27 lipca
sobota
Lilii, Julii, Natalii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Niepokoje za oceanem

Ocena: 0
424

Przez kampusy amerykańskich uniwersytetów przeszła fala protestów na tle wojny pomiędzy Izraelem i Hamasem. Zdecydowana większość wydarzeń miała charakter antyizraelski, a nawet antysemicki.

fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN

Niektórzy obserwatorzy przyrównują to, co się dzieje, do masowych wystąpień przeciw wojnie wietnamskiej pod koniec lat 60. ubiegłego wieku w USA. Takiego porównania użył znany z lewicowych poglądów senator Bernie Sanders. Od dawna zaciekle krytykował Benjamina Netanjahu, a obecnie z nie mniejszym zaangażowaniem potępia bombardowanie Strefy Gazy. Większość Amerykanów pochodzenia żydowskiego, tak jak Sanders, ma lewicowe poglądy i stoi wobec trudnego wyboru: albo pozostać wiernym swoim przekonaniom, albo stanąć po stronie pobratymców w Ziemi Świętej.

Jednak wspomniane porównania są nieuzasadnione. Rozruchy nie wykraczają poza kampusy, głównie dotykają elitarne instytucje. Najbardziej radykalnym ośrodkiem jest uniwersytet Columbia w Nowym Jorku.

 


LEWICOWE TROPY

Dużo bardziej realistyczny jest pogląd, że obecne wydarzenia są dalszym ciągiem tlącej się lewicowej rewolty. Na ten fakt wskazuje uczestnictwo w nich „zawodowych rewolucjonistów”, którzy uprzednio brali udział np. w zamieszkach wywołanych przez ruch Black Lives Matter. Wielu zatrzymanych w kampusach to ludzie z zewnątrz. Lewicowa propaganda nie jest domeną uczelni wyższych. Niestety, nie tylko w USA szkoła staje się terenem indoktrynacji; pod tym względem Europa przoduje. Polska nie pozostaje w tyle, ostatnie zmiany w programach nauczania dobitnie to pokazują.

Raport Fundacji Pamięci Ofiar Komunizmu z 2020 r. pokazał, że prawie połowa młodych Amerykanów (pokolenie „Z”) wykazuje pozytywny stosunek do socjalizmu i uważa, że w dłuższej perspektywie kapitalizm zaniknie. Zatem lewicowi wykładowcy mają grunt przygotowany. W 2019 r. to właśnie radykalni studenci nie dopuścili do wykładu prof. Ryszarda Legutki w elitarnym Middlebury College. Zarówno tamto wydarzenie, jak i te, które miały miejsce ostatnio, są wynikiem upadku edukacji. Od lat promuje się „spontaniczne” podejście do nauki. Ma to miejsce w całej przestrzeni publicznej, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że nastolatka cierpiąca na zespół Aspergera stała się wyrocznią w sprawie zmian klimatu na ziemi?

 


SKUTKI BEZCZYNNOŚCI

Odwrót od tradycyjnego kształcenia młodzieży, opartego na przyswojeniu wiedzy o szerokim zakresie i połączonego ze zdolnością do analitycznego i logicznego myślenia, na rzecz opanowania prostych a praktycznych umiejętności odbywał się przy daleko idącej bezczynności prawicy. Po rozpadzie ZSRR doszło do istotnej zmiany w USA: wielki biznes przestał aktywnie zwalczać lewicowe idee. Komunizm w klasycznym wydaniu marksowskim nie tylko głosił, że upadek kapitalizmu jest nieuchronny, ale też używał brutalnych metod, aby do tego doszło. Obecny marksizm niczym takim nie zagraża, wręcz przeciwnie, jest na wskroś tolerancyjny. Jeśli ktoś chce zmienić płeć, to proszę bardzo, lewica mu nawet w tym pomoże. Z tego powodu z prawej strony sceny politycznej pojawiła się pewna próżnia, a życie próżni nie znosi. Amerykański Kościół nie był w stanie tej próżni zapełnić, bo był zajęty rozwiązywaniem kłopotów związanych ze skandalami pedofilskimi. Tym sposobem prądy lewicowe nie spotkały się z należytą odpowiedzią i skutki tego są widoczne gołym okiem.

Można wyrazić obawy, że ten rozwój wypadków był po myśli większości elit, bo łatwo kierować społeczeństwem, które jest pozbawione szerszej wiedzy i nienawykłe do niezależnego myślenia. W starożytnym Rzymie rządzono zgodnie z zasadą Panem et circenses („Chleba i igrzysk”) – potrzeby ludu zaspokajano rozdawaniem niezbędnych towarów i walkami gladiatorów. Podobne zjawisko można zanotować i dziś; nazywa się to „państwo opiekuńcze”.

 


GLOBALNE ZAGROŻENIA

Wydarzenia ostatnich lat powodują, że Zachód ma powody, by szybko zmienić kurs. Z jednej strony pojawienie się takiego mocarstwa jak Chiny, a z drugiej napaść Rosji na Ukrainę stanowią jaskrawe ostrzeżenia, że o „końcu historii” mowy być nie może. Rozruchy w uniwersyteckich kampusach stanowią okazję do dokonania zmian, szczególnie że mamy w nich do czynienia z czynnikiem, co do którego wszystkie poważniejsze siły polityczne w USA są zgodne: antysemityzm jest niedopuszczalny i obrona Izraela stanowi fundamentalny element amerykańskiego interesu narodowego.

Pierwszy krok na drodze odnowy został zrobiony. Znakomita amerykańska uczelnia Massachusetts Institute of Technology (MIT) obwieściła, że znosi wymóg przedstawiania przez kandydatów na stanowiska wykładowców diversity statement (oświadczenia, w którym kandydat przedstawiał swój stosunek do „różnorodności” w zakresie rasy, płci itp.). W nieodległych czasach praktycznie jedynym kryterium w przyjmowaniu do pracy na uczelniach była zdolność do prowadzenia prac naukowych i przekazywania wiedzy, ale w ostatnich latach zatryumfowała poprawność polityczna. Jeśli MIT nie kończy z tą praktyką, to w każdym razie ogranicza wpływ ideologii lewicowych w tym zakresie.

W świecie biznesu zaczęto mówić o bojkocie finansowym elitarnych uczelni, a pieniądz „przemawia” nawet do marksistów. Oczywiście, MIT i Columbia nie staną się bastionami „reakcji” już jutro, ale znając Amerykę, można wysnuć tezę, że po jakimś czasie wahadło przesunie się w przeciwnym kierunku – pojawi się jakiś nowy Ronald Reagan.

 


REWOLUCJI NIE MA

O ile można spodziewać się zmian w szkolnictwie wyższym, o tyle w polityce zagranicznej raczej nic takiego nie nastąpi. Powtórzmy: poparcie większości elit dla Izraela jest niezachwiane. Ostatnie wydarzenia – odroczenie pomocy wojskowej dla tego państwa czy powstrzymanie się od zawetowania rezolucji ONZ dotyczącej budowy osiedli żydowskich na okupowanych przez Izrael obszarach – to zmiany kosmetyczne. Mają poprawić wizerunek USA na forum światowym i Joego Bidena wewnątrz kraju.

Globalne Południe z niemałą dozą sceptycyzmu patrzy na amerykańską politykę zagraniczną. Jawne tego sygnały pojawiły się w obliczu agresji Rosji na Ukrainę. Poza członkami NATO, Japonią, Australią i Koreą Płd. państwa przyjęły stanowisko neutralne, jeśli nie przyjazne Moskwie. W telewizji często pokazywane są migawki obrazujące zniszczenia, jakie przynosi bombardowanie Gazy, i to nie przysparza Ameryce zwolenników. Brak reakcji Waszyngtonu na wypieranie Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu Jordanu dopełniłby czarę goryczy.

W USA powiększa się liczba obywateli pochodzenia arabskiego, którzy do tej pory w większości głosowali na demokratów. W listopadzie Bidena czekają wybory i każdy głos będzie na wagę złota. Amerykanie pochodzenia palestyńskiego są stosunkowo liczni w jednym z kluczowych stanów – Michigan. Przegrana w tym stanie może zaważyć na tym, czy Biden utrzyma się u władzy. Przedsmak tego, co go może czekać w listopadzie, dały prawybory w końcu lutego. Wygrał je Biden, bo nie było żadnych poważnych kontrkandydatów, ale padło ponad 100 tys. głosów uncommitted (niezaangażowanych, neutralnych). W ten sposób wyborcy mogą kandydatom dawać do zrozumienia, że są skłonni na nich głosować, ale pod warunkiem, że zmienią swój program polityczny. Rashida Tlaib z Partii Demokratycznej z miasta Dearborn, pierwsza posłanka pochodzenia palestyńskiego, takie głosowanie właśnie zalecała. Administracja Bidena musiała ten sygnał zauważyć i postanowiła choćby w niewielkim stopniu zaspokoić te oczekiwania.

Lobby propalestyńskie wiele od Bidena nie dostanie, bo jego rywal jest zdecydowanym sprzymierzeńcem Izraela, więc głosowanie na Trumpa nie wchodzi w grę. Jedyne, co Arabom pozostaje, to bojkot wyborów. Niemniej warto zaznaczyć, że Amerykanie pochodzenia arabskiego, czy też szerzej muzułmanie, zaczynają odgrywać pewną rolę w polityce. Było to możliwe w ramach świętowania „różnorodności”, natomiast odejście od tej mody – co sygnalizuje decyzja władz MIT – może ten trend doprowadzić do upadku. Biorąc pod uwagę zakres wpływów lobby proizraelskiego, jest to całkiem prawdopodobny obrót spraw.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Emerytowany profesor ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia w USA


redakcja@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 lipca

Piątek, XVI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 13, 18-23
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

+ Nowenna do św. Szarbela 19-27 lipca



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter