Było i jest pewne niebezpieczeństwo, ale dopóki mamy jak pomagać, to postanowiłyśmy tutaj zostać – wskazuje s. Lukija Muraszko OSBM.
Fot. Pixabay - CC0Jak zaznacza s. Muraszko, jedna z posługujących w Zaporożu bazylianek, wsparcie, w jakim z innymi bazyliankami ona pośredniczy, dotyczy samego miasta Zaporoża, ale nie tylko.
Na przykład czasem jeździmy w stronę Orichiwa, m.in. do Czerwonego Jaru, gdzie wciąż mieszka ponad dwadzieścioro dzieci
– wskazuje zakonnica. Opowiada, jak pociski przelatują tam nad głowami ludzi, najczęściej skierowane gdzieś dalej. Miejscowi „widzą lecące rakiety, słyszą je każdego dnia. Już rozróżniają wylot i przylot, które są ukraińskie, a które rosyjskie” – podkreśla s. Muraszko.
Jak dodaje, takie życie nie jest proste. Ludzie „mieszkają w piwnicach, w jakichś innych miejscach, tam nocują, świadomi, że prędzej czy później coś może uderzyć ich dom”. Władze nakazują ewakuację, ale miejscowi nie mają dokąd iść. Zakonnica wspomina:
Jedna z kobiet mi mówi: «tutaj my wszyscy to niepełnosprawni i starcy. Dokąd się udamy?».
S. Muraszko podkreśla również: „dla nich ziemia to wszystko”.
Bazylianka zauważa, że mnóstwo ludzi w wyniku wojny straciło swój dobytek życia. Ich podejście do tej sytuacji jednak z czasem ulega zmianie.
Na początku, kiedy pojechałyśmy do wioski i wróciłyśmy, to niektórzy jeszcze przychodzili i pytali: «Widziałyście tam mój dom? Czy jest cały, są okna? Czy dach stoi?»
– wspomina zakonnica. Dodaje następnie:
A teraz bardziej sobie odpuścili i zaakceptowali sytuację.
Mówi, że wielu teraz myśli następująco: „jak nie ma, to nie ma, dobrze, że się żyje”.
S. Muraszko jako przykład wspomina jedno kazanie na Zwiastowanie. Ksiądz wtedy pytał, odnosząc się do nazywania Maryi „błogosławioną między niewiastami”: „Kiedy my jesteśmy błogosławieni? Co dla nas stanowi błogosławieństwo?”. Kapłan szukał następnie odpowiedzi, jak dobra praca czy dobra rodzina. Wtedy dwie mieszkające tam kobiety z Mariupola, które siedziały z tyłu i słuchały kazania, powiedziały:
Cóż, jesteśmy błogosławieni, ponieważ żyjemy
I można sobie uświadomić, że takie proste dwa słowa, a to jest esencja kazania
– zaznacza s. Muraszko.