Znam kilka osób, które zawsze stoją na stanowisku, że z faktami się nie dyskutuje.

Białe jest białe, a czarne jest czarne. I co do zasady zgadzam się z takim podejściem do życia. Dlatego zacznę od tego, że zakończony niedawno sezon piłkarskiej Ekstraklasy pod jednym względem nie przyniósł powodu do dumy. Jeśli spojrzymy na średnią punktów za mecz, to mamy mistrza z najgorszym takim dorobkiem od 1995 r. To od tamtego czasu w polskiej lidze za wygraną drużyna otrzymuje trzy oczka. I po raz pierwszy od prawie trzydziestu lat wystarczyło zrobić tak niewiele, by sięgnąć po tytuł. Skoro więc z faktami się nie dyskutuje – przyjmuję to do wiadomości. Mamy mistrza, na którego wizerunku jest co najmniej jedna poważna rysa. Pesymista może dorzucić jeszcze jeden fakt. Otóż od 2021 r. żadna drużyna nie potrafiła obronić tytułu. Wtedy zrobiła to Legia Warszawa. Po niej mistrzostwo wywalczyli kolejno piłkarze Lecha Poznań, Rakowa Częstochowa i teraz Jagiellonii Białystok. I te częste, rokroczne zmiany na szczytach rzeczywiście mogą być dowodem na słabość polskiej ligi. Faktycznie od lat nie mamy w niej drużyny, która zapracowałaby solidnie na miano hegemona. O swoich przewagach nad rywalami dużo mówią w Warszawie czy w Poznaniu, ale na boisku Legia oraz Lech regularnie… nie dojeżdżały. I także w zakończonym sezonie zaliczały wpadkę za wpadką. Co z tego, że na krajowym podwórku mają wiele atutów, co z tego, że oba kluby pisały wcześniej piękną historię. Teraźniejszość dla jednych i drugich bywa trudna i smutna.
Za to wesoło jest na pewno w stolicy Podlasia. Nie może być jednak inaczej. Klub z ponadstuletnią tradycją doczekał się największego sukcesu w historii. Dokonał tego pod wodzą najmłodszego trenera w lidze. Adrian Siemieniec ma 32 lata i sprawił, że o Jagiellonii przez większą część sezonu wszyscy mówili z podziwem. Wielki szacunek dla tego szkoleniowca, którego jednym z największych atutów jest bardzo dobry kontakt z piłkarzami. Mistrza mamy nowego i chociaż wspomniana na wstępie średnia punktów nie jest imponująca, to trudno nie docenić tego, że Jaga przez całe rozgrywki była bardzo skuteczna. Aż 77 strzelonych goli – to najlepszy dorobek od czasów, gdy po tytuł regularnie sięgała Wisła Kraków. Ofensywa to wielki atut białostockiego klubu. Grę tej drużyny oglądało się z wielką przyjemnością.
Mimo wielu słabości polskiej ligi mam nieodparte wrażenie, że za nami sezon, o którym można jednak powiedzieć, że był ciekawy. Postarała się o to np. Puszcza. Skromny klub z Niepołomic zdaniem wielu nie pasował na piłkarskie salony. A jednak zdołał utrzymać miejsce w Ekstraklasie. Po cichu, bez zbędnych słów, ciężką pracą. Za to należy się szacunek. Doceniam także to, co zrobiono we Wrocławiu. Trener Jacek Magiera z drużyny broniącej się poprzednio przed spadkiem stworzył ekipę, która do końca miała szansę na tytuł. Na koniec raz jeszcze ukłony dla ludzi z Białegostoku. Pierwsze mistrzostwo Polski zawsze smakuje wyjątkowo – i tego smaku kibice Jagiellonii na pewno długo nie zapomną.