Świętych i błogosławionych mamy już dwudziestokrotnie więcej niż dni w roku! Pod koniec pontyfikatu św. Jana Pawła II, kiedy w 2004 r. opublikowano oficjalne Martyrologium Rzymskie, zawierało ono wykaz 6538 osób. Od tamtego czasu do spisu wyniesionych na ołtarze dołączają wciąż nowi. Szacuje się, że ich liczba sięga już 7 tys. Przypisanie każdemu z nich jednego dnia na liturgiczne wspomnienie jest niemożliwe. Nie tylko ze względu na brak dni. Kościół po Soborze Watykańskim II broni się, żeby obchody ku czci świętych nie „przysłoniły misterium Jezusa Chrystusa”.
W tym duchu co pewien czas dokonuje się „czyszczenie kalendarza”. Jedni święci w nim „awansują”, czyli ze względu na żywotność ich kultu i aktualność przykładu ich życia obchody ku ich czci są rozszerzane na cały Kościół albo są podnoszone do rangi święta. Obchody ku czci innych wypadają albo zostają ograniczone do jednego kraju, pojedynczej diecezji czy konkretnego zakonu. Ostatnie takie „czyszczenie kalendarza” miało miejsce za czasów papieża Franciszka w październiku 2021 r. Nie oznaczało bynajmniej wykreślenia jakiegokolwiek świętego z Martyrologium ani tym bardziej pozbawienia go chwały nieba.
Problem braku dni na indywidualne uczczenie każdego ze świętych zaistniał w Kościele już po pierwszych masowych prześladowaniach za czasów Nerona, kiedy męczenników za wiarę pojawiały się setki i tysiące. Warto nadmienić, że przez pierwsze trzy wieki chrześcijaństwa jako świętych czczono wyłącznie męczenników. Od praktyki modlitwy na ich grobach, zwłaszcza w rocznicę ich śmierci, zwaną „dniem narodzin dla nieba”, wziął się zwyczaj wznoszenia wokół ich grobów świątyń pod ich wezwaniem. Robiono to w taki sposób, żeby ołtarz stał bezpośrednio nad grobem. Chodziło o podkreślenie związku między Ofiarą Chrystusa uobecnianą na ołtarzu i ofiarą męczennika, zgodnie z biblijnym zapisem o wybieleniu szat świętych we krwi Baranka (por. Ap 7,14).
Takie wznoszenie budowli było czasem nie lada wyzwaniem geodezyjno-architektonicznym, bo prawo rzymskie zabraniało naruszania i przenoszenia grobów. Jakie wysiłki podejmowano, aby temu wyzwaniu sprostać, widzimy choćby na przykładzie dwóch rzymskich bazylik: św. Piotra na Watykanie i św. Pawła za Murami. Jednak wybudowanie świątyni czy choćby ołtarza ku czci każdego z męczenników, a potem również świętych wyznawców, przerastało możliwości i liturgiczne potrzeby wspólnoty wierzących. Wybawieniem z problemu okazało się podarowanie przez bizantyjskiego cesarza Fokasa papieżowi Bonifacemu IV rzymskiego Panteonu – będącej w ruinie pogańskiej świątyni poświęconej „wszystkim bogom”. Po remoncie i adaptacji budowlę tę poświecono Matce Bożej od Męczenników i zaczęto tam oddawać zbiorczo cześć wszystkim męczennikom. Tam ma źródło uroczystość Wszystkich Świętych.
Istotą świętowania tego dnia nie było nawiedzenie grobów wszystkich świętych, co było niemożliwe, tylko udział w Ofierze Chrystusa, która jest źródłem męczeństwa i wszelkiej świętości. Praktyka nawiedzania grobów w pierwszych dniach listopada i obchodów Dnia Zadusznego jest o wiele późniejsza. Mówi o tym ks. dr Bernard Czerwiński na następnej stronie. Znakiem, że Kościół przywiązuje do tej praktyki, a zwłaszcza do modlitwy za zmarłych, wielką wagę, jest „wypieranie” z kalendarza przez wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych nawet tak ważnej uroczystości, jaką jest niedziela, oraz rozciągnięcie czasu szczególnych łask związanych z nawiedzeniem cmentarzy aż na osiem pierwszych dni listopada. Nie trzeba się o to zabijać, żeby wszystkie groby nawiedzić we Wszystkich Świętych!
Dbałość o miejsca pochówku jest czymś szlachetnym. Zaduma nad przemijaniem może prowadzić do zbawczej przemiany. Spotkania z krewnymi nad mogiłami przodków mogą wzmocnić rodzinne więzi. To wszystko ważne. Ale nieprzemijający sens wszystkiemu nadaje Chrystus.



Co? Gdzie? Kiedy?



