Mistrz Wincenty Kadłubek w legendach zapisanych w „Kronice polskiej” zostawia przepis na zbudowanie silnego państwa. Korzysta z dziedzictwa starożytnych i etyki chrześcijańskiej.

„Zrozumiał z pewnością najdzielniejszy z książąt, że wszelkie dowody dzielności, wszelkie oznaki zacności odbijają się w przykładach przodków jakby w zwierciadłach”. Tak pisał Wincenty Kadłubek (1150–1223), uczony, biskup krakowski i błogosławiony Kościoła, określając mianem „najdzielniejszego z książąt” Kazimierza Sprawiedliwego, z którego polecenia napisał kronikę. Oprócz danych historycznych, korzystając z doskonałej znajomości kultury greckiej i rzymskiej, stworzył legendy ukazujące waleczność, spryt i mądrość przodków, którzy kochają wolność i sprzeciwiają się tyranii. Od ponad 800 lat przeglądają się w nich pokolenia.
WSPÓLNIK KRÓLESTWA
Legendarne dzieje Polski sięgają czasów starożytnych Greków, Rzymian, Gallów czy Partów. Z tymi ludami nasi przodkowie toczą zwycięskie boje, wykazując się przy tym licznymi cnotami. „Tak dalece nie ponaglała ich żądza panowania ani namiętność posiadania, lecz siła dojrzałej odwagi była ich żywiołem, iż poza wielkodusznością nic nie uważali za wielkie i przyrostowi swej dzielności nie stawiali nigdy żadnych granic”.
Jednym z wodzów jest Grakchus, który przybywa z Karyntii (dziś Chorwacja), aby objąć władzę. Na miejscu, „jako że miał dar wypowiadania głębokich myśli, zwołuje na wiec całą gromadę, twarze wszystkich ku sobie zwraca, wszystkich życzliwość pozyskuje, u wszystkich posłuszeństwo sobie jedna”. Grakchus to zlatynizowana forma rodzimego imienia Krakchus, czyli Krak. Ten zdobywa przychylność wspólnoty swoją mądrością. Nie używa argumentu siły, ale siły argumentu. Tłumaczy zebranym swoją koncepcję panowania. Według niego król powinien być wielkoduszny, oględny i dzielny. Nie może wyniośle górować nad innymi, ale musi być „wspólnikiem królestwa”, bo „wierzy, iż zrodzon nie sobie jest, lecz światu całemu”. Jego panowanie ma mieć charakter służebny wobec wspólnoty i odznaczać się umiłowaniem uniwersalnych wartości.
U korzenia wspólnoty Polaków zostaje wyznaczona złota zasada, według której niemożliwa staje się tyrania jednostki. Dlatego Grakchus zyskuje uznanie i „wszyscy pozdrawiają go jako króla”. On zaś „stanowi prawa, ogłasza ustawy”. Mistrz Wincenty wskazuje, że państwo potrzebuje władcy, który zabezpieczy jego funkcjonowanie. W czasach Grakchusa „sprawiedliwością nazwano to, co sprzyja temu, co może najmniej”. Kadłubek wyraża tu istotę chrześcijańskiego humanizmu. Władca ustala prawa biorące w ochronę najsłabszych, będące zaporą przed zapędami silnych i bezwzględnych. Wtedy panuje wolność i możliwy staje się rozwój całej wspólnoty.
WALKA Z CAŁOŻERCĄ
Za panowania Grakcha nie brakuje jednak wyzwań. „Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą” (w oryginale Kadłubek posłużył się greckim neologizmem holophagus). Tak, mowa o potworze znanym nam po wiekach jako smok wawelski. Istnienie całożercy zagraża bezpieczeństwu wspólnoty, gdyż pożera on „według wyliczenia dni (…) określoną liczbę bydła”. A jeśli mieszkańcy nie dostarczyliby bydła, „niby jakichś ofiar, to byliby przez potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich”.
Król postanawia działać i zbiera na radę swoich dwóch synów. Nakazuje im pokonać smoka. Synowie nie dają rady zrobić tego w walce. Skuteczny okazuje się dopiero podstęp: „Bowiem zamiast bydląt podłożyli w zwykłym miejscu skóry bydlęce, wypchane zapaloną siarką. I skoro połknął je z wielką łapczywością całożerca, zadusił się od buchających wewnątrz płomieni”.
Koniec całożercy nie kończy kłopotów królestwa. Namiętność władzy zwycięża. Młodszy syn napada i zabija starszego. Zbrodnię bratobójstwa stara się przykryć: idzie za marami brata, „wylewając krokodyle łzy” (jest to jedna z pierwszych w Europie zapisanych wzmianek o łzach krokodyla, który według ówczesnych przekonań, przywiezionych przez krzyżowców, miał ronić łzy po zabiciu człowieka). Zbrodnia wychodzi jednak na jaw i zostaje wygnany. Grakch umiera, a na skale, w której mieszkał całożerca, zostaje założony gród nazwany na cześć mądrego władcy Grakchovią, czyli Krakowem.
PIĘKNA WANDA
Mistrz Wincenty tka legendarne dzieje, kierując się dużym realizmem. Po śmierci króla powstaje problem następstwa tronu. Ciągłość władzy zapewni córka Wanda. Ta odznaczała się wielką mądrością, której dorównywała uroda: „Albowiem i najrozważniejsi z roztropnych zdumiewali się nad jej radami, i najokrutniejsi spośród wrogów łagodnieli na jej widok”. Jednym z przeciwników młodej władczyni zostaje „pewien tyran lemański”. Słowo oznacza bezimiennego Niemca (dopiero Jan Długosz nadał mu imię Rydygier). Pod wpływem Wandy najeźdźcy ulegają „raczej jakiemuś jej urokowi niż przemocy oręża” i odstępują od „świętokradztwa, nie od walki”. Jak tłumaczą się sami wojowie: „nie boją się człowieka, lecz czczą w człowieku nadludzki majestat”. U Kadłubka spór kończy się zwycięstwem Wandy, która dożywa długich lat (to w późniejszych wersjach Wanda rzuca się do rzeki, broniąc się przed związkiem z księciem). Sam zaś książę lemański wygłasza pochwałę Wandy i dotknięty siłą jej piękna, rzuca się na miecz.
Opowieść o Wandzie ma jasny charakter antyniemiecki. W drugiej połowie XII w. państwo piastowskie miało za sobą już prawie 200 lat rywalizacji z cesarstwem niemieckim. Mistrz Wincenty chciał przestrzec rodaków przed zapędami żywiołu niemieckiego. Legenda uzasadniała wyższość moralną polskiej sprawy, która przybiera postać pięknej i mądrej władczyni, nad sprawą niemiecką, kierującą się siłą tyrana. Współczesne feministki mogłyby przystać na myśl Kadłubka, wskazującą wartość kobiecego geniuszu. Po mordzie bratobójczym, kiedy Grakchowia była w niebezpieczeństwie, to od kobiety przychodzi ratunek. Jakże daleka wydaje się ta myśl od stereotypu o ciemnym średniowieczu, które miało spychać kobiety na margines…
BUDUJĄCE MITY
Legendy Mistrza Wincentego urosły do miana mitów wyznaczających drogę do ukształtowania się wspólnoty obywateli Rzeczypospolitej, którzy patrzyli na państwo z odpowiedzialnością. Mit o smoku pokazuje, że u początków istnieje konieczność zrobienia porządku. Smoka należy pokonać, gdyż jako „całożerca” pozostaje nieustannym zagrożeniem. Nie da się też zbudować trwałej wspólnoty, jeśli będzie ulegało się tyranom. Potrzeba odważnych liderów, co obrazuje przykład Wandy. Głos Mistrza Wincentego i dziś można wziąć pod uwagę w refleksji nad stanem państwa, które potrzebuje mądrych władców, sprawiedliwych praw i poszanowania głosu równych obywateli.