Miasto Pompeje upada i ginie, ale żołnierz pozostaje na swoim miejscu, mimo że nie może nic więcej zrobić.

W79 r. n.e. wybuchł Wezuwiusz, niszcząc miasto Pompeje oraz część Herculanum. Mieszkańcy zostali pogrzebani pod warstwą popiołu, który przez wiele lat chronił ruiny przed zniszczeniem. Dopiero w XIX w. rozpoczęto pierwsze wykopaliska. Archeolodzy byli zaskoczeni tym, jak dobrze Pompeje zachowały się pod tą popiołową osłoną. Odnaleziono cenne artefakty: przedmioty codziennego użytku, resztki domów, tawern, sklepów, a także freski.
Jednym z najbardziej zdumiewających odkryć były puste przestrzenie w popiele, które odpowiadały pozycjom ciał mieszkańców, zmarłych natychmiast z powodu ekstremalnej temperatury. Włoski archeolog Giuseppe Fiorelli wpadł na pomysł wypełnienia tych przestrzeni gipsem i wodą, co pozwoliło utrwalić formy ciał ludzkich jako świadectwo tragedii, która rozegrała się w tym miejscu. Dzięki Fiorellemu dzisiaj możemy oglądać ostatnie chwile mieszkańców Pompejów, prezentowane w muzeum, które powoduje dreszcze. Ostatnie uściski zakochanych, ostatnie chwile dzieci, psa… Wśród ofiar znaleziono również mężczyznę, który prawdopodobnie był żołnierzem – stojącego na straży, wciąż w zbroi.
Żołnierz ten zainspirował angielskiego artystę Edwarda Poyntera (1836–1919) do namalowania obrazu w stylu akademizmu, nieco podobnego do dzieł naszego Henryka Siemiradzkiego. Żołnierz pozostaje na posterunku, skupiony. Jego spojrzenie i wyraz oczu, odbijających płomienie, których refleksy widać również na zbroi, są pełne ekspresji. Za nim, w małym tunelu uliczki, na której stoi, widać ciała ofiar oraz jeszcze żywych ludzi, bezskutecznie próbujących uciec przed lawą.
Bez względu na interpretację dzieło Poyntera porusza. Technika świetlna jest bezbłędna, a twarz przerażonego, lecz niezłomnego żołnierza naprawdę wzrusza. Miasto upada i ginie, ale żołnierz pozostaje na swoim miejscu, mimo że nie może nic więcej zrobić. Dla niektórych jego lojalność, odwaga i poczucie obowiązku są godne podziwu. Innym ta postawa może wydawać się nierozsądna – żadnej próby ucieczki? Może jednak dla niego Pompeje były ukochanym domem, którego nie chciał opuszczać.
Święty Paweł, gdy w Liście do Tymoteusza prosi go, by był „jak dobry żołnierz Jezusa Chrystusa” (2 Tm 2, 3), miał pewno przed oczyma takiego strażnika jak ten z Pompei.