Autor „Wyznań” pisał o swojej matce: „Prosiła, byś (…) rozświecił moje ciemności Twoim światłem”. Jej ciało spoczęło po śmierci w rzymskiej bazylice pod wezwaniem jej nawróconego syna – św. Augustyna.
Madonna pielgrzymów – obraz Caravaggia w bazylice św. Augustyna
Matka św. Augustyna, św. Monika, urodziła się w 331 r. w Tagaście (dzisiejsza Algieria), w rodzinie głęboko wierzących i stosunkowo zamożnych chrześcijan. Otrzymała solidne i surowe wychowanie. Odznaczała się silną wolą, głęboką wrażliwością i szlachetnym charakterem. Snuła refleksje nad ziemskim życiem i znała wartość modlitwy. Poślubiła Patrycjusza, poganina, właściciela ziemskiego i członka rady miejskiej, człowieka dobrego i serdecznego, ale skłonnego do gniewu, który bardzo kochał swoją żonę, ale też nie szczędził jej przykrości i zdrad małżeńskich.
Kiedy Monika miała 23 lata, urodził się ich pierworodny syn Augustyn, a później drugi syn i córka. Matka zapewniła swoim dzieciom głębokie wychowanie chrześcijańskie, o czym pisze sam Augustyn w „Wyznaniach”, zwracając się do miłosiernego Boga: „Dzięki Twemu miłosierdziu bowiem to imię Syna Twego, mego Zbawcy, już z mlekiem matki moje serce w dzieciństwie wchłonęło w siebie pobożnie i bardzo głęboko przechowywało” (3, 4). W wieku 40 lat, a więc w 371 r., Monika straciła męża, który dzięki jej gorliwym wysiłkom duchowym i modlitwom rok wcześniej przyjął chrzest.
W ŚLAD ZA SYNEM
Poświęciła się wówczas nowej misji, jaką było zbliżenie jej syna do Jezusa. Augustyn bowiem, mając 19 lat, porzucił wiarę katolicką i wstąpił do sekty manichejczyków, odrzucających świat materialny jako dzieło diabła; był zresztą przekonany, że w ten sposób nie oddala się od Chrystusa, ale wręcz się do Niego zbliża, bo manichejczycy propagowali racjonalizm, uważając wiarę za niegodną inteligentnego człowieka. Przez czternaście długich lat Monika błagała Pana, by otworzył umysł i serce Augustyna, aby ten wrócił do wiary katolickiej. Była przekonana, że modlitwa ma istotne znaczenie, starała się też być blisko syna i okazywać mu, mimo jego błędu, żarliwą miłość macierzyńską.
Kiedy w 385 r. Augustyn bez wiedzy matki opuścił Afrykę, wsiadła na okręt, popłynęła w ślad za nim i dołączyła do niego w Mediolanie. Jej syn nie był już wtedy związany z manichejczykami, ale jego stosunek do chrześcijaństwa był chwiejny. Wyraźnie widziała, jak powoli zbliża się dzień, w którym jej nadzieja się spełni. Nie był to w każdym razie proces krótki i prosty, ponieważ zachodził na różnych poziomach bogatej osobowości Augustyna. Monika towarzyszyła modlitwą i przykładem w życiu codziennym złożonym poszukiwaniom syna, opartym na lekturze i rozważaniu Pisma Świętego. Na łaskę wiary otworzył się na początku sierpnia 386 r. i postanowił przyjąć chrzest. Również dla niej rozpoczął się nowy etap życia. Z wielką radością i wdzięcznością uczestniczyła w chrzcie syna, którego udzielił mu biskup Ambroży podczas Wigilii Paschalnej 24 kwietnia 387 r. Nadzieje matki Augustyna spełniły się, można powiedzieć nawet z nawiązką.
Kilka miesięcy później postanowili wrócić do Afryki, do swojej ojczyzny. Zatrzymali się w Ostii, pod Rzymem, by w oczekiwaniu na okręt odpocząć po długiej podróży. Monika doświadczyła wówczas szczególnej bliskości Boga. Kilka dni później ciężko zachorowała i zrozumiała, że nadszedł jej koniec. Umarła w wieku 56 lat i została pochowana zgodnie ze swoją wolą w Ostii.
Augustyn wiele stronic swoich pism poświęca ukochanej matce. Opisuje w pierwszym rzędzie jej żywą wiarę, pomagającą jej pokonywać liczne przeciwności, których życie jej nie szczędziło. Od Boga czerpała pewność w obliczu niebezpieczeństw oraz z wielką nadzieją i pobożnością modliła się o nawrócenie swego syna: „Powiedziała mi (…) iż wierzy w Chrystusie, że zanim odejdzie z tego świata, ujrzy mnie wierzącym katolikiem. Tyle do mnie rzekła. Do Ciebie zaś, który zdrojem jesteś miłosierdzia, jeszcze goręcej się modliła, płacząc; prosiła, byś jak najrychlej wspomógł mnie i rozświecił moje ciemności Twoim światłem” (Wyznania 6, 1).
Codziennie przystępowała do stołu Pańskiego, świadoma obecności Chrystusa w Eucharystii. Była kobietą nadzwyczajną ze względu na przymioty zarówno ludzkie, jak i chrześcijańskie. Jej wielki syn mógł stwierdzić, że Monika urodziła go cieleśnie i duchowo. Podkreślał jednocześnie, że Tym, który wszystko daje, jest Bóg, i że posługuje się On ludźmi, by nas prowadzić drogą świętości.
PRZED RELIKWIAMI
Wchodzę do kościoła św. Augustyna w Rzymie, by zatrzymać się na chwilę i pomodlić przed relikwiami wielkiej świętej. Piękno tej bazyliki urzekło i wciąż urzeka wielu twórców kultury, zwłaszcza pisarzy i malarzy. Wystarczy wspomnieć to, co pisał Jarosław Iwaszkiewicz w swoich „Podróżach do Włoch”: „Wnętrze jest wspaniałe i bardzo harmonijnie zespala zupełnie różnorodne elementy. Na wielkim ołtarzu widnieje bizantyjski obraz Matki Bożej pochodzący z bazyliki św. Zofii w Konstantynopolu, a wprawiony jest on w ołtarz barokowy podług rysunku Berniniego. (…) Cały kościół jest pełen kaplic, takie mnóstwo jest tu dzieł sztuki, że trzeba się powoli oswajać, zaznajamiać się z nimi, aby potem powracać do nich i witać już jak starych znajomych”.