14 czerwca
sobota
Bazylego, Elwiry, Michala
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bój o Narwik

Ocena: 5
83

Kiedy we wrześniu 1939 r. wskutek agresji niemieckiej i sowieckiej Polska została wymazana ponownie z map świata, tysiące żołnierzy polskich docierało do Francji, aby kontynuować walkę. Pamiętali o wskazaniu Józefa Piłsudskiego: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo”.

fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe | Panorama zniszczonego Narwiku, 1940 r.

Polska weszła do wojny z III Rzeszą, będąc pewna, że Francja i Wielka Brytania wywiążą się ze swych zobowiązań. Gwarancje pozostały jednak martwym zapisem. Zamiast działań militarnych, dzięki którym możliwe było zduszenie niemieckiego imperializmu w ciągu najwyżej kilku miesięcy, alianci wybrali stan „na przeczekanie”. Był to błąd, za który Europa i świat zapłaciły 60 mln ofiar. W miejsce ofensywy alianckiej wymierzonej w III Rzeszę i mimo formalnie wypowiedzianej 3 września 1939 r. Niemcom wojny francuscy żołnierze uprawiali wokół „linii Maginota” ogródki, a brytyjskie bombowce, zamiast zrzucać ładunki wybuchowe na niemieckie fabryki broni, zrzucały ulotki informujące żołnierzy Wehrmachtu, że „wojna to zło”. I sami nazywali ten stan rzeczy „dziwną wojną”.

Po latach dowódca sił lądowych NATO w Europie gen. Alphonse Juin stwierdzał gorzko: „Trwając bezczynnie, pozwoliliśmy Niemcom i Rosji zdruzgotać Polskę związaną z nami paktem sojuszniczym. Cóż za hańba!”. Podczas procesu norymberskiego naczelny dowódca Wehrmachtu feldmarszałek Wilhelm Keitel zeznawał: „Gdyby w 1939 r. Francuzi natarli, Niemcy mogli im przeciwstawić tylko pozory obrony”, a jego szef sztabu gen. Alfred Jodl dodawał: „We wrześniu 1939 r. Rzesza uniknęła katastrofy dzięki bezczynności 110 dywizji francuskich, które nie natarły na 23 dywizje niemieckie”. Potwierdzała się maksyma, że jeżeli przywódcom brakuje odwagi, następne pokolenia płacą za to krwią. Alianci przekonali się o tym bardzo szybko.

 


PORT, KTÓRY NIE ZAMARZA

Hitler nie zaspokoił bowiem swego apetytu zajęciem Polski i podzieleniem się ze Stalinem Europą Środkowo-Wschodnią. Jego celem było stworzenie imperium, w którym dyktat Berlina stanowiłby wszechobowiązujące prawo dla całej Europy. Po siedmiu miesiącach po podbiciu osamotnionej w walce Polski najechał na Zachód. Zaczął od Danii i Norwegii. Zajęcie Norwegii miało kluczowe dla Niemców znaczenie w planowanej rozprawie z Francją i Wielką Brytanią. W kwietniu 1940 r. rozpoczęły się walki o norweski Narwik. Był to port o niezwykłym znaczeniu strategicznym. Nie zamarzał, a to było ważne dla przemysłu zbrojeniowego. Przez Narwik dostarczano bezcenną szwedzką rudę żelaza, gdy bałtycki port Lulea zimą nie mógł funkcjonować.

Aby zdobyć miasto, Niemcy wysłali 9 kwietnia 1940 r. wielką grupę desantową, która przełamała norweską obronę, nieskorą zresztą do stawiania oporu. Na pomoc Norwegii ruszyli alianci, widząc, że teraz niemiecki atak to preludium do rozgrywki z Francją, a potem Wielką Brytanią. Do rozprawy z liczącymi prawie 8 tys. niemieckimi oddziałami doborowych strzelców górskich i marynarzy ściągnięte zostały oddziały francuskiej Legii Cudzoziemskiej i brytyjskiej 24 Brygady Gwardii Królewskiej. Było to zbyt mało, aby odnieść sukces. Dlatego alianci wymogli na naczelnym wodzu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. Władysławie Sikorskim decyzję, żeby skierował do walki Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich.

 


PODHALAŃCZYCY

Brygada Podhalańczyków powstała na przełomie 1939 i 1940 r. Zaciągnęli się do niej żołnierze polscy, którzy po kampanii wrześniowej przebili się różnymi drogami nad Loarę, a także emigranci zarobkowi, którzy w okresie międzywojennym pracowali we francuskich fabrykach i kopalniach. Dowództwo nad liczącą prawie 5 tys. żołnierzy brygadą objął gen. Zygmunt Bohusz-Szyszko. Doświadczony w bitwach legionowych, na polach wojny polsko-bolszewickiej, w dowodzeniu elitarnymi jednostkami Korpusu Ochrony Pogranicza oraz w kampanii wrześniowej, gdy w największej stoczonej wówczas bitwie nad Bzurą prowadził do boju 16 dywizję piechoty, potrafił w dusze żołnierzy przelać wiarę w zwycięstwo.

Początkowo brygada miała być użyta jako część alianckiego korpusu ekspedycyjnego, przygotowanego, by ruszyć na odsiecz Finlandii, gdy ta zimą 1939 r. została najechana przez Sowietów. Był to bowiem jeszcze czas, gdy wolny świat słusznie traktował Rosję jako totalitarne państwo współodpowiedzialne za wybuch wojny i wszelkie wynikające z tego tragedie. Ponieważ sowiecko-fińska wojna zimowa zakończyła się, brygadę wysłano, aby biła się o Norwegię. Hasło „za naszą i waszą wolność” stawało się znów obowiązującym dla żołnierzy polskich nakazem moralnym, mimo iż mieli świadomość, że wypełniają je wobec aliantów, którzy kilka miesięcy temu nie ruszyli w obronie Rzeczypospolitej.

Podhalańczycy, przetransportowani w zimne fiordy północnej Norwegii, poszli do boju w maju 1940 r. Wspierani byli przez walecznych marynarzy z niszczycieli ORP „Burza”, „Błyskawica” i „Grom”, a także załogi przedwojennych statków pasażerskich „Batory”, „Sobieski” i „Chrobry”. Dla wielu marynarzy był to ostatni rejs. 4 maja 1940 r. niemiecki bombowiec He 111 zatopił ORP „Grom”; śmierć poniosła licząca prawie 60 ludzi załoga. Mimo strat zaciekłość polskich żołnierzy była tak wielka, że dzięki nim Narwik został zdobyty.

Do legendy oręża polskiego przeszło trwające prawie 15 godzin natarcie na przedmieście Narwiku, Ankenes, gdzie na górzystych szczytach, walcząc na bagnety, Polacy przełamali niemiecki opór. Było to pierwsze zwycięstwo od porażki września 1939 r., co miało ogromny wpływ na podniesienie morale Polaków. W prasie konspiracyjnej wydawanej pod okupacją niemiecką i sowiecką pisano: „Walki naszych strzelców w górach Norwegii są jednym z najpiękniejszych epizodów tej wojny. Dla nas są pierwszą wiadomością po klęsce, że wojsko nasze znów walczy”.

Niestety, tego sukcesu nie dało się wykorzystać, bo w tym czasie Niemcy najechali na Francję. „Trzeba było przerwać zwycięską bitwę i przygotować się do odwrotu w ciężkich warunkach” – zapisał gen. Bohusz-Szyszko. Podhalańczycy zostali na początku czerwca 1940 r. przetransportowani do Francji i w jej obronie wykrwawili się doszczętnie. Na tzw. reducie bretońskiej brygada została rozbita i tylko nielicznym udało się przeżyć i ewakuować na Wyspy Brytyjskie. Zostali później żołnierzami 1 Dywizji Pancernej, która w 1944 i 1945 r. wyzwalała Francję, Belgię i Holandię, a ich dowódca gen. Bohusz-Szyszko zasilił szeregi armii gen. Władysława Andersa i jako dowódca 5 Kresowej Dywizji Piechoty, a potem zastępca dowódcy 2 Korpusu Polskiego wyzwalał spod niemieckiego jarzma Italię.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Historyk, doradca prezesa IPN, w latach 2016–2024 był szefem Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych


redakcja@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 14 czerwca

Sobota, X Tydzień zwykły
Wspomnienie bł. Michała Kozala, biskupa i męczennika
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): 
Mt 5,33-37

+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter