17 lipca
czwartek
Anety, Bogdana, Jadwigi
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Mungu wangu

Ocena: 4.58
352

„Dlaczego to zrobiłeś? Słyszysz? Czemu jednak się rozmyśliłeś? Odpowiadaj!”. Naczelnik więzienia w kółko zadawał aresztowanemu te same pytania. Roztrzęsiony muzułmanin tak naprawdę sam nie wiedział, co się wydarzyło. W końcu wydusił z siebie: „Ja się nie rozmyśliłem. Ja… ja chciałem zabić”. „Kogo?!” – krzyknął tym razem drugi funkcjonariusz. „Chciałem zabić księdza” – powiedział, nie odrywając wzroku od brudnej podłogi. Pot niemiłosiernie lał mu się z czoła. Próbował co jakiś czas wytrzeć sobie twarz ramieniem, bo przecież ręce miał skrępowane, ale nic mu to nie dawało – był potworny upał. „To czemuś zjechał z tej drogi?!” – prawie jednocześnie krzyknęli obaj zirytowani policjanci. „Ja nie zjechałem, to jakaś siła mi przeszkodziła” – wyszeptał.

Ojciec Zbyszek jako misjonarz kilka lat spędził w Tanzanii. Mieszkał i posługiwał w miejscowości Mwanga (w języku suahili: ‘świetlisty’) nieopodal Kilimandżaro. Już od świtu w jego parafii przygotowywano się do święta Bożego Ciała. Kobiety (katoliczki, luteranki, a nawet muzułmanki) razem w pośpiechu zamiatały ulice, bo w taki dzień po sąsiedzku trzeba sobie nawzajem pomagać.

Zakonnik jak zwykle poszedł do kaplicy na poranną modlitwę, podczas której nagle przyszła mu myśl, którą wypowiedział na głos: „Panie, pięknie by było dać świadectwo dzisiaj, że przynależę do Ciebie, nawet gdybym miał zostać zabity za Ciebie”. Chwilę w ciszy tak klęczał z zamkniętymi oczyma i znowu powtórzył: „Pięknie by było w Boże Ciało zjednoczyć się z Tobą, ale… niech będzie Twoja wola, a nie moja”.

Potem odprawił uroczystą Mszę św. pod gołym niebem, w miejscu wybranym i przygotowanym przez miejscową ludność. Po liturgii wierni uformowali od dawna wyczekiwaną procesję: na początku szła ponad setka dzieci, za nimi ksiądz, niosący Pana Jezusa w monstrancji pod baldachimem, a na końcu, podrygując w rytm potrząsanych grzechotek, szli kolorowo ubrani dorośli. Wszyscy radośnie śpiewali.

Przechodząc obok jednego domku, kapłan zatrzymał wiernych i wszedł z ministrantem do środka. W ciemnym pomieszczeniu, na posadzce posłanej folią leżała umierająca drobna kobieta, zarażona przez męża AIDS. „Mungu wangu! (Mój Boże!) – zawołała wzruszona. – Bwana Yesu, umekuja kwangu” (Panie Jezu, przyszedłeś do mnie tutaj). Ucałowała monstrancję z Najświętszym Sakramentem i się popłakała. Zakonnik pobłogosławił ją i wrócił do procesji.

Nagle przerażające krzyki ogarnęły całą okolicę. W oddali pojawiła się furgonetka, pędząca prosto w procesję. Zrobił się straszliwy popłoch: dzieciaki rozbiegły się, zgrabnie przeskakując strome rowy wzdłuż ulicy. Mężczyźni z baldachimem zrobili to samo, ale już nie tak zgrabnie…

„Panie Jezu, nie będę skakał z Tobą po tych rowach. Zostaję. Niech się dzieje wola Twoja” – powiedział do siebie franciszkanin. W tym momencie samochód uderzył go bocznym lusterkiem. Zewsząd w stronę kierowcy posypały się kamienie, ale – o dziwo! – rzucali nie chrześcijanie, ale muzułmanie. Potem przyjechała policja.

Dopiero gdy po całym dniu misjonarz usiadł w przedsionku swojego domu, poczuł ból w ramieniu. Siedział w spoconej, zakurzonej, brudnej albie. Nie miał siły się rozebrać. Zapukali policjanci: „Ojcze, co mamy zrobić z tym człowiekiem?” – zapytali. „Nie bijcie go. Powiedzcie mu, że w niedzielę ma przyjść na Mszę do kościoła i przeprosić Boga i ludzi”. „On tego nie zrobi, to fanatyk religijny” – tłumaczyli. „No to powiedzcie mu, że zostanie dłużej w areszcie”. „A, to wtedy na pewno się zgodzi” – zaśmiali się, wiedząc, czym to grozi.

Kiedy nadeszła niedziela, ojciec w kościele przedstawił tego muzułmanina jako brata, który „chciał mu pomóc wejść do nieba”. Chłopak był zdziwiony, że nikt go nie potępia. Po Mszy uklęknął pokornie i przeprosił Pana Jezusa, a kapłan go objął.

Gdy wyszedł z kościoła, pan z rady parafialnej zapytał: „Czemu to zrobiłeś?”. Odpowiedział: „Chciałem zabić księdza, ale… jakaś siła wcisnęła mi nogę w pedał hamulca i skręciła moją ręką na kierownicy w bok”. „Wiesz, co to za siła?”. „Wiem, to wasz Jezus”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 lipca

Środa, XV Tydzień zwykły
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mt 11, 25-27
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do św. Krzysztofa 16-24 VII

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter