Jest wiele powodów, dla których podejmuję tytułowy temat. Pierwszy to odbywające się w ubiegłym tygodniu Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, na którym dyskutowano o problemach z duchowieństwem. Drugim są przeżywane i nadchodzące rocznice. Trzecim – ważne i odważne publikacje obnażające instrumentalizację negatywnych zjawisk wśród duchownych przez środowiska tzw. Kościoła otwartego.
Na szczególną uwagę zasługuje artykuł prof. Rafała Łatki „Donosiciel bez skrupułów” w ostatnim numerze „Do Rzeczy”. Autor, wracając do agenturalnej pracy zmarłego niedawno ks. prof. Michała Czajkowskiego, opisuje pedofilskie okoliczności jego werbunku, podaje wysokość jego pensji z SB (od 5 do 9 tys. zł miesięcznie!) i inne porażające szczegóły. Zauważa, że redakcje „Więzi” i „Tygodnika Powszechnego” próbowały „nie tylko wybielać jego biografię, przejść do porządku dziennego nad jego długoletnią działalnością agenturalną oraz czynami pedofilskimi, lecz także szantażować moralnie wszystkich tych, którzy się nie zgadzali na kreowanie go na postać wybitną, wspaniałą”. Wskazuje, że „wobec innych pedofilów w sutannach katolicy «otwarci» postępowali zupełnie inaczej, stale eksponując ich winy i domagając się daleko idących kościelnych rozliczeń”.
Doświadczenie potwierdza, że dziwnym zbiegiem okoliczności wszyscy biskupi w Polsce, którzy byli pozbawiani urzędu i skazywani na swoiste banicje z diecezji, reprezentowali konserwatywne skrzydło w episkopacie. Przeciwko „liberałom” oskarżeń nie wytaczano albo byli traktowani „ulgowo”. Przypadek? To bardzo ważne pytanie w kontekście trwającej na forum episkopatu i mediów dyskusji o powołaniu kolejnej komisji do zbadania problemu pedofilii wśród duchowieństwa w Polsce od 1945 r. do czasów współczesnych (istnieje już komisja państwowa).
Problemem nie jest ewentualne zaistnienie takiej komisji, ale jej uprawnienia i skład. Nie powinna ona wkraczać w kompetencje Stolicy Apostolskiej i państwowych organów wymiaru sprawiedliwości. A co do jej składu, to konieczna jest szczególna ostrożność wobec tych, którzy do zasiadania w niej najbardziej się palą, widząc w tym szansę na autoryzację ich oskarżycielskich publikacji wobec wskazanej części duchowieństwa. Niechby, podobnie jak w USA i innych krajach, znaleźli się w niej rzetelni fachowcy: historycy i prawnicy z doświadczeniem śledczym, ale nie dyżurne „autorytety” medialne. Pod warunkiem, że chodzi o poznanie prawdy, a nie utrwalanie krzywdzącej zbitki: ksiądz = pedofil.
To ostatnie jest szczególnie ważne w kontekście toczonej w KEP dyskusji nad sposobami zaradzenia kryzysowi powołań w Kościele i kryzysowi kapłańskiej tożsamości. Lansowanie wspomnianej zbitki budowaniu kapłańskiej tożsamości nie służy. Co innego, jeśli chodzi o upowszechnianie wśród księży i potencjalnych kandydatów do święceń heroicznego przykładu kapłaństwa. Bo chociaż nie jesteśmy święci, to na świętych mamy się wzorować. Dlatego mnie osobiście boli brak nawiązania w komunikatach z ostatniego spotkania KEP do męczeństwa polskiego duchowieństwa w KL Dachau. Tym bardziej, że pod koniec kwietnia przypada 80. rocznica wyzwolenia tego niemieckiego obozu zagłady przez wojska USA. A w tym tygodniu mamy rocznicę jego utworzenia (22 marca 1933 r.). Niemieccy biskupi jesienią 2024 r. zapowiadali wspólną z KEP pielgrzymkę na 26 kwietnia br. Ale u nas w tej sprawie cisza.
Przed dziesięciu laty udało nam się zainspirować KEP do organizacji ogólnopolskiej pielgrzymki prawie tysiąca księży, z udziałem prawie setki biskupów do KL Dachau. Dlaczego w tym roku mielibyśmy tego nie robić? Nie wolno nam rezygnować z kultu naszych męczenników i z duchowego identyfikowania się z nimi, bo bez tego nawet w swojej samoświadomości będziemy tylko „pedofilami”. Komu na tym zależy? Księża Biskupi, proszę!