19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Warszawscy Madziarzy

Ocena: 4.3
878

Węgierskojęzyczna wspólnota katolicka łączy różne pokolenia, a indywidualne przygotowanie do sakramentów nie jest rzadkością. Jak funkcjonuje na co dzień?

fot. Patryk Lubryczyński

W Warszawie i okolicach mieszka spora grupa Węgrów. Spotykają się w drugie niedziele miesiąca na Eucharystii w parafii Dzieciątka Jezus na stołecznym Żoliborzu. Wierni są mozaiką różnych pokoleń. Przeważają małżeństwa węgiersko-polskie.

– Wspólnotę tworzą pary, które poznały się po II wojnie światowej, na początku lat 80. i współcześnie – tłumaczy duszpasterz Węgrów ks. Paweł Sobstyl. Dziewięć lat temu duchowny dostał propozycję, aby zostać duszpasterzem katolików węgierskojęzycznych. – Nauka węgierskiego była chyba reżyserią Pana Boga. Mam grupę przyjaciół na Węgrzech. W czasie jednego z pobytów zaprosiłem węgierską młodzież do uczestnictwa w Warszawskiej Akademickiej Pielgrzymce Metropolitalnej na Jasną Górę. Do Polski przyjechała dwunastka pątników, troje z nich mówiło tylko po węgiersku. W przypływie euforii na jednym z pielgrzymich apeli powiedziałem, że jeśli będą przyjeżdżać co roku, to pójdę dla nich na kurs języka węgierskiego. Jak obiecałem, tak zrobiłem. W sumie byliśmy z grupą polsko-węgierską szesnaście razy w Częstochowie – wspomina.

W najważniejsze święta narodowe Węgrzy modlą się w parafii św. Stefana Króla Wyznawcy w Warszawie przy relikwiarzu patrona Węgier. Chętnie uczestniczą również w wydarzeniach patriotycznych i kulturalnych organizowanych przez ambasadę Węgier oraz Węgierski Instytut Kultury w Warszawie.

 


RÓŻNICE I PODOBIEŃSTWA

W dużej mierze duszpasterstwo służy indywidualnym przygotowaniom do sakramentów. – Widzę, że sakramentalne znaki są dla większości wiernych świadomą i głęboko przeżywaną decyzją. W najbliższym czasie kurs do chrztu świętego oraz kolejnych sakramentów zacznie dorosła osoba – relacjonuje duszpasterz. Węgrzy mieszkający na terenie archidiecezji warszawskiej nie potrzebują zgody proboszcza, aby przyjmować sakramenty w duszpasterstwie. – Wyjeżdżam na delegacje również do innych miast Polski, żeby udzielać sakramentów węgierskim katolikom. Język węgierski jest niszowy i niewielu kapłanów go zna – przyznaje ks. Sobstyl.

Obserwując węgierską liturgię, nieraz trudno się zorientować, jaka jest akurat część Eucharystii, ponieważ Węgrzy przez większość liturgii siedzą. – Gdy katolicy z Węgier przyjeżdżają do Polski, mówią mi nieraz: Proszę księdza, tu u was na Mszy ciągle się stoi – mówi ze śmiechem duchowny.

Węgry słyną z winnic, które są podporą ich gospodarki. Szczególnie kultywują tradycję błogosławienia wina 27 grudnia, w liturgiczne święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Legenda głosi, że umiłowany uczeń Jezusa pobłogosławił kubek zatrutego wina, uwalniając je od trucizny. Częstowanie winem symbolicznie wyraża znak dzielenia się miłością ze wszystkimi i oczyszczania serca z trucizny zła. – Niektórzy wierni zapraszają mnie do mieszkań, abym poświęcił im wino – uzupełnia ks. Paweł Sobstyl.

 


SPLECIONE LOSY

László Bata, członek duszpasterstwa, wspomina czasy swojego dzieciństwa. Wychowywał się w komunistycznych Węgrzech. Jako młody chłopak nie chciał odbyć służby wojskowej. Planował wyjechać do „lepszego świata” – Stanów Zjednoczonych – a w Polsce miał być tylko przejściowo… Ostatecznie poślubił Polkę i Polskę i został na stałe. Służba wojskowa i tak go nie ominęła. Żona pana László była dzieckiem z polsko-węgierskiego związku. Jej ojciec pochodził z Galicji. – W wieku szesnastu lat poznaliśmy się z żoną na Węgrzech, ale nasze losy powtórnie splotły się już na stałe nad Wisłą. Kilka lat temu indywidualnie pielgrzymowałem pieszo z Warszawy do Fatimy, w intencji zdrowia małżonki. Stał się cud uzdrowienia, żona nie miała nawrotów raka. Jezus Chrystus jest dla mnie Bogiem żyjącym, czuwał nade mną przez 79 dni trasy – dzieli się László Bata. Radością dla pana László są także dzieci. Córka jest tłumaczką przysięgłą języka węgierskiego. – To napawa mnie dumą – dodaje.

Drogę w duszpasterstwie kontynuuje też młode pokolenie. Trzydziestoletni Ferenc Markolt pracuje w branży IT w międzynarodowej korporacji w Warszawie. – Do Polski przyjechałem ze względu na żonę Beatę. Oboje byliśmy tancerzami. Poznaliśmy się na obozie tanecznym. W duszpasterstwie węgierskojęzycznym w Warszawie przygotowywaliśmy się do małżeństwa. Byliśmy pierwszą parą narzeczonych, która przeszła kurs małżeński u ks. Pawła Sobstyla w duszpasterstwie węgierskojęzycznym. Zdobyłem dla ks. Pawła księgę obrzędów sakramentu małżeństwa w języku węgierskim – zaznacza. Pan Ferenc cieszy się, że jego dzieci mogą uczestniczyć we Mszy świętej w rodzimym języku. – Mam nadzieję, że dzięki znajomości dwóch języków będą mogły lepiej zrozumieć sens liturgii – puentuje.

Msze święte duszpasterstwa węgierskojęzycznego są sprawowane w drugie niedziele miesiąca o godz. 15.30 w parafii Dzieciątka Jezus przy ul. Czarneckiego 15 w Warszawie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter