Jezus odkrył przed nią piętnaście ukrytych mąk, przez jakie przechodził w ciemnicy lochu w noc przed swoją śmiercią.
fot. Wydawnictwo SerafinMałgorzata Martinengo była szlachetnie urodzoną – w 1691 r. – Włoszką z Bresci, osieroconą przez matkę już w piątym miesiącu życia. Była nadzwyczaj inteligentna i uwielbiała czytać. We wczesnych latach życia przeżyła niezwykły wypadek. Podczas podróży powozem zaprzęgniętym w sześć koni niespodziewanie wypadła na zewnątrz i zostałaby zmiażdżona przez inne powozy, gdyby nie pomoc – jak uważała – niewidzialnej ręki, która oddaliła od niej niebezpieczeństwo. Także dramatycznym przeżyciem była dla niej Pierwsza Komunia Święta, ponieważ z powodu upału i emocji dziewczynka doprowadziła do tego, że upadła jej na ziemię Hostia. Bała się więc, że jest uznana przez Boga za niegodną.
Jednocześnie zaczęło ją pociągać życie kontemplacyjne, a powołanie charyzmatyczne nabierało coraz wyraźniejszych rysów. Jej modlitwa wewnętrzna przenikała ją ogniem, młodzieńcza psychika, nieprzyzwyczajona do Bożego działania, nie wytrzymywała napięcia; w końcu dziewczyna zachorowała. Siostry zakonne z zakonu Świętego Ducha, w którym Małgorzata się kształciła, nie rozumiały, co się z nią działo. Podawały jej leki i przez to doprowadzały do pogorszania stanu jej zdrowia.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 29 (667), 22 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 sierpnia 2018 r.