Jak wielką wartość musi mieć dla Boga człowiek – zachwycał się św. Jan Paweł II – skoro dał On nam własnego Syna, abyśmy nie zginęli, ale mieli życie wieczne! „Właśnie to zdumienie wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną; nazywa się też chrześcijaństwem” (encyklika Redemptor hominis, 10).
fot. ks. Henryk Zieliński/IdziemyWarto sobie zapamiętać to proste, a tak głębokie sformułowanie świętego papieża: że Ewangelia jest to zdumienie, jakie ogarnia nas, kiedy oczyma wiary rozpoznajemy, jak ważni jesteśmy dla samego Boga. Jesteśmy dla Boga aż tak ważni, że On chce nas nie tylko z naszego duchowego upadku wyprowadzić. Pan Bóg chce o wiele więcej – On chce nas uczynić uczestnikami swojej boskiej natury, braćmi i siostrami Jego jedynego Syna.
Jedyna spośród miliardów
Przyjmując dar Zbawiciela, nie sposób nie pomyśleć o Maryi. Nie było i nie będzie w ludzkich dziejach drugiej kobiety, której przyszłoby wypełnić tak wielkie zadanie, do jakiego Ona została powołana. Ona – i tylko Ona – została Matką Syna Bożego, kiedy On urodził się dla nas jako jeden z nas, aby dokonać odkupienia nas wszystkich. Zachwyt i zdumienie nas ogarniają na samą myśl, że z ciała Maryi – jednej z nas – zostało ukształtowane ludzkie ciało Syna Bożego. To dzięki temu, że w Niej się począł jako człowiek i z Niej się urodził, słusznie i prawdziwie nazywamy Go Synem Człowieczym.
Ewangelia wspomina o kobiecie, którą – kiedy słuchała nauk Pana Jezusa – ogarnęła radosna pewność, że wszystko, co On mówi, to jest święta prawda. Pomyślała sobie wówczas o Jego Matce i głośno zawołała: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27). My znacznie więcej niż tamta kobieta wiemy, kim jest Jezus, tym bardziej więc wolno nam entuzjazmować się tym, że jedną z nas wybrał On na swoją Matkę, i wołać do Niego: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”.
Maryja jest poniekąd żywym dowodem na to, że przedwieczny Syn Boży – Ten, przez którego świat został stworzony – naprawdę stał się jednym z nas. Stał się prawdziwym człowiekiem, bo tak jak każdy z nas urodził się z Matki, ssał Jej piersi, mówił do Niej: „mamusiu! ”. Jedna z nas – Maryja – karmiła Go, przewijała, ubierała, wychowywała. On był Jej posłuszny i kochał Ją tak jak dziecko kocha swoją matkę. Kochał Ją jednak miłością nieporównanie głębszą i bardziej czystą, niż zwyczajne dzieci kochają swoje zwyczajne matki.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 32 (670), 12 sierpnia 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 22 sierpnia 2018 r.