„Potrafił do religijnej niemal żarliwości doprowadzić swą filozofię czynu. Jego »na stos« nie było frazesem. Jego absolut to Polska”.

Tymi słowami wspominał gen. Augusta Emila Fieldorfa współtowarzyszysz więziennej niedoli Jan Hoppe. Za taką postawę „Nil” zapłacił najwyższą cenę – został przez komunistów zamordowany 24 lutego 1953 r., a sprawcy tej zbrodni sądowej nigdy nie ponieśli odpowiedzialności.
SZLAK WOLNOŚCI
Polski mundur Fieldorf założył jako nastoletni działacz ruchu strzeleckiego organizowanego w Krakowie przez Józefa Piłsudskiego. Przysiędze wojskowej pozostał wierny do końca życia. Przeszedł cały szlak bojowy I Brygady Legionów, ciesząc się doskonałą opinią przełożonych, czego wyrazem była przyznana mu w 1916 r. w czasie walk na Wołyniu i wręczona osobiście przez Piłsudskiego odznaka „Za Wierną Służbę”. „Wszystko można było znieść, bo wizja niepodległej Ojczyzny była tak oszałamiająco piękna i tak – mimo wszystko – realna, że warto było walczyć, cierpieć i głodować” – opowiadał po latach żonie. W listopadzie 1918 r. wraz z kolegami rozbrajał krakowskie garnizony austriackie i wywiesił biało-czerwoną flagę na wieży ratuszowej. Potem walczył o wschodnie granice, wypierał bolszewików z Wilna i Kijowa, a w decydującym momencie bitwy warszawskiej w sierpniu 1920 r. służył w grupie uderzeniowej, która pod dowództwem Piłsudskiego ruszyła znad Wieprza na nacierające na Warszawę hordy bolszewików.
W II Rzeczypospolitej Fieldorf służył w Wilnie, Trokach i Brzeżanach, gdzie dowodził 51 pułkiem piechoty w Brzeżanach. Nieskory do udzielania pochwał podkomendnym dowódca elitarnego Korpusu Ochrony Pogranicza gen. Jan „Kruk” Kruszewski pisał o nim: „odznacza się odwagą, umiejętnością szybkiego podejmowania decyzji, rozwagą w chwilach zagrożenia. Umie żyć z żołnierzami i wychowywać ich w zamiłowaniu dyscypliny i porządku. Ogólna ocena: nadzwyczajny”.
POLSKA WALCZĄCA
Po kampanii wrześniowej 1939 r. Fieldorf przedostał się do Francji. Chciał odtwarzać Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie i walczyć w nich, ale utalentowanego oficera skierowano do działań na terenie okupowanego kraju. Został jednym z organizatorów Związku Walki Zbrojnej, przekształconego 14 lutego 1942 r. w Armię Krajową. Stanął na czele Kierownictwa Dywersji, czyli legendarnego Kedywu. Pod jego dowództwem oddziały AK przeprowadziły kilka tysięcy akcji dywersyjnych, niszcząc sprzęt i infrastrukturę służącą niemieckiemu okupantowi, a także wykonały ponad 2 tys. wyroków śmierci na agentach gestapo i funkcjonariuszach niemieckiego aparatu terroru. Najgłośniejszą z nich była Akcja „Kutschera”, w wyniku której zasłużoną śmierć z rąk żołnierzy AK poniósł kat Warszawy Franz Kutschera, odpowiedzialny za bestialskie mordy dokonane na tysiącach bezbronnych Polaków.
Jednocześnie Fieldorf organizował od końca 1943 r. głęboko zakonspirowaną organizację, której kryptonim „NIE” brał się od pierwszych liter najważniejszego dla Fieldorfa słowa: niepodległość. Jej celem miała być walka z nowym okupantem, jakim w wyniku rozwoju wypadków dziejowych stawała się Rosja sowiecka. Generał „Nil” słusznie oceniał, że przy aprobacie wolnego świata powojenny los Polski będzie przesądzony, a brunatną okupację zastąpi okupacja czerwona. Wysiłki organizacyjne nad stworzeniem nowej konspiracji przerwało przypadkowe aresztowanie przez NKWD w marcu 1945 r. Nie rozpoznano go wprawdzie, ale pod fałszywym nazwiskiem Walenty Gdanicki dwa lata spędził w sowieckim łagrze w obwodzie swierdłowskim. Wrócił do Polski i na swoje nieszczęście ujawnił się przed Rejonową Komendą Uzupełnień w Łodzi. Bezpieka nie odpuściła – w 1950 r. został aresztowany.
ZBRODNIA W ŚWIETLE PRAWA
Przeszedł okrutne śledztwo, podczas którego był brutalnie torturowany w więzieniu na Rakowieckiej. Potem przyszedł proces pokazowy. Stalinowska prokurator płk Helena Wolińska oskarżała go o to, że „idąc na rękę władzy hitlerowskiego państwa niemieckiego jako szef Kedywu KG AK wydawał rozkazy podległym sobie oddziałom, rozpracowania oraz likwidowania oddziałów partyzantki radzieckiej i lewicowych podziemnych ugrupowań oraz poszczególnych ich działaczy, w szczególności PPR, GL i AL”. Wyrok skazujący zapadł szybko: kara śmierci. W uzasadnieniu komunistyczni sędziowie pastwili się nie tylko nad generałem, ale też nad całym obozem niepodległościowym. Padały kłamliwe sformułowania, że „działalność Kedywu przeprowadzona była w kontaktach z Niemcami” oraz że „rodzima reakcja usiłowała skłonić pragnący walki naród do czekania z bronią u nogi. Uwzględniając aspekt polityczny sprawy, szef »Kedywu« Komendy Głównej AK na łaskę nie zasługuje”.
Przez blisko rok generał oczekiwał w celi śmierci na wykonanie wyroku. Wreszcie 24 lutego 1953 r. stanął na szafocie, a kat założył na jego szyi śmiertelną pętlę, tak jak przed laty na stokach Cytadeli Rosjanie uczynili z Romualdem Trauguttem. Jego ciało wrzucono do bezimiennej mogiły, prawdopodobnie na warszawskiej „Łączce”, i do dziś trwają prowadzone przez IPN poszukiwania doczesnych szczątków „Nila”.
Jego oprawcy uniknęli odpowiedzialności za dokonaną zbrodnię. W III RP wszczęto wprawdzie śledztwo przeciwko prokurator Wolińskiej, która po 1968 r., już jako żona prof. Włodzimierza Brusa, wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, ale nigdy nie stanęła przed sądem. Nie pomogły wnioski ekstradycyjne ani wydany w 2007 r. przez prokuratorów IPN europejski nakaz aresztowania. Wolińska śmiała się w twarz polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, oskarżając przy tym Polaków o antysemityzm. Z niebywałą arogancją w wypowiedziach dla prasy brytyjskiej straszyła: „skręcę kark polskiemu prokuratorowi, który mnie oskarżył” i grzmiała: „mam gdzieś polskie władze”. „The Independent” pisał: „Pani Wolińska ma żydowskie pochodzenie i w kontekście losów polskich Żydów należy do tej nielicznej mniejszości, która przeżyła Holocaust. Ekstradycja do kraju Auschwitz i Birkenau prawdopodobnie wywoła burzę protestów organizacji żydowskich”. Pozostała więc bezkarna, dożywając pogodnej starości aż do 2008 r. Jedyną karą symboliczną, jaką była w stanie wymierzyć jej wolna Polska, za którą zginął gen. „Nil”, był akt odebrania jej przez prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego nadanych w PRL wysokich odznaczeń państwowych.