Życie składa się ze spotkań, podczas których ujawnia się, kim naprawdę jesteśmy – powiedział papież.

Do opowiedzenia przypowieści o Dobrym Samarytaninie sprowokował Jezusa pewien uczony w Prawie, który prosi Go o wyjaśnienie terminu „bliźni”. Przypowieść rozgrywa się na drodze, która jest trudna i nieprzewidywalna, tak jak życie. Jezus opisuje serię spotkań z człowiekiem, który został napadnięty, pobity i okradziony.
Życie składa się bowiem ze spotkań, a podczas tych spotkań ujawnia się, kim naprawdę jesteśmy. Stajemy przed drugim człowiekiem, przed jego kruchością i słabością, i możemy zdecydować, co uczynić: zaopiekować się nim lub udawać, że nic się nie stało.
Kapłan i lewita, choć pełnią służbę w świątyni jerozolimskiej przechodzą obojętnie obok na wpół umarłego człowieka.
Samo sprawowanie kultu nie prowadzi automatycznie do bycia współczującym
– zaznaczył papież.
Możemy sobie wyobrazić, że po długim pobycie w Jerozolimie ów kapłan i ów lewita spieszyli się do domu. To właśnie pośpiech, tak bardzo obecny w naszym życiu, często uniemożliwia nam okazanie współczucia. Kto uważa, że jego podróż należy traktować priorytetowo, nie jest gotów zatrzymać się z powodu innego człowieka.
Współczucie wyraża się w konkretnych gestach
Tym, który potrafi się zatrzymać, jest Samarytanin. Jego współczucie wyraża się poprzez konkretne gesty.
Podchodzi, ponieważ jeśli chcesz komuś pomóc, nie możesz trzymać się na dystans, musisz się zaangażować, pobrudzić, być może skalać się; opatruje mu rany po oczyszczeniu ich oliwą i winem; zabiera na swoje zwierzę, czyli bierze na siebie odpowiedzialność za niego, ponieważ prawdziwa pomoc oznacza gotowość do poniesienia ciężaru cierpienia drugiego człowieka; zabiera go do gospody, gdzie wydaje pieniądze, ‘dwa denary’, to mniej więcej równowartość zapłaty za dwa dni pracy; i zobowiązuje się wrócić i w razie potrzeby dopłacić, ponieważ ten człowiek nie jest przesyłką do dostarczenia, ale kimś, o którego trzeba się zatroszczyć
– mówił Leon XIV.
Papież zauważył, że przypowieść ta powinna nas uczyć współczucia, a zarazem uświadomić, że ów poraniony człowiek na drodze jest wyobrażeniem każdego z nas.
Módlmy się zatem, abyśmy wzrastali w człowieczeństwie, aby nasze relacje były bardziej prawdziwe i pełniejsze współczucia. Prośmy Serce Chrystusa o łaskę coraz głębszego uczestnictwa w Jego uczuciach
– powiedział na zakończenie katechezy Leon XIV.