Niedawno rozważaliśmy Ewangelię, w której Jezus porównywał siebie do krzewu winnego, a każdego z nas do winnej latorośli.
![](imgs_upload/zdjecia/202405/na_tych_samych_falach.jpg)
Jeśli latorośl nie trwa w krzewie – nie pobiera życiodajnych soków, nie wystawia się na działanie słońca czy wody – obumiera. Podobnie z nami: jeśli nie trwamy przy Bogu, obumieramy. Smutny koniec życia duchowego.
Przeżywamy w tym czasie nie tylko majówki, ale też uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. Łacińskie słowo communio oznacza dosłownie „zjednoczenie”. To chyba najważniejszy dar Ducha Świętego: jedność z Bogiem, doświadczenie zażyłej relacji przyjaźni.
Bez Ducha Świętego nie wytrwamy w modlitwie. Przypomnijmy sobie te wszystkie chwile, kiedy narzekamy: „Nie czuję Boga, nie chce mi się modlić, nie czuję potrzeby…”. To Duch Święty pomaga nam złapać kontakt z Bogiem. Podczas katechez do młodych porównuję Jego działanie do wi-fi. Niby nie widać, a jednak połączenie internetowe istnieje. Może dzisiejsza uroczystość Zesłania Ducha Świętego to jakby router, dzięki któremu poprawimy jakość „nadawania na tych samych falach” z Bogiem?
Idąc tym tropem, bez Ducha Świętego Kościół to bezduszna instytucja, w której pracują urzędnicy w koloratkach. Albo klub dyskusyjny ludzi, którzy hobbystycznie odmawiają różaniec albo czytają Biblię. A sakramenty? Można by je traktować jak show dla zaspokojenia i tak już przebodźcowanego człowieka XXI w. A przecież są nie do podrobienia przewodnikami łaski od Boga. Podczas Eucharystii modlimy się następującymi słowami: „Boże, uświęć te dary mocą Twojego Ducha”. Niesamowita to moc, która opłatek przemienia w Ciało Chrystusa.
Otrzymujemy różne Dary Ducha Świętego, wiele talentów. Wszystkie są po to, by dobrze i sensownie przeżywać życie. Myślę, że one nie są nam potrzebne w kościele. One bardziej przydają się po wyjściu ze świątyni. Podczas dzisiejszej uroczystości aktualizuje się to, co miało miejsce w Wieczerniku. Jezus, nawiązując do przypowieści o krzewie winnym, mówi: „wybrałem was i przeznaczyłem, abyście szli i owoc przynosili”. Mamy owocować, czyli przynosić dobre owoce. W Liście do Galatów wymienione są niektóre: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie.
To są cechy praktycznego katolika. Takiego, który układa swoje życie codzienne, wybory, marzenia i plany zgodnie z Dobrą Nowiną. Ba! Któż z nas nie tęskni za tymi cechami…