„Zamiast nieprzebranych tłumów przybywać będą małe grupy. Musimy też na nowo przemyśleć dobre wykorzystanie miejsca w bazylikach i sanktuariach” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Sergio Galdi D’Aragona z franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej. Trwają prace nad reorganizacją - po zakończeniu pandemii koronawirusa - ruchu pielgrzymkowego i turystycznego.
Fot. pixabay.com/CCOW ubiegłym roku do Ziemi Świętej przybyło ponad 4 mln osób zainteresowanych turystyką religijną, z czego 630 tys. stanowili katoliccy pątnicy. Już to wskazuje, że po okresie, gdy po latach stagnacji wywołanej napięciem w tym regionie świata ruch pielgrzymkowy do Ziemi Świętej zaczął się odradzać. Wśród pielgrzymów z Europy najliczniejsze grupy stanowili Włosi i Polacy.
Pandemia na nowo tę tendencję zatrzymała i wiadomo już, że ruch pielgrzymkowy musi ulec trwałej reorganizacji.
Musimy wypracować nowy model pielgrzymowania, który mimo ograniczeń sanitarnych umożliwi wszystkim chętnym przybycie do Miejsc Świętych. Czekamy na wytyczne rządu, do których będziemy musieli się dostosować
– podkreśla włoski franciszkanin.
O. Galdi D’Aragona przypomina, że będąca sercem chrześcijaństwa Jerozolima jest także miastem świętym dla przedstawicieli innych religii monoteistycznych, co zwiększa napływ turystów i generuje tłumy.
Jeśli chodzi o sanktuaria Ziemi Świętej, to wykorzystujemy czas ich zamknięcia na wprowadzanie zmian, które w przyszłości pozwolą pielgrzymom spędzać w nich czas jeszcze bardziej owocnie zarówno po względem duchowym, jak i kulturalnym
– mówi papieskiej rozgłośni o. Galdi D’Aragona.
Na pewno popandemiczna przyszłość to małe grupy. Na szczęście nasze sanktuaria i bazyliki są na tyle duże (np. Nazaret, Getsemani, Góra Tabor), że można w nich myśleć o liturgiach dla 50-, 70-osobowych grup przy zachowaniu norm sanitarnych. Jasną rzeczą jest, że będziemy musieli wypracować nie tylko nowy styl pielgrzymowania, ale i samego podróżowania, przynajmniej do czasu kiedy nie zostanie wynaleziona szczepionka
- dodaje.