16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bestialstwo w Mariupolu

Ocena: 4.9
1810

Odcięci od wody, prądu i gazu ludzie narażeni są na śmierć z odwodnienia, głodu i wyziębienia. Z trudem zdobytą żywność, czasem na śmietniku, przyrządzają przy ogniskach.

fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

– Na dwieście nalotów dziennie sto przypada na Mariupol. Wygląda to, jakby diabeł wściekł się na to miasto Maryi, nigdy dotąd nie zdobyte – mówi o. Paweł Tomaszewski OSPPE. Jako proboszcz, wraz z drugim paulinem, prowadził w Mariupolu parafię – najbardziej na wschód wysuniętą placówkę rzymskokatolicką w Ukrainie. W ostrzeliwanym mieście wytrwał dwa tygodnie, po czym cudem się z niego wydostał.

 


POTEM BYŁO ZA PÓŹNO

Od początku wojny Mariupol jest jednym z głównych celów bombardowań – strzelanina trwa nieprzerwanie dzień i noc. – Miasto leży nad Morzem Azowskim i od 2014 r. stanowiło front walk separatystycznych, choć od czterech lat było tu już spokojniej.

– Ostatni raz pociski spadały na miasto w 2014 i 2015 r. Przed wybuchem obecnej wojny Kijów długo nas uspokajał, ba, sami myśleliśmy, że zdołamy się obronić. I rzeczywiście, gdy 24 lutego zaczęło się ostrzeliwanie tutejszego lotniska, nasi żołnierze, zaprawieni na froncie, dzielnie się bronili. Nikt jednak nie był przygotowany na to, że celem wroga staną się także cywile – dodaje.

Po kilku dniach pociski zaczęły spadać niedaleko kościoła i klasztoru. Dla mieszkańców był to sygnał, że będzie już tylko gorzej. – Przez trzy doby strzelano bez chwili przerwy, dom cały się trząsł; to była także wojna psychologiczna, mająca nas złamać – wspomina o. Paweł.

– Słabsze pociski niszczyły ściany budynków, ale po uderzeniu mocniejszych zabudowania obracały się w gruz. Rosjanie ostrzeliwali infrastrukturę, pozbawiając mieszkańców prądu, gazu i wody. Naraz nie było czym nagrzać pomieszczeń, na czym ugotować jedzenia ani skąd wziąć wody pitnej. Zresztą, każda próba wyjścia na zewnątrz równała się samobójstwu, niejedna osoba tak zginęła. Ja mówię to już w czasie przeszłym, jestem teraz bezpieczny w klasztorze w Kamieńcu Podolskim, ale w Mariupolu ludzie wciąż giną. Wczoraj dowiedziałem się o śmierci kilkorga moich parafian, którzy zostali na miejscu – to jak wieść o odejściu kogoś bliskiego. Sytuacja tam jest dramatyczna, a my tu nic nie możemy zrobić – mówi paulin.

Niedługo po wybuchu wojny ludzie stadnie rabowali sklepy i apteki. – Sami sobie tym zaszkodzili – twierdzi o. Tomaszewski. – Zachęcaliśmy do ukrywania się w naszym kościele, ale w pewnym momencie i tam przestało być bezpiecznie. Pytają mnie, dlaczego nie uciekliśmy od razu albo nie wzięliśmy ze sobą więcej ludzi. Początkowo ludzie lekceważyli ryzyko i nie chcieli uciekać, a potem było za późno – przemieszczanie się po mieście było obarczone zbyt dużym ryzykiem.

 


CUDOWNIE OCALENI

W sobotę 5 marca o. Paweł i jego współbrat dowiedzieli się o organizowanej ewakuacji. Wiemy dziś, czym kończyły się próby wydostania z miasta cywilów korytarzami humanitarnymi; zawsze jednak jest nadzieja, że tym razem się uda. – Raniutko przyjęliśmy ze współbratem Pana Jezusa, gotowi na wszystko – wspomina o. Tomaszewski. – Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wsiedliśmy w samochód, dołączając do setki ewakuowanych aut; w sumie było nas 400–600 osób. Za miastem stali jeszcze nasi żołnierze, ale dalej przekraczaliśmy już posterunki rosyjskie. Na czwartym – ledwie 20 km na zachód od Mariupola – zatrzymali nas i nie pozwolili ani jechać dalej, ani się cofnąć. Kilka godzin trzymali nas w polu pod karabinami; nie wiedzieliśmy, co nagle strzeli im do głowy, a mogli z nami zrobić wszystko. Pod wieczór przyjechał do nas przedstawiciel tamtejszej gminy i zaproponował, że przyjmie nas w pobliskiej wiosce – relacjonuje paulin.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 17 kwietnia

Środa, III Tydzień wielkanocny
Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 35-40
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter