Prosta, ufna, naiwna. Wypływająca z głębi serca i duszy. Na czym polega dziecięca wiara, jak jej nie utracić i czy można dzięki niej czegoś się nauczyć?

Wystrojone jak do ślubu, skupione jak podczas najważniejszego egzaminu i wpatrzone w ołtarz jak w obrazek. Tak prezentują się dzieci uczestniczące w uroczystościach Pierwszej Komunii Świętej, które przez cały maj odbywają się w parafiach. Dla jednych to początek drogi do zrozumienia wiary, dla innych koniec. Dlaczego?
BRAK PRZEPISU
– Do tego momentu jest jeszcze łatwo utrzymać dzieci przy nabożeństwach, zaprowadzić do kościoła czy zainteresować opowieściami ze Starego Testamentu. Kiedyś usłyszałem, że w momencie Pierwszej Komunii rodzice mają już tylko 50 proc. wpływu na wiarę swoich dzieci. Reszta to otoczenie, w jakim dziecko się znajdzie. A kiedy weźmie już do ręki smartfon i wpadnie w nieodpowiednie towarzystwo, to zacznie się buntować i może być za późno – wyjaśnia ks. Janusz Stańczuk, autor baśni i opowiadań dla dzieci, współpracownik miesięcznika „Anioł Stróż” i wieloletni katecheta. – Pamiętam dzień przyjęcia swojej Pierwszej Komunii Świętej. Do kościoła zmierzały wtedy tłumy ludzi, w tym odświętnie ubrane dzieci. Byłem tak zdenerwowany, że myślałem tylko, czy uda mi się usiąść w ławce z moimi kolegami, a nie jakimiś obcymi – opowiada ks. Stańczuk i dodaje, że chociaż wyrastał w bardzo bogobojnej rodzinie, tylko cud uratował go od utraty wiary. – Może zawdzięczam to modlitwie obu babć, które były bardzo prostymi kobietami, ale nigdy nie wypuszczały różańca z ręki – dodaje.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 22 (916), 28 maja 2023r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 czerwca 2023