Akcje powołaniowe prowadzone w internecie powodują, że zamknięte przed oczami ciekawych seminaryjne czy klasztorne furty otwierają się szeroko.

Bez wątpienia działania promujące powołania przekazują bardzo potrzebne informacje. Dzięki materiałom multimedialnym można dowiedzieć się, jaki jest charyzmat danego zgromadzenia albo jak w świetle teologii zrozumieć istotę powołania kapłańskiego. Można też poznać procedurę wstąpienia do seminarium, dowiedzieć się, jakie dokumenty skompletować itp. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że materiały promocyjne w przystępnej formie objaśniają plan formacji: ukazują plan dnia z codziennymi obowiązkami czy wyjaśniają przebieg studiów teologicznych odbywanych w drodze do kapłaństwa. Jeśli ktoś wyobraża sobie, że kleryk tylko modli się w kaplicy albo uczy przy biurku, to dzięki takim materiałom będzie mógł zobaczyć go przy zmywaku albo z grabiami przy pracy w ogrodzie. Jeśli myśli, że seminarzysta uczy się tylko filozofii i teologii, to dowie się też o nauce języków, psychologii czy historii.
Informacje od A do Z: od procedury przyjęcia do prozy życia kształtują ten pierwszy obraz, rozszerzają punkt widzenia i pomagają podjąć decyzję ewentualnym kandydatom.
PROSTE FABUŁY
Szczególne miejsce w całej gamie produktów promujących życie seminarzysty czy postulanta zajmują spoty powołaniowe, czyli kilkuminutowe filmiki. Przemawiają do widza przede wszystkim swoją autentycznością. Stworzone przez młodych ludzi, którzy już weszli na drogę powołania, stanowią formę świadectwa. Pokazują w wielkim skrócie, czym jest seminarium, co się w nim robi oraz – co bardzo ważne – kto do niego wstępuje. Zachęcają do zainteresowania się tym, co być może jest nieznane.
Dobrze wyprodukowane spoty łączą odpowiedni przekaz na temat seminarium czy zakonu, zachęcający tytuł, grafikę wstępną, która przyciągnie uwagę, sprawne przejścia między poszczególnymi ujęciami. Z pewnością wymaga to pomysłowości oraz wsparcia ludzi profesjonalnie zajmujących się taką twórczością. Bez osoby umiejącej posługiwać się kamerą lub znającej się na obróbce graficznej materiału – ani rusz.
Przykładem dobrej produkcji może być spot kleryków z Wrocławia zatytułowany „# klucze do kapłaństwa |Seminarium Wrocław |spot powołaniowy”. Jego fabuła jest prosta. Każdy element związany z powołaniem i drogą do kapłaństwa jest ukazany w popularnej formie hasztaga # wraz z odpowiednim hasłem. Jedno- lub dwuwyrazowe hasła wywoławcze trzymane przez kleryków w odpowiednim tempie zmieniają się, wraz z towarzyszącą muzyką. W całości daje to efekt właściwy dla współczesnych mediów społecznościowych. Pozostawia pewien przekaz i buduje pozytywne nastawienie wobec twórców.
Filmiki powołaniowie przemawiają niekiedy samym tytułem, który – zgodnie z logiką współczesnych mediów – im ciekawszy, tym lepszy. Najlepiej, gdy jest intrygujący, zabawny, a nawet ma w sobie nutkę przewrotności. Klerycy z Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu nagrali w 2024 r. spot zatytułowany „To nie jest piosenka, która ma zachęcać, żeby przyjść do seminarium”. Tytuł można odczytać na kilka sposobów. Z pewnością intencją twórców było zabawne i z dystansem pokazanie seminarium. Kamera wraz z młodym mężczyzną podjeżdżającym starym mercedesem, tzw. beczką, wchodzi do budynku i odwiedza poszczególne miejsca. Tej podróży towarzyszy rytmiczna muzyka zagrana przez samych kleryków. Jak refren powtarzają się słowa będące tytułem filmiku. Filmik przyciąga uwagę, jest dobrze zrobiony, a powracający tekst „To nie jest piosenka…” wpada w ucho. Efekt został osiągnięty, o czym świadczy dość duża jak na takie produkcje liczba odsłon.
WAŻNE PYTANIA
W czasie surfowania po internecie możemy też napotkać filmiki powołaniowe, których scenariusz prowadzi odbiorcę do rozwiązania jakiegoś problemu. Są to spoty z „tytułem-pytaniem”, np. „Czy pójść na księdza w tych czasach?” (WSD we Wrocławiu) albo „Czy seminarium to miejsce dla Ciebie?” (WSD Warszawa-Praga). Wobec przemian ostatnich lat nie dziwi, że najczęściej poruszanym problemem jest ten dotyczący sensowności obrania drogi do kapłaństwa, zdecydowanie dziś niepopularnej w społeczeństwie. Spotykamy w tych produkcjach tzw. gadające głowy: księży lub kleryków opowiadających o swojej drodze powołania. Młodzi twórcy próbują znaleźć remedium na statyczność tej formy przekazu, która jest w dużej mierze wymuszona samą treścią (świadectwa nie da się przecież opowiedzieć w trzech słowach). W wypadku spotu kleryków z Wrocławia były to czarne maseczki z przekreślonymi białym iksem ustami, nadające aluzyjności przekazowi. Atrakcyjności tego typu filmom dodaje też montaż. Obrazy ilustrujące daną wypowiedź dynamizują przekaz i powodują, że łatwiej trafia do odbiorcy.
Niekiedy filmiki umieszczane w mediach społecznościowych stanowią zachętę do przyjścia do seminarium na chwilę, np. na dzień otwarty czy dzień skupienia organizowany dla zainteresowanych. W spocie Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego stworzonym w 2024 r. oglądających wita u progu sam abp Adrian Galbas SAC, który zwraca się do nich słowami: „Moi drodzy, na co dzień drzwi do naszego seminarium są zamknięte, nie po to, żeby coś ukrywać, ale żeby zapewnić spokojną formację”. I dalej: „Drzwi naszego seminarium będą przez jeden dzień szeroko otwarte, żebyście mogli zobaczyć, gdzie jest czytelnia, jadalnia, jakie są pokoje, ale jeszcze bardziej, żebyście się przekonali, że nie jest to miejsce z kosmosu, a ci, którzy tutaj są, to nie są jacyś odjechani ludzie, tylko całkiem normalni”.
DAWID I GOLIAT
Słowa wypowiedziane przez abp. Galbasa, kiedy jeszcze był w Katowicach, w punkt ilustrują ogólną wymowę wszystkich filmików czy innych materiałów powołaniowych produkowanych w seminariach i zakonach. W ostatnich latach sam fakt pójścia do seminarium czy zgromadzenia zakonnego został poddany zmasowanej krytyce. Młodym ludziom coraz trudniej zdecydować się na taką drogę nie tylko ze względu na obiektywne wymagania, ale też ze względu na propagandowy, zorganizowany i jednostronnie rysowany przez media obraz kapłaństwa czy życia zakonnego poświęconego Bogu. Spoty powołaniowe są więc przede wszystkim próbą „odbicia” chociaż części zagrabionego terenu. Stereotypy, które powstały, trzeba – niczym miny rozsiane w przestrzeni komunikacyjnej – rozbrajać.
Oczywiste jest, że żaden filmik powołaniowy nie wzbudzi w nikim samego powołania. Obecność Kościoła w social mediach, według badań Moniki Przybysz opisanych w artykule na ten temat („Komunikacja instytucji eklezjalnych w mediach społecznościowych w perspektywie medioznawczej i teologicznej”), nie ma na celu zastępowania tradycyjnych form życia duchowego i duszpasterskiego. Nic nie zastąpi osobistego spotkania człowieka z Bogiem w sakramentach czy kapłana z wiernym w kościele. Materiały multimedialne mają inną ważną rolę do odegrania. Są jak haczyk z przynętą, który ma przyciągnąć rybę. Celem ostatecznym tych działań jest odejście od komputera i wejście w realne spotkanie.
A jeśli komuś, kto rozważa pójście do seminarium lub zakonu, obejrzenie jednego czy drugiego filmiku pomoże, to należy się z tego tylko cieszyć. W procesie podejmowania życiowej decyzji każda mądra treść, zwłaszcza podana w przystępnej formie, bardzo często z nutą humoru i dystansu, może okazać się bardzo pomocna. Tym bardziej, że w niedługim czasie czeka nas prawdziwy wysyp tekstów i materiałów zamieszczanych w części mediów o tym, jak to źle i niedobrze dzieje się w seminariach diecezjalnych i zakonnych. Z Biblii wiemy, że Dawid sprytem, za pomocą jednego kamienia, pokonał o wiele większego od siebie Goliata.