, że tak ma być i jeśli ty się nie podporządkujesz, to jesteś przegrany jako katolik”. To jest droga donikąd. Ważnym wzorcem, jak należy mówić o etyce seksualnej, jest cykl katechez Jana Pawła II: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Warto w ten sposób mówić i dziś. Wychowanie do miłości jest procesem.

Po 1989 r. byliśmy przekonani, że olbrzymią szansę na dotarcie do młodych z przesłaniem Ewangelii stwarza obecność lekcji religii w szkole. To był główny argument za tym, aby religia została włączona do publicznego systemu edukacji. Tymczasem z roku na rok spada udział młodych w szkolnej katechizacji, a w dużych miastach, takich jak Warszawa, w szkołach średnich zaczyna wyglądać to dramatycznie. Co z tym zrobić? W jakim kierunku należy ten sektor reformować?

Kiedy lekcje religii wchodziły do szkoły trzydzieści kilka lat temu, to mieliśmy inny rodzaj społeczeństwa oraz inny rodzaj rodziny. Inne też było postrzeganie roli religii w życiu człowieka. Wtedy to rozwiązanie wydawało się bardzo na czasie. Po kilku latach pojawiły się problemy. Dziś coraz bardziej dochodzimy do przekonania, że szkoła nie da tego, co nazywamy katechezą. Będzie tylko lekcją religii, bardzo podobną do wielu innych przedmiotów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: ŚDM znakiem nadziei (wywiad) cz.1

Dziś kładłbym nacisk na konieczność katechezy w parafii. Jej celem winno być przygotowanie do sakramentów, ale też i pewna stała formacja. Niezbędna jest więc komplementarność szkoły i parafii. Trzeba pamiętać, że szkoła nigdy parafii nie zastąpi. Wyboru Jezusa jako Pana i Zbawiciela dokonuje się we wspólnocie wiary, w Kościele. Nauczanie religii w szkole ma wymiar bardziej humanistyczny i wychowawczy. Ewangelizacja jest możliwa tylko w środowisku wiary, a nie każda szkoła taki warunek spełnia.

A jak ocenia Ksiądz Biskup katechetów, czy są oni należycie przygotowani.

Jest bardzo wielu, którzy są dobrze przygotowani i mają dobry kontakt z młodzieżą i dziećmi. Ale to nie zawsze przekłada się na praktykę wiary katechizowanych uczniów, co widać na niedzielnej Eucharystii. Jest znaczny procent uczniów, którzy chodzą na lekcje religii, a w kościele ich później nie ma. Lekcja religii nie zawsze prowadzi do żywej wiary.

Jeśli weźmiemy katechizm, to są tam 4 części: doktryna czyli wiedza, wspólnota Kościoła, liturgia oraz modlitwa w znaczeniu osobistym. Lekcja religii w szkole może przekazać tylko tę pierwszą część. A parafia i rodzina muszą przekazać pozostałe. Tego musimy być wszyscy świadomi, gdyż wielu rodziców wychowanie religijne ceduje dziś na szkołę, uważając, że udział w lekcjach religii to załatwi. Tymczasem szkoła nie dostarczy człowiekowi tego, co jest niezbędne do zbudowania osobistej relacji z Jezusem i do odnalezienia się we wspólnocie Kościoła.

Powróćmy do ŚDM. Ks. Tomasz Koprianiuk dyrektor polskiego Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM zapowiada, że do Lizbony pojedzie 25 tysięcy młodych Polaków oraz, że będziemy czwartą grupą narodową, po krajach sąsiadujących z Portugalią takich jak Hiszpania, Francja czy Włochy. Jak należy czytać te liczbę i jak się to ma do wyjazdów Polaków na ŚDM w poprzednich latach?

Ilu będzie Polaków, to wie tylko Duch Święty. Bo część przyjeżdża w zorganizowanych grupach a część spontanicznie. W grupach diecezjalnych z Polski mamy 12 tys. zarejestrowanych. Do tego należy dodać kilka tysięcy młodych, którzy wyjeżdżają z ruchami międzynarodowymi bądź z zakonami. Doliczając ich tworzy to ok. 17 tys. uczestników z Polski oraz kilka tysięcy Polaków zza granicy. Oprócz tego dojadą niezarejestrowani. Jest to bardzo dużo i jest to ważny znak nadziei. Przypomnieć warto, że ćwierć wieku temu w Paryżu w 1997 r. było nas 25 tys. Mamy więc porównywalne dane, pomimo przemian, o których mówimy.

O czym to świadczy?

Że ci młodzi, którzy w Polsce są autentycznie zaangażowani w Kościele, mają świadomość, że są także cząstką Kościoła powszechnego. Dlatego się mobilizują i chcą dzielić swe doświadczenia z innymi. A wyjazd nie jest tani, to minimum tysiąc euro na osobę. Bardzo dziękuję wszystkim duszpasterzom i rodzicom, którzy umożliwiają młodym udział w lizbońskim spotkaniu.

W jaki sposób Polacy będą obecni na ŚDM w Lizbonie? Jest mowa o polskiej strefie, jak będzie ona wyglądać?

W Lizbonie dostaniemy od organizatorów 12 miejsc na katechezy w języku polskim. Będą to kościoły lub aule. Tam będzie koncentrować się triduum katechetyczne dla Polaków. Z kolei na stadionie, który nosi nazwę „1 Maja” a znajduje się w centrum Lizbony, stworzone zostanie tzw. centrum polskie wraz z polską sceną. Tradycją ŚDM jest, że poszczególne duże kraje organizują w środę wieczorem spotkanie dla swoich. Będzie więc spotkanie wszystkich Polaków i Polonii oraz polskich biskupów, których na ten moment ma przybyć dwudziestu jeden. W środę, 2 sierpnia, o godz. 17.00 będzie tam odprawiona Msza św. dla wszystkich obecnych Polaków, a później wspaniały koncert i wieczór uwielbienia. W inne dni polska scena włączy się w program Festiwalu Młodych, który jest otwarty dla wszystkich. Będą tam koncerty różnych polskich i zagranicznych grup oraz spotkania ze świadkami wiary i ciekawymi ludźmi.

A ilu może być wszystkich uczestników ŚDM?

Z pewnością ponad milion. Komitet lizboński podał ostatnio, że jest już 600 tys. zarejestrowanych, co byłoby chyba największą liczbą w ostatnich latach. W Krakowie w 2016 r. mieliśmy czterysta kilkadziesiąt tysięcy zarejestrowanych. Natomiast na finał przybywa zazwyczaj 3-krotnie więcej. Wracając więc do początku naszej rozmowy powiem, że jest w tym spotkaniu wielka nadzieja, nadzieja dla młodych, i nadzieja dla całego Kościoła.

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter