Dynamika samego życia czyni, że osobistej formacji nigdy nie można uznać za zakończoną. Ewangelia ze swojej natury nie ogranicza się do jakiegoś konkretnego miejsca czy czasu, ale dopasowuje się do zmian i różnorodności sytuacji, które w życiu poszczególnych wiernych, jak i w historii społeczeństw mają miejsce. Potrzebujemy słyszeć te same rzeczy wiele razy i rozważyć je na modlitwie, aby odkryć w nich nowe blaski. Co więcej, nie będziemy mogli pojąć ducha Ewangelii, jeśli nie wprowadzamy jej w życie.
Cechą nauczania Kościoła jest niewyczerpana skuteczność. Musimy przekonać się, że warto wracać do tych samych punktów, do głównych myśli i wzmacniać postanowienia, które kiedyś nam służyły. Trzeba ukierunkować rachunek sumienia szczegółowy na aspekty, które już uważaliśmy za opanowane. W ten sposób to, co już wcześniej wiedzieliśmy staje się punktem wyjścia, który pozwala jeszcze lepiej dany aspekt poznać. Im więcej wiemy, tym bardziej widzimy to, czego nam jeszcze brakuje. Im większą pracę wkładamy w postęp i wzrastanie, tym większą potrzebę odczuwamy – jak biedak, który nic nie ma. Dzięki temu wszystko staje się prostsze, bardziej żywe, bardziej spójne.
Ewangelia jest radosną nowiną. Tak można tłumaczyć znaczenie samego greckiego wyrazu użytego przez apostołów. Również słowo to oznacza wiadomość zmieniającą świat na lepsze, choć taka zmiana wymaga trudu i być może specjalnie nie cieszy. Można powiedzieć, że właśnie dlatego jest dobrym przekazem, bo mobilizuje do zmiany. Wzywa zarówno do nawrócenia, jak i do wytrwałego podejmowania kolejnych kroków na drodze wzrostu.
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski |