Pod koniec tegorocznego Wielkiego Postu warto porównać się nie tylko do młodszego syna, który odebrał przysługujący mu po śmierci ojca spadek.

Starszy syn był grzeczny i poddany ojcu. Poruszające są nie tylko słowa jego bezpodstawnych oskarżeń wobec brata, ale i poczucie, że nie jest dostatecznie kochany. A jak jest z nami? Zapraszam dziś do przeprowadzenia rachunku sumienia z pozycji tego „świętszego”.
Rachunek sumienia. Syn zauważył najpierw dobroć swojego Ojca – wielkie obdarowanie, którego się świadomie pozbawił. Nie chodzi o paragon, rachunek, który trzeba teraz Bogu spłacić. Chodzi o ocenę relacji z żywą Osobą. Zobacz swoją nędzę i grzech po tym, jak się pozbawiłeś bliskiej relacji ze źródłem miłości.
Żal za grzechy. Skrucha nie może być wywołana tym, że zawaliłem regulamin. Powinna wypływać z tego, że skrzywdziłem Boga, mojego najlepszego Przyjaciela. Syn się przyznał: „Tak, zgrzeszyłem”. Zauważmy jednak, że nie mówi o roztrwonieniu majątku ani o przekroczeniu Prawa. On mówi: „Zgrzeszyłem przeciwko tobie, tato”.
Mocne postanowienie poprawy. Chcę się podnieść, robię to dla Boga, dla siebie i dla innych. Sam nie dam rady, więc wyciągam ręce do Boga. Syn jest gotowy ponieść konsekwencje swojego postępowania. Dlaczego? Ponieważ jest otwarty na zmiany.
Szczera spowiedź to wyznanie o tym, jak żyję, w czym upadam i gdzie potrzebuję pomocy. Coś takiego może uczynić człowiek, który widzi, jak bardzo Bogu zależy na jego życiu. Można bez lęku wyznać swoje grzechy tylko wtedy, gdy się doceni, że Bóg stworzył mnie jako najlepszy produkt, i to na dożywotniej gwarancji. Tylko Bóg potrafi wyrwać człowieka z otchłani i otworzyć mu oczy naprawdę.
Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. To moment, w którym patrzę na siebie i świat i w zakamarkach jestem gotowy szukać Boga. Patrzę na to, co się dzieje wokół mnie, oczami Pana Boga. Nie po ludzku, i to jeszcze z pesymizmem w sercu. Z takiej otwartości rodzi się wrażliwość na Boga, siebie i bliźniego, a to z kolei prowadzi do chęci zadośćuczynienia za zło, do którego się dołożyłem.