Odebranie immunitetu czworgu europosłom i być może czekające ich trzy lata więzienia tylko za to, że „polubili” w internecie antyimigracyjny spot, notabene przygotowany legalnie przez ich partię – a wszystko z prywatnego powództwa złożonego przez człowieka mającego kolizję z wymiarem sprawiedliwości. Młody student UW, który za swoje wpisy – fakt, mało empatyczne, ale niekolidujące z prawem – pozostaje z wpisaną
do akt naganą. I wreszcie profesor, znany ongiś dziennikarz, który oficjalnie domaga się zemsty personalnej na wszystkich osobach związanych z „reżimem PiS”. Do tego skazanie nielubianych przez sądy dziennikarzy za nieładne nazwanie innego
dziennikarza i jednoczesne uniewinnienie pisarza
za obrażanie prezydenta… Prawdopodobnie w momencie, kiedy Państwo czytają
te słowa, do tej listy doszły kolejne przewiny. Jaki jest tu wspólny mianownik, oprócz wręcz atawistycznej chęci zemsty i odegrania się na wszystkich mających jakikolwiek związek z odchodzącą władzą?
Obawiam się, że idą czasy, w których karana będzie myślozbrodnia, a planowany zakaz używania mowy nienawiści stanie się Orwellowskim ministerstwem prawdy. Tak więc nasze wewnętrzne spory i podziały mogą przybrać niecodzienne rozmiary i przynieść koszmarne efekty. Oby nie, bo chyba nadal zbyt mało osób zdaje sobie sprawę z faktu, że dwa lata temu weszliśmy w stan bezpośredniego zagrożenia suwerenności Polski, bezpieczeństwa nas samych i naszego terytorium. Stan ten prawdopodobnie potrwa jeszcze wiele lat. Stopień zagrożenia będzie się zmieniał. Jednak w dużej mierze od nas samych zależy, czy będzie wysoki, czy uda nam się go zniwelować, wykorzystując własną siłę do ustabilizowania regionu.
Piszę te słowa tuż po 11 listopada i nasuwających się analogiach do ponownego zagrożenia naszej wolności. Również tuż po wczytaniu się we fragment Ewangelii mówiący o tym, że każdy z nas zawsze może się nawrócić. Może ten stan zagrożenia też jest na razie dzwonkiem alarmowym, by zwrócić się ku Bogu i przejść odnowę moralną? Zacznijmy od nas samych. A później pójdzie z górki.