19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Siła najsłabszych

Ocena: 4.68333
3298

Dlaczego mamy cierpieć za innych?

Ponieważ to właśnie Jezus Chrystus zrobił dla nas jako pierwszy, i to było ofiarowanie się do końca, do śmierci. I to On mówi: „miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem”.

 

Nie jest to apoteoza cierpienia?

Cierpienia ani nie należy wynosić na piedestał, ani udawać, że go nie ma. Można je natomiast uświęcić. Bardzo przemawia do nas to, o co apelowała do osób cierpiących duchowa matka Ognisk Miłości Marta Robin: „Nie cierpcie na próżno. To zbyt smutne...”. Wielokrotnie miałem okazję być świadkiem, jak bardzo ofiarowywanie swojego życia, jakie ono jest, z trudami i wyrzeczeniami, i wiara w moc modlitwy wstawienniczej za innych przemieniały osoby cierpiące. Jak to wyzwalało te osoby z ich zamknięcia się, koncentrowania na sobie. Nie bez racji św. Paweł pisał do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was...” (Kol 1,24).

 

Jak mówić ludziom o Bogu potrzebującym ich w cierpieniu, jakie przeżywają?

Często spotykam się z chorymi, u których np. zdiagnozowano raka i którzy pytają: dlaczego tak, dlaczego ja? I to, co proponuję, to – obok modlitwy z tą osobą i za nią – „przekroczenie” tego, co przeżywają, i zwrócenie się do Boga z innym pytaniem: Panie, jak mogę przejść to cierpienie, tę chorobę razem z Tobą? Jezus potrzebuje nas, naszego oddania. Potrzebują nas, naszej modlitwy – nasze wspólnoty, nasze parafie, nasze rodziny. Święty o. Pio mówi: „Aby pocieszyć duszę cierpiącą powiedz jej o całym dobru, jakie ona może uczynić”.

 

Każdy swoje cierpienie przeżywa inaczej, ale każdy potrzebuje swoje cierpienie „przekroczyć”?

Niedługo po moich święceniach diakonatu zapukałem do drzwi, słysząc za nimi czyjś płacz. Gdy wszedłem, starsza pani opowiedziała mi o swoim życiu: że jako lekarz całe życie bezinteresownie służyła innym, wychowała ósemkę dzieci, modliła się i uczestniczyła, kiedy tylko mogła, w Eucharystiach, a obecnie, kiedy mąż umarł, dzieci przestały się z nią kontaktować i chcą ją odesłać do domu starców. „Czuję się kompletnie bezużyteczna. Nic mnie nie trzyma przy życiu. Modlę się, by umrzeć” – powiedziała.

Wszyscy, podtrzymywani modlitwą najsłabszych, tworzymy wielki Niewidzialny Klasztor

Powiedziałem jej o Niewidzialnym Klasztorze i starałem się robić to, co sugerował o. Pio. Pomodliliśmy się jeszcze razem, porozmawialiśmy trochę, m.in. o tym, co pisał Jan Paweł II o cierpieniu i jego wartości dla Kościoła. Powiedziałem jej, że choć całe życie byłem piekarzem, teraz z Bogiem robię rzeczy, o które nigdy bym siebie nie posądzał, że jestem do nich zdolny. I wyszedłem.

Spotkaliśmy się po miesiącu. Nie wiedziałem, czy w ogóle będzie mnie chciała widzieć, ale ona była kompletnie wyzwolona. Klasnęła w dłonie i powiedziała: „Martial, to, co mówiłeś, było profetyczne. Wiem, że chcę przyjąć do swojego życia radość”. I właśnie Chantal, wtedy 86-letnia, była pierwszą osobą, która formalnie, wobec mojego biskupa, wypowiedziała modlitwę poświęcenia się w posłudze Niewidzialnego Klasztoru.

 

Jak obecnie wygląda wasza wspólnota na świecie?

Osób zaangażowanych w Niewidzialny Klasztor w kilku krajach jest kilkaset, jednak listy od osób dzielących z nami ideę Niewidzialnego Klasztoru dostajemy z wielu krajów, nawet z Australii. To dzięki temu, że mam cykliczną audycję we francuskim Radiu Maryja.

Od kilku lat, staraniem o. Juliana Ilwickiego OCD, proboszcza w Plan de la Tour, wspólnota Niewidzialnego Klasztoru spotyka się i modli w Sanktuarium św. Józefa karmelitów bosych w Poznaniu oraz – z pozwoleniem tamtejszych przełożonych – działa w jednym z poznańskich szpitali. Opiekunem wspólnoty jest przeor poznańskiego karmelu o. Wojciech Ciak OCD. Jednak – choć goszczę w różnych miejscach, by mówić o Niewidzialnym Klasztorze – nie śledzę uważnie, czy powstają nowe wspólnoty i ilu nas jest. Skoro jesteśmy członkami mistycznego ciała Chrystusa, jeśli oddajemy wraz z Nim nasze cierpienia w intencji innych, gdy dokonuje się wzajemna wymiana miłości, wszyscy jesteśmy członkami Niewidzialnego Klasztoru.

Niewidzialny Klasztor w mediach: www.niewidzialnyklasztor.pl; www.lemonastereinvisible.com

W 2010 r. karmelici wydali w Polsce książkę Martiala Codou „Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II”.

W Poznaniu wspólnota Niewidzialnego Klasztoru spotyka się w trzecie wtorki miesiąca o godz. 18 na Mszy Świętej o pokój serca i za nieuleczalnie chorych za wstawiennictwem św. Jana Pawła II i świętych Karmelu.

 


Martial Codou (1954) mąż i ojciec trójki dorosłych dzieci, emerytowany piekarz-cukiernik, który podczas swojej pielgrzymki do Medjugorie przeżył gruntowne nawrócenie i – jak wspomina – odkrył, że „wszystko, co czynimy, oddziałuje na innych”. Postanowił wtedy służyć Kościołowi wśród chorych i samotnych. Wraz z żoną Chantal otworzył w rodzinnej wiosce La Garde Freinet (Prowansja, region Var), gdzie mieszkają do dziś, ognisko chrześcijańskie. W lipcu 1999 r. przyjął z rąk bp. Dominika Reya, biskupa diecezji Fréjus-Tulon, święcenia diakonatu stałego. Na co dzień posługuje duszpastersko i sakramentalnie osobom chorym i więźniom. Założony przez niego Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II to stowarzyszenie prawne i kanoniczne, zatwierdzone 14 lutego 2010 r. przez bp. Reya.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter