29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiara to nie hobby

Ocena: 0
2094

Powieść zaczyna się jak wiele romansów, choć jest jedyna w swoim rodzaju. Ania z duszpasterstwa akademickiego zakochuje się w chłopaku napotkanym w windzie.

fot. archiwum prywatne

Szczęśliwy traf chce, że zwrócenie jego uwagi nie nastręcza wielu problemów. Wyzwaniem okazują się natomiast jego ateizm, dylematy moralne związane z czystością przedmałżeńską i perspektywa związku osoby głęboko wierzącej z niewierzącą. Jakby jeszcze tego było mało, pojawia się wiele nierozwiązanych zagadek z przeszłości oraz niebezpiecznych zdarzeń.

Książkę „Kocham cię mimo wszystko” czyta się jednym tchem – jak dobry romans i thriller zarazem. Autorką jest Małgorzata Lis, mama, nauczycielka historii i historyk sztuki. Od 2014 roku prowadzi edukację domową dla swoich trzech córek i trzech synów. Jedna córka chodzi do szkoły.

– Nie mamy stałego planu dnia – opowiada – wiele zależy od zajęć dodatkowych dzieci, ale jedno się nie zmienia – rano śpimy. Ci, którzy chcą wstać około 8, bawią się, czytają lub oglądają bajkę, by inni mogli pospać. Nie będę ukrywać, jestem śpiochem i największą udręką, gdy pracowałam zawodowo, było wczesne wstawanie. Teraz zaczynamy dzień między 9 a 10. Gdy jest ładna pogoda, dzieci spędzają dużo czasu na dworze. Mamy własny teren wokół domu, gdzie mogą się wybiegać, wybawić, dlatego staram się im tego nie ograniczać. Nawet lekcje odrabiają na tarasie.

Mama pisze już kolejną powieść, w międzyczasie sprząta, gotuje i pierze, czasem tylko zarządza, bo na szczęście dzieci coraz częściej pomagają, mają swoje stałe obowiązki. Uczy samodzielności. Zleca zadania, tłumaczy, kiedy trzeba, a dzieci pracują same. – Wbrew pozorom to dopilnowanie i przypominanie o obowiązkach bywa naprawdę wyczerpującym zajęciem – śmieje się. – Zgodnie z wytycznymi dla edukacji domowej, realizujemy podstawę programową, co w praktyce oznacza, że młodsze dzieci poświęcają typowo szkolnym zajęciom około dwóch godzin dziennie i na przełomie kwietnia i maja jesteśmy już gotowi do egzaminu końcowego. Starsi, wiadomo, mają więcej pracy, ale i tak nie jest tego tyle, co w szkole. Wolny czas poświęcamy na zabawę, sport, pasje i czytanie książek.

Późnym popołudniem wraca z pracy tata i czynnie włącza się w życie domowe rodziny. – Bez niego nie wyobrażam sobie udźwignięcia wszystkich obowiązków – dzieli się Małgorzata. Wieczorem, gdy młodsze dzieci pójdą spać, a starsi zajmują się swoimi sprawami, mamy czas dla siebie. Ja mam go więcej, bo nie muszę rano wstawać do pracy. Nierzadko zdarza mi się posiedzieć do drugiej nad ranem. Wtedy właśnie czytam i piszę. Tak powstała moja powieść.

Od dawna wymyślała różne historie. Spisanie ich miało być sposobem na kreatywne spędzanie czasu wolnego zamiast przeglądania stron internetowych czy oglądania seriali. Na początku miało być tylko do szuflady. Gdy pisała, pojawiały się nowe pomysły, także na zwieńczenie tej historii. Dopiero później zdecydowała się wysłać tekst do wydawnictw. Sama dużo czyta i zauważyła, jak mało jest na rynku chrześcijańskich powieści. – Pomyślałam wtedy o tych, którzy tak jak ja chcą czytać powieści osadzone w wierze – wspomina – którzy dość mają wulgaryzmów i erotyki, a w szczególny sposób przyszli mi na myśl ludzie młodzi, którzy też, wbrew temu, co się o nich sądzi, czytają książki. Chciałabym, żeby powieści dawały im nie tylko emocje, ale też skłaniały do myślenia, do przeanalizowania swoich wyborów w świetle wiary. Kwestia czystości wyszła naturalnie. Opisując losy wierzącej dziewczyny, która się zakochuje, nie mogłam ominąć tematu pożądania, współżycia i relacji fizycznej. Ten problem istnieje i nie można go zamiatać pod dywan. Nie chciałam napisać kolejnej powieści, w której kobieta i mężczyzna po kilku dniach znajomości zamieszkują ze sobą, w której poznajemy ich życie intymne, ale nie chciałam również wyzuć moich bohaterów ze wszystkich ludzkich pragnień i uczuć. Przyznaję jednak, że najważniejsze dla mnie w pisaniu powieści było ukazanie życia wiarą na co dzień. Z wiary właśnie wynika moralność. Wiara nie jest, zacytuję za swoją powieścią, „jakimś światopoglądem, hobby czy sposobem na spędzenia wolnego czasu. Jest sensem życia”.

Wychowywanie dzieci nie jest dla niej łatwe. Każde z nich jest inne, ma inne oczekiwania od życia, inaczej znosi porażki, ma inną wrażliwość, charakter. – Dlatego, choć staramy się indywidualnie podchodzić do każdego nich, czasem ostatecznie wybierają własną drogę. Nie ma niezawodnych działań, które zapewnią nam sukces w tej kwestii, nie możemy jednak zaniedbywać dwóch spraw: modlitwy za nasze dzieci i przykładu naszego życia. Staramy się dużo z dziećmi rozmawiać, komentować rzeczywistość, która nas otacza, podsuwać wartościowe książki czy filmy. Zachęcamy dzieci do skautingu, oazy, aktywności w parafii. Najstarszy syn jest lektorem, młodszy ministrantem, córka w oazie. My – w Domowym Kościele. A co z tego wyniknie, czas pokaże – dodaje Małgorzata Lis.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter