Zjednoczone Królestwo powinno być już poza Unią Europejską, tak się jednak nie stało ze względu na opozycję. Ale rządowi udało się przepchnnąć przez Izbę Gmin wniosek o przedterminowych wyborach.
Do brexitu dojść ma tak czy siak, bowiem Izba Gmin przyjęła porozumienie. Gra jednak toczy się o to, czy odbędzie się on dopiero 31 stycznia 2020 roku, cyz też zgodnie z pomysłem Tuska ("flextension") wcześniej.
W końcu wybory
12 grudnia 2019 roku odbędą się przyspieszone wybory w Wielkiej Brytanii. Premier wcześniej próbował kilkukrotnie do nich doprowadzić, nie udało się to jednak ze względu na twarde stanowisko opozycji. Która, co ciekawe, wcześniej nieustannie się ich domagała.
Można spekulować, że plan premiera Borisa Johnsona jest następujący: zdobyć w wyborach swobodną większość w Izbie Gmin, doprowadzić do brexitu przed świętami albo przed Nowym Rokiem, a potem rządzić niezależną od Unii Wielką Brytanią przez lata. Zgodnie z koncepcją "flextension" (od "flexible extension", "elastyczne przedłużenie") Brytania może opuścić Unię przed 31 styczniem, jak tylko będzie gotowa.
Premier kontra Corbyn
Główni przeciwnicy Torysów, Laburzyści (czyli przedstawiciele Partii Pracy), nie zamierzają się jednak poddawać.
Razem możemy zniszczyć skorumpowany system i zbudować sprawiedliwy kraj, który troszczy się o wszystkich
powiedział Jeremy Corbyn, lider Partii Pracy.
Idziemy więc po oszustów podatkowych. Idziemy po szemranych właścicieli domów. Idziemy po złych szefów. Idziemy po wielkich truciecieli
dodał, zaznaczając, że rządy jego partii uderzą w elity, które "boją się płacenia podatków".
Premier Boris Johnson zainaugurował kampanię, odwiedzając jeden ze szpitali w Cambridge. Odniósł się do brexitu, obarczając winą za jego kolejne opóźnienie Jeremy'ego Corbyna.
Mieliśmy fantastyczną umowę na stole
powiedział. Stwierdził też, że doprowadzi brexit do końca "nie później niż w styczniu przyszłego roku".
Według "Politico", w najnowszym sondażu Torysi mogą liczyć na przewagę 13 punktów procentowych nad Laburzystami. Partia Konserwatywna miałaby uzyskać 37, Liberalni Demokraci 18, Zieloni 4. Warto przypomnieć, że w Wielkiej Brytanii do Izby Gmin obowiązują jednomandatowe okręgi wyborcze, rozkład mandatów w niższej izbie parlamentu jest trudniejszy do przewidzenia niż w polskim systemie proporcjonalnym.