Kościół i klasztor franciszkanów przy Senatorskiej w Warszawie to wotum Zygmunta III Wazy za zwycięstwo pod Smoleńskiem. Zabytkowe wnętrza poprowadzą przez kilka stuleci, zapoznając z bohaterami i świętymi.

– Przemawia tu historia, zatrzymuje atmosfera modlitwy. Zachęcamy, żeby ten otwarty cały dzień kościół nie był pusty – zaprasza do odwiedzin o. Hieronim Tarłowski OFM, senior klasztoru.
Wchodzących na teren klasztorny wita figura Niepokalanej z 1851 r., którą wykonał Antoni Messing. Zanim wstąpimy do kościoła, trzeba koniecznie przejść przez XVIII-wieczne krużganki. Zobaczymy tam epitafia m.in. Klementyny Hoffmanowej, Rafała Hadziewicza (autora obrazów św. Franciszka i św. Antoniego z ołtarzy bocznych), Franciszka Smuglewicza, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Najliczniejsze upamiętniają bohaterów wojennych i powstańców warszawskich. Miejsce doceniają współcześni twórcy. Krużganki „zagrały” w wielu filmach: „Akcja pod Arsenałem”, „Katyń”, „Czas honoru”, „Sprawiedliwi”, „Jack Strong”, „Stulecie Winnych” czy „Zieja”.
Wnętrze kościoła zachwyca barokowym blaskiem. Harmonijne beże i brązy tworzą mistyczny klimat. Część wyposażenia pochodzi z połowy XVIII w. Zachował się ołtarz św. Józefa z mecenatu Augusta III Sasa i jego żony Marii Józefy, owalne płaskorzeźby z Męką Pańską i epitafia. Dobrze zachowane są też kaplice: NMP (1670), św. Antoniego (1750), Świętej Rodziny i Serca Pana Jezusa – obecnie zakrystia.
Z FUNDACJI KRÓLA
Skąd fundacja króla? Walczące z Moskwą wojska polskie weszły do Smoleńska 13 czerwca 1611 r., w dniu św. Antoniego. Po spektakularnym zwycięstwie i powrocie utraconych ziem do Rzeczypospolitej Zygmunt III ustanowił wotum dziękczynne i z poparciem papieża Grzegorza XV w 1623 r. sprowadził franciszkanów reformatów do Polski. Wszystko na cześć św. Antoniego Padewskiego, którego monarcha został gorącym wyznawcą. Już 4 października 1623 r. osobiście rozpoczął budowę kościoła, a wspierał go audytor papieski Emilio Altieri, późniejszy papież Klemens X. Fundacja powstała w niezabudowanej części ulicy Senatorskiej. Z tego powodu w archiwach widnieje opis świątyni pod tytułem in arenis – co znaczy „na piasku”. Wówczas ten teren nie leżał w granicach Warszawy. Była to pierwsza siedziba reformatów w Polsce. Utalentowany Zygmunt III własnoręcznie zrobił puszkę na komunikanty i podarował ją zakonnikom.
Kilkanaście lat później potop szwedzki dotarł na Senatorską i w 1657 r. wojska Jerzego Rakoczego zniszczyły klasztor i kościół. Siekierami zbezczeszczono ołtarze i krucyfiks, splądrowano majątek. Nieco później drewnianą świątynię przebudowano na murowaną – z inicjatywy kasztelana wojnickiego Stanisława Skarszewskiego. Obok kościoła wybudowano klasztor, którego obecny gmach powstał w latach 1671–1735.
Kościół upodobali sobie królowie – stał się ich miejscem rekolekcji. Bywali tu m.in.: Jan III Sobieski, August II, August III. Królowa Maria Józefa modliła się w prywatnej loży, po prawej stronie prezbiterium. Mówi się, że w 1766 r. w klasztorze ukrywał się słynny awanturnik Giacomo Casanova, poszukiwany po odbytych pojedynkach.
Wejście do klasztoru mieści się od strony klasycystycznych krużganków z 1791 r., które mają ciekawą historię powstania. Ponoć król Stanisław August Poniatowski złożył niezapowiedzianą wizytę. Zakonnicy nie mieli zastawy, na co monarcha był przygotowany. Polecił służbie przygotować ucztę w refektarzu. Na koniec podarował gospodarzom cenne nakrycia na 50 osób. Srebrny podarunek sprzedano i wybudowano krużganki wraz z murem dookoła klasztoru.
ROBINSONOWIE W WIEŻY
Po powstaniu styczniowym, w 1864 r., car zakazał działalności zakonom w Polsce. Klasztor został skasowany 7 lipca 1867 r. Od tego momentu duszpasterstwo prowadzili księża diecezjalni, aż do 1949 r. Świątynia mocno ucierpiała podczas II wojny światowej. Budynki stały się łupem Niemców i własowców. We wrześniu 1939 r. spłonęła kaplica Matki Bożej. Powstanie przyniosło kolejne straty. Na terenie kościoła i w sąsiedztwie toczyły się zacięte boje. Batalion „Zośka” brawurowo ewakuował kompanię „Rudy”. 31 sierpnia 1944 r. późnym wieczorem Andrzej Romocki „Morro” z dowódcą Ryszardem Białousem wyprowadzili z przybocznej piwnicy warszawian przebranych w niemieckie mundury. Przedostali się przez placówki wroga w Ogrodzie Saskim i ruszyli do Śródmieścia. Była to jedyna taka akcja podczas powstania.
W kaplicy Serca Jezusowego Niemcy spalili żywcem 30 powstańców. Do legendy przeszli warszawscy robinsonowie, którzy mieli kryjówkę w kościelnej wieży, kiedy po kapitulacji miasta i pomimo rozkazu Niemców nie opuścili miasta. Podczas powstania spłonęła sygnatura, wnętrze kościoła z ołtarzem głównym, dwa ołtarze boczne, organy, ambona i dach. Częściowo zachowały się sztukaterie, tabernakulum, krata. Budynek klasztoru spłonął doszczętnie.
W 1949 r. kard. Stefan Wyszyński przekazał kościół i parafię prawowitym właścicielom – franciszkanom. Po latach odbudowy świątynia została wpisana na listę zabytków, a 18 stycznia 1969 r. Prymas konsekrował odnowiony ołtarz główny. Władze komunistyczne odebrały 7/8 klasztoru i przeznaczyły go dla Zakładu Osiedli Robotniczych. Wnętrza zostały przebudowane i przekształcone. Zabrano zakonnikom także ogród klasztorny; mieści się tam obecnie szkoła przy Niecałej.
MISJA NA DZIŚ
Ojciec Hieronim Tarłowski podkreśla znaczenie modlitw przed ołtarzem św. Antoniego. – Ludzie przychodzą tu z całego miasta. Odprawiamy Msze ku czci św. Antoniego co wtorek o 8.00 i 18.00. Czytamy podziękowania i prośby, których jest mnóstwo – mówi. Antoni Padewski opieką obejmuje szczególnie małżeństwa, dzieci, górników, ubogich, narzeczonych, położnice, ludzi i rzeczy zaginione. W kościele można pomodlić się również przy relikwiach Franciszka z Asyżu, Jana Pawła II, José Sáncheza del Río, Piera Giorgia Frassatiego i Hanny Chrzanowskiej – pielęgniarki, która urodziła się przy Senatorskiej 38, naprzeciw kościoła.
Aktualnie nie można zwiedzać krypt, które wymagają remontu. Być może jednak w przyszłości będzie można je zobaczyć, wraz z pochówkami z XVII/XVIII w.