14 maja
środa
Bonifacego, Dobieslawa, Macieja
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dlaczego szukasz wśród umarłych?

Ocena: 4.8875
379

To był koniec 12. tygodnia ciąży. Pierwsze dziecko, po trzech latach małżeństwa. W środę na wizycie kontrolnej pani doktor żartowała coś na temat ciuszków dla maluszków. W piątek pojawiło się lekkie plamienie. I niepokój, też lekki, bo przecież przedwczoraj wszystko było w porządku. Jednak niepokój rósł, pojechali do szpitala. Lekarz robiący USG nie był rozmowny. „Nie widzę bicia serca”. Co to znaczy? Nic nie rozumieli, a dopytywać jakoś nie szło. Nie wiadomo było, o co się modlić. O zdrowie? O cud?

Została w szpitalu, dawali jej no-spę i nic nie mówili. Zaczęło się jakieś dziwne oczekiwanie. Na co? Liturgię Niedzieli Palmowej przeżyła w prowizorycznej kaplicy, wśród innych kobiet w szlafrokach. Wieczorem poczuła instynktowny przymus porządkowania otoczenia, więc prześcieliła sobie łóżko. W środku nocy przyśnił się jej mąż, mocno objął, jakby przed długą drogą. Zaraz potem wybudziły ją narastające skurcze; nie mogła się już łudzić, że nie dzieje się nic złego. Dyżurna położna zbyła ją krótko: „Lekarz poszedł do porodu. Proszę się położyć”. I jeszcze: „Proszę być cicho, tu leżą chore panie” – bo z ust wyrwał się jej jęk bólu. Wróciła do sali, a kiedy tam nie dała rady, chodziła po pustym korytarzu, zostawiając za sobą krople krwi. O świcie schowała się w toalecie, ból osiągnął apogeum i nagle się skończył; wszystko się skończyło. Co właściwie? Nie wiedziała. Nie mieściło się to w jej pustej, samotnej głowie. Położna przyszła i milcząc, zabrała zakrwawioną pościel.

Rano siedziała, pusta i otępiała, w kolejce do USG; wciąż były pilniejsze przypadki niż jej. Wreszcie się doczekała. „Resztki po poronieniu”. Resztki? A gdzie dziecko? Zabrali ją „na zabieg”. Dopiero wtedy, przerażona, że znów będzie bolało, zapytała, co to będzie. „Czyszczenie macicy”. Zanim się zorientowała, cokolwiek pomyślała, zapadła, jak w nicość, w głęboki narkotyczny sen, który wreszcie przyniósł chwilową ulgę. Potem już tylko czekała na męża, żeby zabrał ją do domu. Wreszcie wyszli. We dwoje tylko. Na zewnątrz oszołomiło ją słońce. Przez te trzy dni rozkwitły forsycje i ich nieskalana żółć już zawsze miała w niej wywoływać bolesne i piękne poczucie dysonansu świata, w którym jest mrok i światło, szarość i kolor, śmierć i życie.

Mąż był jedynym człowiekiem, z którym mogła płakać i rozmawiać o tym, co się stało. Inni usuwali się i milczeli, być może onieśmieleni swoją nieumiejętnością. Nic nie było takie jak wcześniej. I kiedy nadeszło Triduum Paschalne, zaskoczyło ją, że liturgia zaczęła mówić za nią – i o niej. Uwalniała zamrożone emocje: smutek, rozpacz, gniew, bezsilność, żal, niezgodę, zamęt, poczucie osamotnienia i wiele innych, trudnych do nazwania. Chciało się jej tej liturgii więcej i więcej. Przynosiła ze sobą jasiek, żeby móc wysiedzieć w ławce, i była. Uczestniczyła.

Wczesnym rankiem w Niedzielę Wielkanocną stała w kaplicy przed grobem Pańskim i płakała. Czuła, jakby w niemocy opadły jej pięści, co to nimi do tej pory waliła w kamień, którym odgrodzono ją od poprzedniego życia, od nadziei, od tamtej nowej, nieznanej jeszcze za bardzo miłości. W jej głowie z kłębu myśli wyłoniła się skarga, jaką nosiła w sobie od tygodnia, i przybrała znajomy jakby kształt: „Zabrali moje dziecko i nie wiem, gdzie je położyli”. Wówczas po chwili nadpłynęła nieoczekiwana, choć również dobrze znajoma odpowiedź: „Dlaczego szukasz żywego pośród umarłych? Nie ma go tu…”.

To był moment, w którym kamień został usunięty. Usłyszała i uwierzyła. To nic, że nie ma ciała. Życie, które się zaczyna, nigdy się nie kończy. Później jeszcze, wciąż pytając tego wewnętrznego głosu, miała zrozumieć, że nienarodzeni, których nieznany los, jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, pozostaje w miłosierdziu Bożym, są pod najlepszą opieką. Nikt nie jest przypadkiem. Każdy jest tylko jeden jedyny, niepowtarzalny i nie można go nikim innym zastąpić, nawet gdy przychodzą na świat kolejne dzieci. I wiedziała już, o czym mówi, gdy powtarzała w każdą kolejną niedzielę: „Wierzę… w ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny…”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktorka i felietonistka "Idziemy". Autorka książek "Cudownie być mamą" i "Pierwsza Biblia mojego dziecka". Wraz z mężem wieloletnia animatorka Spotkań Małżeńskich. Mama dwóch córek i czterech synów.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 maja

Środa, IV Tydzień wielkanocny
święto św. Macieja, apostoła
+ Czytania liturgiczne (rok C, I):  J 15, 9-17
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
49. dzień nowenny za Ojczyznę
Nowenna do św. Andrzeja Boboli 7-15 V
Nowenna do św. Rity 13-21 V

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter