W naszej codziennej modlitwie „Zdrowaś Maryjo” chwalimy dwa kluczowe aspekty życia Maryi: dziewictwo i macierzyństwo.

Pierwsze zdanie tej modlitwy pochodzi od zwiastującego archanioła Gabriela: „Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami” (Łk 1,28). W oryginale greckim nazywa on Maryję: kecharit?men?. To słowo w Biblii zostało użyte tylko raz, właśnie przy zwiastowaniu. Oznacza pełnię łaski oraz jej trwały, nieodwołalny stan. Drugie zdanie to słowa Elżbiety, potwierdzenie i pochwała macierzyństwa Maryi: „Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego” (Łk 1,42). Obie wypowiedzi są także pochwałą Jezusa, a właściwie całej Trójcy Świętej, gdyż między rozmową z aniołem a spotkaniem z Elżbietą dokonało się w Maryi za sprawą Ducha Świętego wcielenie Syna Bożego. Elżbieta mówi: „A skądże mi to, że Matka Pana mego przyszła do mnie?” (Łk 1,43). Te słowa są dla Maryi dowodem na to, w co już uwierzyła, co przeczuwa, ale czego jeszcze nie jest pewna. Teraz dopiero rozumie, że jest już Matką Zbawiciela i dlatego woła: „Wielbi dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim…” (Łk 1,46–55).
DECYZJA I ZAUFANIE
Doświadczenie niepewności, tajemnicy, zdumienia i ostatecznie zrozumienia jest znane każdej kobiecie, która poczęła. Bóg zechciał, aby Jego jedyny Syn doświadczył pełni człowieczeństwa od samego początku, od tego ukrytego czasu, gdy dziecko jest zbyt maleńkie, by matka była świadoma jego obecności. Wielkie jest uświęcenie macierzyństwa i kobiecego ciała, poprzez obecność w łonie Maryi samego Boga! Tym większe, że w tym procesie nie uczestniczy mężczyzna. Wcielenie Chrystusa przekracza biologię, a także seksualność człowieka. Nie chodzi o to, że dziewicze macierzyństwo miało w Bożym zamyśle podważyć sens małżeńskiego zjednoczenia i praw natury. Bóg zechciał pokazać prymat tego, co wieczne i doskonałe, nad tym, co piękne i dobre, ale przemijające, bo doczesne. Bóg wywyższył dziewictwo, pokorę, zaufanie do Niego, czystość, macierzyństwo od poczęcia, kobiecość (w Maryi), męskość (w osobie Jezusa), ludzkie ciało i egzystencjalną samotność każdego człowieka w obliczu Boga. Samotność, która jest otwarciem na Bożą miłość i która umożliwia podjęcie samodzielnej decyzji.
To sytuacja niepojęta dla ówczesnej obyczajowości. W Izraelu młoda kobieta nie miała wiele do powiedzenia. O jej sprawach decydował ojciec lub mąż. Maryja jednak nikogo o zdanie nie pyta. Od pierwszej, samodzielnej decyzji znajduje oparcie w Bogu i uczy się w chwilach niepewności polegać wyłącznie na Nim. Bóg nie pozostawia Jej samej. Zauważmy też, że świadkami pierwszego objawienia się wcielonego Boga są dwie kobiety. Podobnie będzie w Niedzielę Wielkanocną: kobiety jako pierwsze dowiedzą się o Zmartwychwstaniu i ogłoszą to apostołom. Oba wydarzenia zanotują Ewangeliści. To świadectwo wielkiej zmiany, powrót do właściwego postrzegania kobiecości.
WSPÓŁPRACOWNICA BOGA
Niewiele słów Maryi zapisano w Biblii, jednak dwa pierwsze rozdziały Ewangelii Łukasza i Mateusza to w dużej mierze Jej relacja. Nikt prócz Maryi o przekazanych szczegółach nie mógł wiedzieć: zwiastowanie, nawiedzenie Elżbiety, rozterki Józefa, narodzenie Jezusa, odnalezienie Go w świątyni… Łukasz pisze, że Maryja zachowywała i rozważała te sprawy w swym sercu. Tak, ale też dzieliła się nimi, gdy nadszedł czas.
Wiele ważnych słów przekazała nam Maryja. Jednak najważniejszym Słowem, które było darem Boga, jest Słowo Wcielone, czyli „owoc żywota” Maryi. Ciekawe, że w języku naszych przodków łono kobiety nazwano słowem „żywot”, oznaczającym także życie. Jan Paweł II napisał, że: „Maryja stała się żywym sanktuarium, w którym zamieszkało Słowo” (Redemptoris Mater, 14).
Idąc za myślą papieża, warto zauważyć, że kobieta jest szczególną współpracownicą Boga w akcie powołania do życia nowego człowieka. To w jej łonie, w sposób dla niej nieodczuwalny, w nieznanym momencie, odległym od aktu seksualnego, następuje poczęcie człowieka. Cały proces rozwoju dziecka jest niezależny od woli i wiedzy rodziców, ale w pełni zależny od Boga i Jemu znany. Jan Paweł II w encyklice Evangelium vitae (pkt 44) odnosi się do obrazu poczętego życia: „Psalmista mówi: «Ty utkałeś mnie w łonie mej matki» (Ps 139 [138],13), a także: «Kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi, oczy Twoje już wtedy mnie widziały» (Ps 139 [138],15–16). Te słowa ukazują, że Bóg nie tylko stworzył człowieka, ale także nieustannie towarzyszy mu w jego rozwoju, od samego początku istnienia”.
SANKTUARIUM ŻYCIA
Jan Paweł II podkreśla: „Każdy człowiek, od pierwszej chwili swego istnienia, jest powołany do uczestnictwa w życiu Bożym” (Kongres „Dar życia”, 1991). Wprawdzie to powołanie realizuje się dopiero w sakramencie Chrztu, ale każda matka, przystępując do Komunii Świętej, zapewnia dziecku, które w jej łonie się rozwija, niezwykłą bliskość z Chrystusem. Dlatego Chrzest niemowląt jest czymś naturalnym w katolickich rodzinach… Dlatego także określenie „sanktuarium życia” wolno rozumieć w odniesieniu do łona każdej kobiety. Wtedy lepiej można pojąć, czym dla Boga i dla przyszłego dziecka jest grzech nierządu lub cudzołóstwo. Miejsce uświęcone przez Stwórcę zostaje niejako zbezczeszczone… W takich okolicznościach poczyna się wiele dzieci, a mało kto zaprząta sobie tym głowę. (Na ten fakt i na współczesny brak ochoty do pokuty czy zadośćuczynienia zwróciła mi uwagę moja siostra, Katarzyna Dziurdzik, autorka książki „O samotności inaczej”). Trudno nie widzieć w tym zagrożenia dla życia duchowego i w ogóle życia. Jest to sposób myślenia, który akceptuje grzech, a odrzuca rodzicielstwo, zarówno biologiczne, jak i duchowe. Odwrócenie pojęć i hierarchii wartości posunęło się do absurdu. Gloryfikujemy planetę i naturę, personifikujemy zwierzęta, a jednocześnie odczłowieczamy poczęte dzieci, podważamy nawet własną naturę.
Proces poczęcia i rozwoju człowieka jest w istocie cudem, bo istnieje wiele okoliczności, które mogą go zaburzyć. Przekonują się o tym liczni małżonkowie, ponieważ w dzisiejszym świecie różne czynniki chemiczne i psychologiczne utrudniają poczęcie i urodzenie. Łatwo życie w ciele kobiety zniszczyć, ale bardzo trudno odzyskać zdolność do macierzyństwa, jeśli płodność zostanie uszkodzona. Współczesne czasy cynicznie nazywają „zdrowiem reprodukcyjnym” agresywne, nienaturalne interwencje w ciało kobiety w celu zablokowania jej płodności, a gdy i to nie da oczekiwanego skutku – zniszczenie poczętego życia. W dokumentach ONZ i WHO naturalną płodność zdrowej kobiety traktuje się jak chorobę…
PRAWDZIWY POSTĘP
Skutki takiego podejścia trafiły już do Polski, czego wstrząsającym przykładem stało się uśmiercenie chorego chłopczyka w 9. miesiącu życia, zastrzykiem w serce. Ta sytuacja pokazuje, czym jest aborcja. Zabija dziecko, ale zabija też w kobiecie matkę, w lekarzu zaś – człowieczeństwo… Oto cywilizacja śmierci. Życie ludzkie zagrożone jest na każdym etapie. O wartości człowieka i prawie do życia decydować chcą silni i bezwzględni. Bronią rzekomych praw do eliminacji problemów, twierdząc, że są osoby stwarzające problemy samym swym istnieniem… Nazywa się to postępem. Jednak prawdziwy postęp polega na czymś zupełnie innym. Jeżeli opowiemy się za życiem, za prawdziwą naturą i godnością kobiety, wtedy obraz małżeństwa, rodziny i całego społeczeństwa się odmieni. Staną się możliwe miłość i rozwój.
Postęp mierzy się miarą miłości i człowieczeństwa, ofiarnej pomocy słabszym, uczciwością, wiernością w relacjach z ludźmi i z Bogiem. Nie ma przyszłości naród, który zabija dzieci, niszczy szacunek do życia i do Boga. Dlatego potrzebujemy spojrzenia na naszą Królową, Maryję – najlepszy wzór postępu ludzkości! Pilnie trzeba nam o ratunek prosić Tę, do której wołamy: „Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, aby ktokolwiek, kto się do Ciebie uciekał, Twojej pomocy wzywał, Ciebie o przyczynę prosił, został od Ciebie opuszczony…”.